Co się odwlecze to nie uciecze... Nie mogłem znaleźć czasu, żeby w spokoju i pełnym skupieniu, czyli tak jak lubię, sprawdzić sobie nowe dzieło Atmosphere. Nie jest to pełny, oficjalny album, a kolejna pozycja puszczona "w międzyczasie" tak jak chociażby bardzo udano "Leak At Will". Różnica polega na tym, że tym razem dostaliśmy dwanaście numerów, które trwają w sumie ponad czterdzieści minut.
Kiedy w studio spotykają się Ant i Slug wiadomo, że można oczekiwać pewnego poziomu, poniżej którego nie zdarza im się schodzić. Czasem ich eksperymenty są bardziej konwencjonalne, czasem mniej, ale zawsze potrafią zrobić coś co zaskoczy - jeśli nie nowymi pomysłami to efektownym odświeżeniem starych. Czy tak samo jest w przypadku "To All My Friends, Blood Makes The Blade Holy"?
Kiedy w studio spotykają się Ant i Slug wiadomo, że można oczekiwać pewnego poziomu, poniżej którego nie zdarza im się schodzić. Czasem ich eksperymenty są bardziej konwencjonalne, czasem mniej, ale zawsze potrafią zrobić coś co zaskoczy - jeśli nie nowymi pomysłami to efektownym odświeżeniem starych. Czy tak samo jest w przypadku "To All My Friends, Blood Makes The Blade Holy"?