W kolejnej części mojej wakacyjnej playlisty pozostajemy nadal w latach 2001-2010, kiedy nad zachodnim wybrzeżem zebrały się paradoksalnie czarne chmury i większość artystów tamtego okresu siłą rzeczy musiało zejść ze swoją twórczością do podziemia (czasem wręcz głębokiego), oraz nauczyć się działać na rynku niezależnym, wydając swoje projekty własnym sumptem. Mam świadomość, że przez ten fakt wasze radary mogły nie zarejestrować naprawdę sporej dawki ciekawych albumów i licznej gamy kozackich utworów, których skromny promil postaram się dzisiaj przedstawić... let's get it on!
Tha Realest
Tha Realest
Jeśli miałbym stworzyć listę dziesięciu najlepszych albumów kiedykolwiek nagranych w Bay Area, jedną z topowych pozycji zająłby bez wątpienia debiutancki krążek Nutt-So - "The Betrayal". Frontman popularnej w połowie lat 90-tych na terenie East Oakland ekipy Street Thugs zawsze będzie miał u mnie dożywotnie propsy za ten materiał, dlatego też ze szczególnym sentymentem staram się sprawdzać jego bieżące poczynania.
25 marca miała miejsce premiera jego najnowszego LP - "Ghetto Child", które stanowi trzeci solowy krążek w dorobku rapera, od czasu nagranej przed sześcioma laty wspólnej płyty "Outkasted Outlawz" w towarzystwie tragicznie zmarłego pod koniec ubiegłego roku Hussein Fatala. Jak projekt wypada w zestawieniu z resztą dyskografii artysty?
Od ostatnich zapowiedzi płyty "Remember My Name", będącej follow-up'em wydanego w 2009 roku "Witness Tha Realest" minęły już ponad dwa lata. W tym czasie Tha Realest zapadł się jakby pod ziemię, ograniczając się jedynie do sporadycznych udziałów gościnnych. W ostatnim czasie ta artystyczna stagnacja zaczęła ulegać jednak zmianie.
Dziś mamy pierwszy dzień wiosny a pogoda za oknem wyjątkowo dopisuje (przynajmniej w Poznaniu). Jest to zatem znak, że zbliża się nieubłaganie moja ulubiona pora roku a coraz mocniej bijące od słońca ciepełko każe nam czym prędzej zacząć przygotowywać się do nadchodzącego wakacyjnego sezonu także pod kątem muzycznym. Cóż bowiem brzmi lepiej letnią porą niż klasyczny west coast. Wobec tego jak co roku zamierzam wam zawczasu podsyłać moje ulubione kawałki z wakacyjnej playlisty, którą zawsze mam przy sobie kiedy pogoda dopisuje.
W połowie lipca minęło 5 lat od premiery "Witness Tha Realest" - debiutanckiego krążka, który ukazał się o dobrych 10 lat za późno. W tym czasie Tha Realest zdążył już zapowiedzieć follow-up w postaci kolejnego albumu. Ostatnie informacje na temat wydania "Remember My Name" pochodzą z zeszłego roku i wygląda na to, że na płytę możemy czekać równie długo co na poprzednią...
Pierwsze zapowiedzi tego albumu sięgają roku 1999, kiedy Tha Realest był jeszcze związany kontraktem z legendarnym labelem Death Row Records, udzielając się wokalnie na popularnych składankach "Chronic 2000" i "Too Gangsta 4 Radio". Mało kto wtedy przypuszczał, że na premierę tej płyty przyjdzie nam czekać ponad dekadę czasu. Dla rapera było to niezwykle trudne 10 lat, naznaczone nieustanną walką o własny wizerunek, wędrówkami od wytwórni do wytwórni oraz kolejnymi nieudanymi próbami znalezienia odpowiedniego dystrybutora, który zadbałby o odpowiednią drogę do słuchacza dla twórczości Jevon Jonesa. Z pomocą przyszedł wieloletni przyjaciel i była gwiazda parkietów NBA - Mike Bibby, właściciel małego, niezależnego wydawnictwa Team Dime Entertainment, który łącząc siły z RBC Records oraz przy wsparciu Koch Records zdołali wreszcie wypchnąć "Witness Tha Realest" z archiwum na sklepowe półki.
Uniewinnienie George'a Zimmermana to temat, budzący w ostatnim czasie sporo kontrowersji w środowisku amerykańskich raperów. Także Parlay Starr nie pozostał obojętny na "skandaliczny", zdaniem wielu wyrok w tej sprawie i opublikował w sieci darmowy mixtape pt. "Amerikkka", z którego pochodzi numer "My Future", w którym gościnnie udzielili się Tha Realest, Kash oraz Tye. Utwór ten będzie również można znaleźć na nadchodzącym albumie "Team Real One", mającym ukazać się jeszcze w tym roku.
Dzisiejsze zestawienie moich wakacyjnych klasyków dedykowane jest miłośnikom czterech kółek, których cruising po polskich szosach relaksuje równie mocno, co prażenie tyłka na słońcu. Wam również przyda się porcja dobrej muzyki, dlatego przygotowałem dla was dziesięć numerów, idealnych do odpalenia w każdej furze - nawet takiej, która pozbawiona jest hydraulicznego zawieszenia i nie przypomina w niczym klasycznej kalifornijskiej Impali. Let us begin!
Lato, lato, lato wszędzie... no dobra, pogoda faktycznie coś się ostatnio popsuła co nie zmienia faktu, że nastał okres wakacyjny - czas urlopów, grzania tyłka na słońcu i powszechnego lenistwa dla większości. Aby go wam nieco umilić, postanowiłem przygotować nowy cykl wpisów, który od dnia dzisiejszego będzie się ukazywał na Popkillerze co weekend aż do samego końca wakacji.
Będę w nim prezentował kawałki znane oraz takie, które mogły umknąć waszej uwadze bądź nigdy się oficjalnie nie ukazały a powinny - wszystkie jednak łączyć będzie jedna wspólna cecha: relaks. To numery przy których można się zajebiście odprężyć i zapomnieć o trudach dnia codziennego, szczególnie jeśli pogoda dopisuje, piwka jest pod dostatkiem a grill pracuje pełną parą... Wtedy do szczęścia brakuje jedynie odpowiedniej muzyki dla głośnikach a nic latem nie wjeżdża tak dobrze jak G-Funk.
Pierwszą odsłonę mojego zestawienia zacznę od zaprezentowania wam dziesięciu utworów stricte o tematyce wakacyjnej, idealnych na powitanie tegorocznego lata, wśród których oprócz kawałków mniej znanych nie mogło zabraknąć również i klasyków - zachęcam do wrzucenia ich sobie na swoją letnią playlistę, z pewnością umilą wam one niejeden dzień w ciągu najbliższych dwóch miesięcy a to dopiero początek... zatem "Summertime begins just like dat!" i zaczynamy:
Gdybym miał wymienić jakiegoś rapera, który ma w swoim dorobku najrówniejszą dyskografię a jest przy tym jednym z najbardziej cenionych przeze mnie artystów - mój wybór bez wątpienia padłby na Dub C. Członek legendarnej ekipy Westside Connection znany jest w środowisku w równym stopniu ze swoich umiejętności lirycznych, jak z zamiłowania do c-walku. To także typ Mc, któremu nie zdarza się nagrywanie słabszych numerów a gościnne zwrotki pisze z tą samą intensywnością i zaparciem co materiał na własne albumy.
Wielokrotnie oskarżany o kopiowanie Tupaca Shakura, Tha Realest poświęcił ponad 10 lat na wyjście z cienia największej ikony hip-hopu i zadebiutował w końcu w 2009 roku swoim solowym albumem "Witness Tha Realest". Mimo słabej sprzedaży materiał zyskał spore grono sympatyków a raper udowodnił krytykom, że jest w stanie działać na własny rachunek. Obecnie Tha Realest jest w trakcie nagrywania nowej płyty która ukaże się pod koniec 2011 roku.