„Poniedziałek: Paprotka” to historia obrotnego prawnika, który w drodze do pracy nieopatrznie odbiera telefon od klienta, ładując się w sam środek sporu między przedsiębiorcami. Przedsiębiorcy może i są drobni, ale ich konflikt — gigantyczny. Zaginione dokumenty uruchamiają lawinę oskarżeń i oczekiwań, które mecenas po mistrzowsku rozgrywa zza kierownicy. Do czasu.
Krótkometrażowy debiut reżyserski Adama „Łony” Zielińskiego jest trochę kinem drogi, trochę obrazem z gatunku “legal drama”, a trochę filmem akcji. Głównie jednak błyskotliwym komediodramatem, którego bohaterowie są o wiele bardziej wściekli niż szybcy. W fabule da się wysłyszeć echa rapowej twórczości reżysera, który z właściwą sobie swadą i humanizmem pochyla się nad tym, co w nas mniej chwalebne.