Są tacy artyści w historii hip-hopu, których powinien znać każdy, uważający się za świadomego słuchacza odbiorca tej muzyki - bez względu na to, czy jest ich fanem, czy też woli twórczość innych raperów.
Ot tak
Ot tak
Mało jest duetów pokroju Tha Dogg Pound, które pomimo 20 lat działalności na karku, nadal potrafią dostarczać rokrocznie kawał dobrego materiału do sprawdzenia. W oczekiwaniu na tonę nowych projektów z obozu DPG - wliczając w to mixtape Kurupta, następne solo Daza, trzecią część "Dillinger & Young Gotti", projekt "N'Matez" oraz zapowiadane od dwóch lat "Alumni", często powracam do klasycznych nagrań chłopaków z lat 90-tych.
Przez większość z nas Apollo Brown kojarzony jest z Detroit, ale w rzeczywistości wychował się w Grand Rapids w Michigan. Początki swojej produkcji datuje na 1996 rok, ale zanim wszystko zaczęło się na dobre rozkręcać w Mellow Music Group był blisko rozstania się z beatmakingem na zawsze. Kiedy zatęsknił za najbardziej kreatywnym ze swoich zajęć szybko zyskał lokalną popularność, przeniósł się do zachodzniej części Detroit i w grudniu 2009 podpisał kontrakt z internetową wytwórnią. Jak się okazało, warto było postawić wszystko na jedną kartę.
W 2010 roku jako 1/3 składu The Left tworzonego do spółki z MC Journalist 103 i DJ'em SoKo wydali album "Gas Mask". W jednym z tracków gościnnie pojawił się drugi z naszych artystów tygdnia - Guilty Simpson.
Gdybym miał wymienić jakiegoś rapera, który ma w swoim dorobku najrówniejszą dyskografię a jest przy tym jednym z najbardziej cenionych przeze mnie artystów - mój wybór bez wątpienia padłby na Dub C. Członek legendarnej ekipy Westside Connection znany jest w środowisku w równym stopniu ze swoich umiejętności lirycznych, jak z zamiłowania do c-walku. To także typ Mc, któremu nie zdarza się nagrywanie słabszych numerów a gościnne zwrotki pisze z tą samą intensywnością i zaparciem co materiał na własne albumy.
Dziś wielkie sportowe wydarzenie - walka Gołoty z Saletą, warto więc przypomnieć świetny, powiązany tematycznie numer od szczecińskiego Projektu Nasłuch. Na swoim albumie "Nieznani Sprawcy" Orzeu i RDI zamieścili bowiem inspirowany karierą Andrzeja Gołoty kawałek "Syzyf" a całość opublikowana została razem z videokompilacją materiałów, w których znajduje się Endrju. Jest moc, są emocje, a mimo powagi zamiast abstrakcyjnego patosu czujemy tu bardziej "krew, pot i łzy". Wersów mógłbym cytować wiele - ale wolę po prostu załączyć sam numer. Sprawdźcie to.
Nie trzeba być wielkim bystrzakiem, żeby zauważyć, że Hades jest w tej chwili jednym z najbardziej rozchwytywanych raperów jeśli chodzi o featuringi na przeróżnych produkcjach od Chady po Metro. Wśród wielu zwrotek rapera, które zapadały w pamięć jednymi z najbardziej wartych zapamiętania, są te, które przeszły trochę bokiem. Jakiś czas temu nakładem Blunted Astronaut Records ukazał się singiel na którym skład RH-, który warszawski raper tworzy z Rakiem. Na singlu podobnie jak w przypadku produkcji RH- dołączonej do "Nowe Dobro To Zło" panowie połączyli siły z pomorskim producentem Bodziersem. Nie jest to ksywka, którą muzyczne portale odmieniają przez wszystkie przypadki, a szkoda, bo produkcje tego gościa to coś naprawdę wyjątkowego.
Artystyczna płodność O.S.T.R.'a jest na tyle wielka, że gdyby chciał mógłby wypuszczać rocznie nie jedną, ale ze 3 płyty. Nie dziwi więc, że wśród masy klasycznych utworów znajdziemy również masę hidden-classiców i perełek nie znanych w tak samo mocnym stopniu wszystkim. Do takich można zaliczyć nagrany w 2003 roku i wydany na winylowej składance JuNouMi "Witaj w 2003". Mainstreamowy, pitchowany bit i porcja szczerych obserwacji na temat tego, jak Polska wyglądała przed dekadą...
W tym roku mija dokładnie 10 lat, od kiedy wystartowała wielka machina pod nazwą "Guerilla Unit", rozruszana przez olbrzymi sukces mainstreamowego debiutu 50 Centa. G-Unit to nie tylko modne ciuchy i udany debiut fonograficzny pod nazwą "Beg For Mercy", ale i brand, który wylansował takich raperów jak Young Buck, który przeżywa obecnie ciężkie chwile osadzony w więzieniu stanowym w Mississippi za nielegalne posiadanie broni.
Chociaż Crooked I zdołał w końcu nacieszyć się umiarkowanym sukcesem komercyjnym, dzięki wydanemu w ubiegłym roku krążkowi Slaughterhouse - jego solowa twórczość nadal spędza mi sen z powiek. Wszystko to przez brak oficjalnego albumu w dyskografii tego utalentowanego rapera z Long Beach. Za taki nie można uznać nawet wydanego bez autoryzacji rapera krążka "Hoodstar", który jest luźną zbieraniną utworów powstałych na potrzeby nigdy niewydanego materiału z Death Row o nazwie "Say Hi To The Bad Guy". Kolejne daty premiery oczekiwanego debiutu działają na mnie jak płachta na byka, zresztą podobnie jak zapowiedziane właśnie kolejne darmowe EP. Znowu? Ano tak, znowu.
Rok 2013 będzie chyba dla chłopaków z Tha Dogg Pound tak intensywny, jak dwa poprzednie razem wzięte. W przygotowaniu jest masę projektów i jeśli chociaż połowa z nich doczeka się realizacji, to fani duetu z Long Beach powinni być bardziej niż usatysfakcjonowani. Oczekując na zapowiedzianą niedawno trzecią część albumu Dillinger & Young Gotti, która ma się ukazać w przeciągu najbliższych dwunastu miesięcy, proponuję odświeżyć sobie poprzednie woluminy spod znaku DPG.
Okres pomiędzy "Doe Or Die", a "Aziatic" w karierze AZ jest trochę niedoceniany. Co prawda "Pieces Of A Man" otarło się o złoto, ale dzisiaj fani raczej nie pamiętają zawartości albumu, podobnie jest w przypadku "9 Lives". Właśnie z wydanego w 2001 roku albumu pochodzi kawałek, który z dzisiejszej perspektywy zaskakuje podwójnie nawet tylko w kwestii obsady. U boku gospodarza pojawia się tutaj stary wyjadacz z Philly - Beanie Sigel, a produkcją zajął się niejaki Bink Dogg... Tak, dobrze kojarzycie, to B!nk, który w tej chwili produkuje dla największych szych mainstreamu za Oceanem.
AZ i Nas. Nas i AZ. Zawsze zestawiani, porównywani i wiązani ze sobą. Wśród fanów nowojorskich brzmień zawsze można było usłyszeć rozważania "co by było gdyby" ta dwójka nagrała kiedyś wspólny album. To Nas jest dla wielu królem Wielkiego Jabłka, stawianym na panteonie rapowych legend... ale to wiecznie niedoceniany i stojący w cieniu AZ upodobał sobie spychanie go w cień we wspólnych kooperacjach. Poczynając od debiutu na kultowym ze wszech miar "Life's a bitch" i wersów "Visualize the realness of life and actuality, fuck who's the baddest, a person status depends on salary, and my mentality is money orientated, I'm destined to live the dream with all my peeps who never made it".
Nasz tydzień z Cirą stał się dla mnie doskonałym pretekstem, żeby wrócić do materiału, który w 2005 roku zapewnił mi pierwszy kontakt z rapem Białostoczanina. Nie to, żebym musiał mocno szukać pretekstów, a przy pierwszym odsłuchu po dłuższej przerwie nadal większość numerów jestem w stanie przejechać razem z Cirsonem. Chwilę zajęło mi jednak wybranie odpowiedniego numeru z tego materiału, który odpowiednio ukaże to jak ważnym wydarzeniem dla polskiego podziemia była premiera "Zapracowanego Obiboka".
Padło na "Oosobistyl", który w mojej opinii kapitalnie charakteryzuje to co znajdziemy na materiale, który po 8 latach od premiery wciąż brzmi świeżo nawet na tle współczesnych numerów. Magia tego numeru opiera się również na bicie, wyprodukowanym przez Ś.P. Markosia, który choć nie wyprodukuje już więcej numerów swojego kolegi, to zostawił po sobie trwały ślad, również na tym materiale.
Fuse to miejsce, gdzie muzyczna redakcja zajmuje się najróżniejszymi rzeczami - od collabos Lady Gagi po hip-hop, nie tylko w wersji najnowocześniejszej, ale również w ujęciu historycznym. Dziś przez przypadek trafiłem na 15-minutowy wywiad z Lordem Finesse dotyczący cratediggingu oraz jego najbardziej klasycznych produkcji. Jak się okazało seria nie jest nowa, a w jej ramach znajdziemy również wywiady z Diamondem D, DJ'em Jazzy Jay, DJ'em Toompem, Cut Chemistem, DJ'em Muggsem, Da Beatminerz, Pete Rockiem, Peanut Butter Wolfem, Just Blazem i Jermainem Dupri. Każdy wywiad trwa około 15 minut co łącznie daje nam około czterech godzin materiału z ciekawostkami i smaczkami prosto z rąk najlepszych producentów i crate-diggerów.
Zanim jeszcze ukazał się jego debiutancki majorsowy debiut "Attention Deficit", a on sam oficjalnie wskoczył do mainstreamu, Wale miał już okazję współpracować m.in. z takimi artystami jak Black Thought, Royce da '5"9, Bun B, Freeway, Talib Kweli, Joe Budden, Memphis Bleek czy Beanie Sigel. Dodajmy do tego również świetnie zapowiadających się w tamtych czasie J. Cole'a, Curren$y'ego, K'Naana i Big Seana, czy niezawodnych reprezentantów nowojorskiego undergroundu jak Torae, Skyzoo, Joell Ortiz i Jean Grae.
A to wszystko na oryginalnych podkładach "złotego dziecka FL Studio", przepełnionego soulem wychowanka Północnej Karoliny - 9th Wondera. Swoje trzy grosze w warstwie produkcji dorzucili także m.in. Warren G, Cool & Dre i Mark Ronson. Jeśli przegapiliście to wspaniałe wydawnictwo w czerwcu 2009 r., to nasz "Tydzień z Wale'm" będzie idealną okazją do nadrobienia zaległości.







































