Maciej Wojszkun
kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, News
dodano: 2014-03-14 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 1)

Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie najgorętszą rapową premierą 2014 roku będzie bezapelacyjnie "Strange Journey Volume Three" - trzecia odsłona świetnej sagi trzech wymiataczy z Południa. Poprzednie woluminy "Strange Journey" po brzegi były wypełnione kozackimi trackami (jak zawsze z fenomenalną produkcją courtesy of Kno), zawierały także moc zacnych gościnnych zwrotek - m.in. od Looptroop Rockers, Hilltop Hoods, E-40, aż po Macklemore'a.

video
kategorie: Hip-Hop/Rap, Teledyski, Video
dodano: 2014-03-12 18:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 3)

Army of the Pharaohs "God Particle" (Official Video) from the new album In Death Reborn out 4/22/14

Kultowy hip-hopowy kolektyw powraca! Army of the Pharaohs, supergrupa złożona z prominentnych undergroundowych raperów Wschodniego Wybrzeża pod dowództwem Vinnie Paza z Jedi Mind Tricks, atakuje nowym singlem zwiastującym album "In Death Reborn". "God Particle" to miażdżący bębnami beat Stu Bangasa i pięciu bezlitosnych, hardkorowych MC - Vinnie, Planetary, Esoteric, Apathy i Celph Titled, rozrywających ów podkład na strzępy.

"In Death Reborn" nadejdzie 22 kwietnia. Sądząc po singlu - jest na co czekać!

kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, News, Rock
dodano: 2014-03-11 13:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 6)

Linkin Park. Numetalowa kapela, która niegdyś zawojowała świat potężnymi, przebojowymi songami w rodzaju "One Step Closer", "Somewhere I Belong" czy "Numb" (te piosenki były WSZĘDZIE, człowiek aż się bał lodówkę otworzyć); zespół mający na koncie współpracę z wieloma prominentnymi emcees (by wymienić tylko Evidence'a, Pharoahe Moncha, Chali 2nę.... no i rzecz jasna, Hovę) - opublikował nowe lyric video prezentujące utwór "Guilty All the Same" - kooperację z nie byle kim, bo z samym God MC. 

recenzja
dodano: 2014-02-02 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Wydawałoby się, że w dyskografii Alchemista – obecnie jednego z najważniejszych hip-hopowych producentów – znaleźć można materiał każdego niemal typu. Płyta producencka, ze śmietanką legendarnych MC na trackach? Jest, świetne „Chemical Warfare”. Album, na którym producent chwyta także za mikrofon? Jest. Album producent x raper? Ho ho,  i to ile – kolaboracje zarówno z legendami, takimi jak Prodigy, jak i młodymi graczami – przykładem choćby Boldy James. Instrumentalny album? Pewnie– „Rapper’s Best Friend – The Instrumental Series”…. Naprawdę, co można dodać nowego i świeżego do tego imponującego katalogu? A może…. album konceptualny?  

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2014-01-27 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 1)

Gdybyście spytali, wydanie jakiej płyty w roku 2013 uradowało mnie najbardziej – moja odpowiedź może by Was zaskoczyła. Nie byłoby to wbrew pozorom "MMLP2" Eminema, o którym w bardzo kwiecistej recenzji wyrażałem się niemal w samych superlatywach. Nie byłby to Jay. Nie byłoby to „Yeezusiwo”. Nawet nie Bowie, Black Sabbath, Deep Purple czy MBV, gdybyśmy rozprawiali o gatunkach innych niż hip-hop. Nic z tych rzeczy, bowiem na takie pytanie bez wahania odpowiedziałbym: „It’s the return! Deltron Zero and Automator”.

Tak, tak – ten mityczny duet, wraz z niezawodnym Kidem Koalą na gramofonach, powrócił ze swej kosmicznej odysei po 13 (!) latach, fundując sequel do jednego z najlepszych albumów w historii hip-hopu.

recenzja
dodano: 2014-01-26 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Alchemist to istna bestia. Od kilku lat zdumiewa częstotliwość wypuszczania materiałów sygnowanych jego ksywką, a fakt, że jakość jego produkcji wciąż stoi na wysokim poziomie, powoduje jeszcze większy "szczękopad". W 2013 roku mieliśmy okazję posłuchać podkładów Alchemista na wielu produkcjach – „360 Waves” Durag Dynasty, albumie z Prodigym (który niedługo doczeka się wydania z bonusową EPką...), debiucie Boldy’ego Jamesa, mikstejpie „The Cutting Room Floor 3”….Niewiarygodne, że w takim nawale pracy Alchemik zdołał jeszcze znaleźć czas na nagranie i release Epki z protegowanym DJ’a Dramy – reprezentującym Michigan Willie the Kidem. 

video
dodano: 2014-01-20 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Miejsce: Kalifornia. Prażone w bezlitosnym słońcu ulice osławionego 90210, Beverly Hills, miejsca zamieszkania wielu sławnych na cały świat hollywoodzkich gwiazd. Czas: początek lat dziewięćdziesiątych, gdy dosłownie w każdym zakamarku Los Angeles, z boomboksów, walkmanów, gramofonów tudzież innych odtwarzaczy płynęły nieustannie dźwięki wściekłego, bujającego hip-hopu, pełne agresywnych, buntowniczych liryków. Czas, gdy królowały wojownicze, za nic mające świętości songi N.W.A, Compton’s Most Wanted, Ice Cube’a czy Cypress Hill. W tym właśnie miejscu, w tym właśnie czasie – pewien młodzieniec o imieniu Alan podjął decyzję, która określi całe jego życie. Postanowił, ze zostanie częścią tej kultury. 

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2014-01-10 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 5)

Cage Kennylz. Człowiek ten jest dla mnie istną zagadką. Nie potrafię bowiem zgadnąć, dlaczego znakomity MC, posiadający żywą wyobraźnię, niebanalne skillsy i odwagę, by rzucić rękawicę samemu Eminemowi - jak ktoś taki mógł zaliczyć tak znaczący spadek w jakości wypuszczanych materiałów. Po mocnym, hardkorowym debiucie „Movies for the Blind” i jeszcze lepszym, bardziej introspektywnym, pełnym wykręconych produkcji spod znaku Def Jux albumie „Hell’s Winter” – Cage zamiast iść za ciosem wypuścił album, lekko mówiąc, dziwaczny. „Depart from Me”  nie cieszy się dużą estymą wśród fanów Mr. Palko – abstrakcyjna mieszanka Cage’owej stylówki z rapowo-punkowym koktajlem zafrapowała wielu fanów.  W ubiegłym już roku Cage wypuścił kolejny album – promowany mrocznym trackiem „The Hunt” materiał o srogiej nazwie „Kill the Architect”. Czy jest to tryumfalny powrót legendy undergroundu, czy kolejny blamaż?

Tagi:
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-12-24 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 14)

Lubię Jedi Mind Tricks. Lubię Vinniego Paza. Są w moim życiu takie chwile, że jednym z lepszych źródeł rozrywki jest włączenie odtwarzacza i słuchanie właśnie tego grubego, spoconego, wkurwionego pół-Włocha z metalowymi płytkami w gębie i głosem niby papier ścierny, plującego najbardziej hardkorowymi, brutalnymi i plugawymi przekleństwami, jakie można sobie wyobrazić. Że co? Że niby tylko ja tak mam?

Cóż, śmiem twierdzić, że nie tylko ja. Filadelfijski niestety-już-tylko-tercet JMT (Vin + Jus Allah + DJ Kwestion) cieszy się w podziemiu zasłużonym respektem i wiernym fanbase’em, tak samo jak ja z przyjemnością słuchających bluźnierczego gospelu Pazienzy…. Na jesieni otrzymaliśmy nową porcję kazań od naszego The Priest of Bloodshed, zatytułowaną „Carry On Tradition". Posłuchajmy więc, co Vin ma nam tym razem do powiedzenia.  

Tagi:
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-12-05 20:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 0)

Homeboy Sandman. Miano to postanowił sobie przybrać rosły reprezentant Queens o wdzięcznym imieniu Angel del Villar II. Ów artysta od 2007 roku, od premiery EPki „Nourishment”, niemal nieprzerwanie dostarcza słuchaczom hh smaczną pożywkę wysokiej klasy w postaci dobrego, życiowego rapu, nawiniętego w charakterystyczny, sprawny technicznie sposób. Mój zmysł słuchowy odkrył Sanda w 2010 roku, za sprawą premiery krążka „The Good Sun” i tego kawałka. Od tej pory śledziłem karierę Sandmana z uwagą, licząc na to, ze niejednym jeszcze zaskoczy.

I zaskoczył! Nawiązawszy współpracę z sułtanatem Peanut Butter Wolfa i wielkiego wezyra Madliba, legendarnym Stones Throw, Boy Sand złapał niesamowicie intensywny wiatr w żagle. Niemal błyskawicznie wydał w ST dwie epki, następnie świetny długograj „First of a Living Breed” (z przekozackim singlem courtesy of Oddisee!) – w tym roku zaś, w przeciągu zaledwie kilku miesięcy, zaatakował kolejnymi dwiema EPkami – przedmiotami dzisiejszej recenzji. Oto „Kool Herc: Fertile Crescent” i „All That I Hold Dear”.

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-11-14 18:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 24)

Koniec hip-hopowego świata w roku pańskim 2013 nie nastąpił.

Nie wykuty został rękami ludzkimi, ani z niebios otwartych nie spadł hip-hopowy platynowy monument, pieczołowicie i z namaszczeniem z krwi, potu i łez, z sampli i atramentu wykuty. Nie został stworzony wzorzec niedościgniony, powód bezsilnego łkania lub płonących ambicji wielu młodych MC, album doskonały, na klęczkach wychwalany za niezgłębioną perfekcję. Nie nastały Dni Pomsty, Lamentu i Frustracji niszczonych klawiatur hejterów, do głębi wstrząśniętych, że nie mogą się do niczego przyczepić. Nie nadszedł wreszcie Mesjasz, Awatar, ogniem i ciętym słowem równający scenę z ziemią, prowadzący ją na nowy poziom, nieskończoną krynicą inspiracji będący. Wielcy tej Gry zawiedli. Kanye w obłęd popadłszy, Yeezusem kazał się mianować, i odleciał w rejony niedostępne zwykłym śmiertelnikom w akompaniamencie elektronicznych pierdnięć, otoczony białymi koszulkami za 120 dolców, fałszywymi Jezusami i flagami Konfederacji (seriously, WTF Kanye?). Jay zaś gnuśnym się stał, w pieniądzach i udach Beyonce się zasmakowawszy, średniawy albumik wydał, buńczucznie zatytułowany Świętym Graalem na Magnetycznej Karcie (coś w ten deseń), a promowany męczącym i – prawdzie w oczy spójrzmy – chujowym singlem z JT… Scena nie zmieniła się więc wiele. Wstrząs  i deszcz ognia i krwi, mające zmyć grzechy gatunku i zmienić jego oblicze - nie nadeszły.

Ale jednak było blisko. Jak nigdy dotąd.  

dodano: 2013-11-10 23:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 10)

Witamy w kolejnym odcinku serii “Tryumfalne Momenty w Dziejach Muzyki”! I’m yo host, Emdablju - dziś przenosimy się w czasie do roku 2001, a artystą, którego weźmiemy pod lupę, będzie Marshall Bruce Mathers III, znany światu jako Eminem.  W roku 2000 premierę miał jego najbardziej utytułowany album, „The Marshall Mathers LP”, po brzegi wypełnionymi bezkompromisowym, rozdzierająco szczerym, szokującym swą brutalnością rapem. Fani ukochali tę płytę  - do dziś „MMLP” uznawane jest za jedno z najznakomitszych osiągnięć gatunku, do tego oficjalnie jest to najszybciej sprzedający się album artysty w dziejach amerykańskiego przemysłu muzycznego (1,76 MILIONA egzemplarzy w pierwszy tylko tydzień – czy muszę coś dodawać?) .

dodano: 2013-11-08 19:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 1)

Szczerze - nie mam pojęcia, jak zacząć. Nie przesadziłbym, pisząc, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej chyba kontrowersyjnych utworów w dziejach hip-hopu (a może i w ogóle?). Jak więc powinienem go opisać, z jakiej strony? Zachwalając każdy szczegół, od produkcji począwszy, na realistycznie przedstawionej historii… brutalnego zabójstwa małżonki… Hm. Wyglądałbym jak niezły pojeb, zachwycając się czymś takim… To może z drugiej strony? Potępić „Kim” całkowicie, jadąc i koncept, i wykonanie? No tak, ale wtedy bezzasadnym byłoby w ogóle pisać o tym utworze.

Opisywać ten twór więc niełatwo, zgodzić się jednak można w jednym punkcie – „Kim”, „dedykowany” byłej żonie Marshalla, Kimberly Scott -  to track, który nikogo  nie pozostawia obojętnym. Eminem rozkręcił swoją karierę, stawiając na kontrowersję, brutalność i bezkompromisowość -  w żadnym jednak utworze nie posunął się aż tak daleko, w żadnym nie brzmiał tak wściekle, żaden kawałek nie został przezeń zarapowany (czy to na pewno dla „Kim”  odpowiednie słowo?) z taką nienawiścią.

Tagi:
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-10-27 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 2)

Przyznam się na samym początku: do tej płyty podchodziłem bez większych oczekiwań. Jakoś nigdy nie zdołałem zainteresować się twórczością braci z Virginii na tyle, by z wypiekami na twarzy śledzić każdy przeciek, każdą plotkę i informację dotyczącą ich nadchodzących materiałów i featuringów… Ale, ostatnimi miesiącami w co drugim newsie widząc info o ½ Clipse i oficjalnym debiucie w G.O.O.D. Music i nie mogąc odpędzić się już od myślą nie zmąconej twarzy Puszatego okolonej dziwacznymi warkoczykami – pomyślałem: czemu nie, sprawdzę. Poprzednie materiały brata No Malice’a szczególnie mnie jakoś nie powaliły, poziom kawałków wahał się od kiepskich (do dziś nie mogę zdzierżyć „Millions” z Tha Bawse) do całkiem niezłych („Raid” z Półdolarem i niedawno „zaobrączkowanym” Pharrellem – gratulacje, Skateboard P!). Teraz czas na kolejną próbę. Czy Pusha T, głosząc za Marlo z „The Wire”, iż jego imię to jego imię – dał radę, czy ten cały hype był mocno przesadzony? 

video
dodano: 2013-10-10 17:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 5)

Niedawno Polskę odwiedziło dwóch gości. Legendarny MC z Juice Crew, reprezentant owianego złą sławą brooklyńskiego Brownsville, autor klasycznych „Disposable Arts” i "A Long Hot Summer” – Masta Ace, oraz uznany producent rodem z Toronto, godny kontynuatoor tradycji pełnokrwistego, przepotężnego eastcoastowego boombapu („Double Barrel” – czy muszę dodawać więcej?) – Marco Polo.

Strony