Wczorajsza śmierć DMX-a wywołała poruszenie nie tylko za oceanem, ale również na naszym rapowym podwórku. Wielu polskich raperów uhonorowało reprezentanta Yonkers, a o dłuższe wpisy pokusili się Peja i Kali.
USA
USA
Prawie tydzień temu informowaliśmy was o tym, że DMX trafił do szpitala i znajduje się w krytycznym stanie. Niestety dziś otrzymaliśmy fatalne wieści - raper zmarł w wieku 50 lat w szpitalu White Plains w Nowym Jorku.
W lutym światło dzienne ujrzał najnowszy album rapowego wyjadacza z nowojorskiego Hell's Kitchen, Marlona Crafta, a płynący na fali wyróżnienia przez magazyn XXL MC postanowił wyjść na ulice Manhattanu, aby zachęcić do sprawdzenia "How We Intended" w najlepszy sposób, jak potrafi - rzucając kozackie wersy na organicznym, tętniącym życiem bicie. No to jak - posłuchacie?
Rick Ross ujawnił podczas wywiadu w radiu Atlanta’s Streetz 94.5, że po wypuszczeniu ich ostatniej kooperacji "Lemon Pepper Freestyle", raperzy rozmawiali o nagraniu wspólnego krążka.
W nocy informowaliśmy was o poprawie stanu zdrowia DMX-a, o którym donosił adwokat rapera. Niestety okazało się, że Murray Richman podał mylne informacje i nowojorski MC dalej podłączony jest do aparatury podtrzymującej życie.
Jak donosi adwokat rapera, Murray Richman, stan zdrowia rapera uległ lekkiej poprawie i jest on w stanie oddychać o własnych siłach. [Edit: Informacja została jednak zdementowana]
Jak donosi portal TMZ, nowojorski raper znajduje się aktualnie w stanie krytycznym po ataku serca, który spowodowało przedawkowanie narkotyków.
Jak widać, "Mt. Westmore" z E-40, Too $hortem i Ice Cubem to nie jedyny projekt nad którym pracuje Snoop. Weteran Zachodniego Wybrzeża zapowiedział swój 18 krążek i opublikował pierwszy singiel z nowego albumu.
Pusha-T udzielił ostatnio wywiadu portalowi HipHop-N-More, w którym opowiedział trochę o nowym albumie. Raper przyznał, że jest on na wykończeniu i z pewnością będzie najlepszym krążkiem tego roku.
Nasze Młode Wilki powoli dobiegają końca, natomiast XXL Mag przygotowuje się do tegorocznej edycji Freshmanów. Wczoraj ruszyło głosowanie na 10 uczestnika akcji, którego wybiera publiczność.
W pisaniu o rapie najbardziej lubię chyba to, że czasem mogę wyłączyć się z opiniotwórczego trybu i obiektywnej analityki. Nie rozkładać wszystkiego na części pierwsze, nie doszukiwać się wysublimowanych metafor... a po prostu wejść w tryb fana i jarać się muzyką. Nie oceniać, kalkulować, smęcić, wymądrzać się czy w czymś jest 58% hip-hopu czy może 17,5%. Po prostu słuchać i się jarać.
Nie jest łatwo być producentem hip-hopowym - wie coś o tym urodzony w Niemczech, a wychowany w mieście Lacey w stanie Waszyngton raper i producent Lank. Frustracje związane z wieloletnimi próbami zaistnienia i przebicia się na scenie amerykańskiej nie zniechęciły jednak muzyka, a dały mu inspirację i wenę do stworzenia konceptualnego albumu, napisanego z przymrużeniem oka, właśnie z perspektywy producenta. Jak sam mówi, ma nadzieję, że ten projekt da innym znajdującym się w jego sytuacji iskierkę nadziei, motywację i pokaże im, że ich praca też jest ważna.
Działający niczym "człowiek renesansu" Lank nie tylko wyprodukował i zarapował cały album, ale też odpowiada za nagrywki, mix i mastering. Gościnnie na przestrzeni 10 utworów wsparli go inni znajomi MC's/producenci tacy jak Jay Atoms czy Dauphin Amir.
Jeśli w dniu wydania Twojego albumu dzwoni do Ciebie z gratulacjami J. Cole, nazywając tenże album klasykiem, to wiedz, że robisz coś dobrego. Taka rzecz przytrafiła się Domaniemu w dniu premiery jego krążka "Time Will Tell" w 2019 roku, a jakiś czas po tym fakcie złapaliśmy się z urodzonym w 2001 r. artystą w Warszawie, tuż po jego występie jako support przed reprezentantem Dreamville, J.I.D. w warszawskiej Proximie.
Wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek Domani opowiedział nam o presji związanej z byciem synem legendarnego T.I.'a, swoich pierwszych muzycznych krokach, inwestowaniu i mądrych finansowych decyzjach, porównaniach do J. Cole'a i rapowych inspiracjach, a także przezwyciężaniu trudnych chwil i przekształcaniu bólu w sztukę.
Powiada się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, jednak nie zawsze reguła ta potwierdza się w kwestii dziedziczenia muzycznego talentu i chociażby w hip-hopie dość rzadko dzieciom słynnych raperów udaje się odnieść sukces na dłuższą metę, a często okazuje się, że po początkowych 5 minutach sławy nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Urodzony w marcu 2001 roku (a więcej jeszcze przed premierą krążka "I'm Serious") syn samozwańczego Króla Południa T.I.'a - Domani, dorastał z jednej strony w cieniu sukcesów, kontrowersji i dramatów związanych z odsiadkami ojca w więzieniu, a z drugiej w świetle reflektorów i obiektywów kamer - już w wieku 10 lat zadebiutował w rodzinnym show z gatunku reality TV na kanale VH1. Co jednak ważniejsze, w tym samym wieku zazadebiutował również jako raper występując na scenie u boku ojca w 2011 roku...
W 2019 roku ukazał się debiutancki solowy longplay Domaniego zatytułowany "Time Will Tell". Ciepło przyjęty, zakorzeniony w klasycznym rapie, soulu i jazzie krążek przedstawił światu artystę wyjątkowo dojrzałego jak na swój wiek. Co ciekawe, sam J. Cole zadzwonił w dniu premiery do Domaniego z gratulacjami, nazywając jednocześnie "Time Will Tell" klasycznym albumem. Od tej pory syn Clifforda miał okazję wyruszyć w trasy koncertowe: po USA z Big K.R.I.T.'em i Rapsody oraz po Europie z reprezentantem Dreamville J.I.D.'em, wypuścić serię udanych singli, a także odhaczyć kamień milowy w postaci występu gościnnego na zeszłorocznej płycie T.I.'a "The L.I.B.R.A.". Całkiem nieźle, co?
Gangsta Gibbs spróbuje swoich sił na wielkim ekranie. Raper zagra główną rolę w filmie "Down With The King". Będzie to debiut filmowy Freddiego.