Jon Connor i KLC "24" - czyli rap spełnia dziecięce marzenia

Jon Connor nagrał album na bitach KLC. W najśmielszych snach nie przypuszczał, że kiedyś do tego dojdzie, ale stało się - stworzył krążek z kimś, kto jest de facto odpowiedzialny za podjęcie przez niego jednej z najważniejszych decyzji w życiu.

Connora regularnym czytelnikom Popkillera przedstawiać nie trzeba. Świetny raper pełen pasji i energii był swego czasu zakontraktowany w Aftermath Records. Mogliśmy go usłyszeć między innymi na "Compton" Dr. Dre. w numerze "For The Love Of Money". Miał wypuścić u Doktorka swój oficjalny mainstreamowy debiut, ale nic z tego niestety nie wyszło i poszedł niezależną drogą wydawniczą. Cała historia jego romansu z Aftermath jest do sprawdzenia w wywiadzie, jaki Marcin Natali przeprowadził z nim w 2020 roku, a który możecie sprawdzić poniżej. Od momentu rozstania z wytwórnią wypuscił kilka naprawdę dobrych projektów, między innymi "SOS", "III" czy "Food For The Soul".

Ok, ale kim jest KLC? To gość z Nowego Orleanu, członek legendarnej ekipy producenckiej Beats By The Pound odpowiedzialnej za brzmienie No Limit Records i w ogóle hip-hopowy sound tamtego miasta w latach 90. i początku 2000, który kształtowali wspólnie z Mannie Freshem tworzącym wtedy bity dla Cash Money Records. To KL jest autorem bitu do "Move Bitch" Ludacrisa, a także współautorem podkładu do "Get Back" również Ludy.

Wspólna płyta z Jonem zatytułowana "24" miała premierę 27 czerwca o północy. Historia tytułu jest taka, że Connor, mając kilkanaście lat, usłyszał kawałek Mastera P "No Limit Soldiers" na produkcji KL'a i jak mówi, to dzięki temu numerowi, który trafił do jego uszu w 97 roku, postanowił, że zostanie raperem. Dzięki znienawidzonemu w Polsce brzmieniu labelu z logiem złotego czołgu, który usłyszał właśnie w tym tracku. 24 lata później panowie podjęli wspólnie decyzję, że czas nagrać materiał.

W 2012 panowie pierwszy raz się spotkali, a miało to miejsce na jednym z festiwali muzycznych, zaprzyjaźnili się i już wtedy zaczęli myśleć o wejściu do studia. Sam Connor powiedział w jednym z wywiadów, że, krążek "24" ma szczególne miejsce w jego sercu, bo to po prostu projekt jego marzeń. Wyobraźcie sobie zrobić płytę z gościem, dzięki któremu podjęliście decyzję o waszej drodze życiowej. To jest coś. Album ma 40 minut, a gościnnie słyszymy między innymi legendarnych No Limitowców - Fienda, Maca i Mr. Serv-Ona. Świetna rzecz, doskonale zarapowana i jak na Nowy Orlean przystało z kozackimi, pełnymi bounce'u bitami. Polecam.



90'
Dzięki znienawidzonemu w Polsce brzmieniu labelu z logiem złotego czołgu, no to ciekawe ja nigdy nie nienawidził tego labelu i samego właściciela Mastera P czy artystów z tej wytwórni po jakimś czasie dowiedział się że taki Skull Duggery(Rest In Peace) był w pierdlu za to że miał na kompie jakieś rzeczy związane z pornografia dziecięca i broń ale nie o tym bo o zmarłych nie mówi się źle tylko o tym że lubię artystów z tej wytwórni nawet taki Mystikal albo C Murder który siedzi dalej w pierdlu ale też tacy pl raperzy z tamtego czasu np Onar Tede Borixon też jarali się takimi brzmieniami czy to było No Limit czy Cash Money ogólnie biorąc pod uwagę taki styl bounce, ja osobiście wolę słuchać czasami takich klimatów niż to teraz wychodzi.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>