Wczoraj obejrzeliście pierwszą część rozmowy z Hadesem i Kebsem, przeprowadzonej dzień po premierze płyty "Nowe Dobro To Zło". Dziś czas na drugą i ostatnią część, a w niej trochę o koncertach, promocji, planach czy ilości materiału wychodzącego ostatnio z obozu HIFI.
Wczoraj obejrzeliście pierwszą część rozmowy z Hadesem i Kebsem, przeprowadzonej dzień po premierze płyty "Nowe Dobro To Zło". Dziś czas na drugą i ostatnią część, a w niej trochę o koncertach, promocji, planach czy ilości materiału wychodzącego ostatnio z obozu HIFI.
"Nowe Dobro To Zło" to materiał pełen brudnych brzmień i mocnych wersów i z pewnością jedna z ciekawszych tegorocznych pozycji. Dzień po premierze spotkaliśmy się w warszawskim Obiekcie z Hadesem i Kebsem, czyli 2/3 osób odpowiadających za ten album, by przedyskutować kwestie dotyczące płyty i paru innych spraw.
Bonny Larmes to producent pochodzący z serca Mazur - Giżycka. Nałogowo klepie bity, wypuszczając co jakiś czas w eter swoje kolejne beat-tape'y. Miłośnik czarnych płyt oraz koneser jazzu.
Dla czytelników Popkillera opowiedział o swojej miłości do jazzu, produkcji oraz najbliższych planach. Zapraszamy do lektury!
Premiery "Nowe Dobro To Zło" i "Futury" zbiegały się po części w czasie, dlatego można było się zastanowić czy produkcje będą jakkolwiek połączone, komplementarne czy raczej stworzone na zasadzie "to przy czym nie mogłem poszaleć na jednym projekcie, zrobię sobie na drugim". Jak to wygląda w przypadku "Futury"?
Moją ciekawość wzmogło również to, że całością produkcji miał zająć się Galus, autor wydawanych jako Pokój Czarnych Płyt "Retro Lyrics" i winylowego ciasteczka "100206". Muzyczne zajawki tego gościa to coś mocno przesiąkniętego inspiracjami z lat 90., ale zarazem eksperymentalnego i chwilami trochę "nieokiełznanego". Do tego wszystkiego DJ Kebs, którego formy nie trzeba chyba nikomu przybliżać. Jak prezentuje się "Nowe Dobro To Zło"?
"Logika Gry" tercetu Diox/Little/Chwiał w obliczu mocarnego singla trochę nas rozczarowała, a naturalne wydają się porównania obu albumów. Jak wypadają więc Hades/Galus/Kebs?
Idealnie w pierwsze zdania tego wstępu wpisuje się "Stone Crazy" Juju i Psycho Lesa, szerzej znanych jako The Beatnuts.
"Odszedł dziś od nas Bartosz Zjawin, genialny producent i dobry kolega. Porzućmy na moment wszelkie zatargi, spory i konflikty, skłońmy się ku refleksji... R.I.P." - napisał na swoim profilu facebookowym Chada. Więcej szczegółów odnośnie tej wyjątkowo przykrej informacji na razie nie mamy...
Patrząc na zawartość krążka i jego sprzedaż oscylującą wokół 218 tysięcy w pierwszym tygodniu myślę, że nie będzie z tym wielkiego problemu.
Baliśmy się już w pewnym momencie, że ten album gdzieś ugrzęźnie, a Jay okaże się cwanym dupkiem, który chce umiejętnie zablokować sobie konkurencję. Nie ukrywajmy - liryczne możliwości Cole'a niejako predestynują go do tego, żeby zmienić grę. To nieprawdopodobnie utalentowany raper. Pytanie dnia: co zrobił z tym talentem?
Jednym z takich przykładów jest Jay Rock, który podobnie jak wielu innych Świeżaków, drogę do legalnego debiutu musiał utorować sobie nie tyle ciężką pracą i sukcesywnym publikowaniem nowego materiału zapewniającego ciągły buzz, co zmaganiem się z realiami funkcjonowania wielkiej wytwórni, która niekoniecznie pali się do szybkiego wypuszczenia cię na głębokie wody woląc trzymać bez końca pod kluczem. Efektem tego było uwolnienie się młodego rapera z Watts spod opieki Warner Bros. i podjęcie współpracy z królem niezależnego rynku - labelem Strange Music, dzięki czemu wreszcie możemy usłyszeć długo oczekiwane "Follow Me Home".
W alternatywnej rzeczywistości, jako przyszły filolog, odesłałbym samego siebie do "Wielkiego Słownika Wyrazów Rapowych" pod redakcją najlepszych dziennikarzy działających w obrębie naszej kulturze i sprawdził, co mówią na ten temat autorytety. Nie mając jednak tej możliwości, sam postaram się ułożyć definicję, odpowiadającą moim (niekoniecznie redakcyjnym) przekonaniom.
Na "Hurrap" rapuje trzech typów (Wojtas, Sensei, Tytson), a żaden z nich nie potrafi przykuć uwagi tekstami na więcej niż cztery wersy. Dlaczego więc krążek wciąga na długie godziny?