East Coast: najbardziej zmarnowane talenty - osobiste Top 10
East Coast... To tutaj w latach siedemdziesiątych zaczynali Sugarhill Gang, DJ Kool Herc, Afrikaa Bambataa, Kurtis Blow czy później RUN DMC, Public Enemy, Rakim i inni. To właśnie w tej części Stanów Zjednoczonych narodził się, obecnie kochany przez setki milionów ludzi, gatunek muzyczny o nazwie Hip-Hop. Zainspirowany świetnym artykułem autorstwa Pawła Miedzielca o jego dziesiątce najbardziej zmarnowanych talentów z Zachodniego Wybrzeża, postanowiłem zrobić swoją listę takiego typu raperów tylko, że z popularnego i królującego w hip-hopie przez wiele lat East Coastu. Obecnie zepchnięty na dalszy plan (za sprawą trapu z Atlanty i okolic, drillu z Chicago i charakterystycznym dźwiękom DJ Mustarda z Kalifornii) rap rodem ze wschodu coraz rzadziej trafia do masowego odbiorcy.
Mimo, że ostatnimi czasy zdecydowanie jego kondycja się polepszyła za sprawą m.in. A$AP Mob, Frencha Montany, Meek Milla czy Joeya Bada$$a to nadal nie są to czasy, gdy królowali NaS, członkowie Wu Tang Clanu, Jay Z przy wydaniu "Blueprint", G-Unit z 50 Centem na czele, Dipset z Cam'ronem, D-Block czy jeszcze trochę wcześniej, gdy obok Death Row Records to Bad Boy Diddy'ego, Notoriousa B.I.G. i Mase'a było największą stricte hip-hopową wytwórnią w grze. Na fali wymienionych wcześniej artystów próbowało na mainstreamową powierzchnię wielu młodych raperów, którzy często zdecydowanie przewyższali umiejętnościami swoich bardziej znanych "mecenasów sztuki". W rozwinięciu przedstawiam wam swoją osobistą dziesiątkę najbardziej zmarnowanych talentów ze Wschodniego Wybrzeża, którzy mieli wszystko by być na szczycie, lecz przez niezależne od siebie rzeczy lub z powodu własnej opieszałości, się tam nie znaleźli...
10. Jae Hood
Na początku XXI wieku Jadakiss, Styles P oraz Sheek Louch biorąc przykład z The Diplomats brali pod swoje skrzydła wielu młodych ulicznych raperów. Najbardziej utalentowanym z nich był Jae Hood, który w pewnym momencie został nawet ogłoszony czwartym członkiem The LOX. W 2005 roku współpraca ta jednak została zerwana ze względu na gorący temperament J Hooda. Raper nie mógł pogodzić się z faktem, że nie odniósł w krótkim czasie mainstreamowych sukcesów i odwrócił się przeciwko Jadakissowi i reszcie ekipie nagrywając nawet na nich dissy. Jada pewnego razu skomentował całę sprawę: "Zrobiliśmy dla J-Hooda rzeczy, których np. Diddy nigdy by dla nas nie zrobił. (...) Niektórych rzeczy, które zrobiliśmy dla niego samego i dla jego śp. matki, Diddy nigdy by nie zrobił. Miał pełne prawo być złym, ponieważ chciał po prostu wydać swój album, chciał odnieść sukces. Był zły, że jego materiał nie chciał wychodzić wtedy kiedy on tego chciał. Miał wtedy kontrakt z nami i po prostu nie zawsze dzieje się tak jak to sobie zaplanowałeś. On był dla nas jak młodszy brat. Kiedy my mieliśmy beef z Diddym po odejściu z Bad Boy to tak naprawdę go nie znaliśmy, nigdy nie spędzaliśmy czasu z jego rodziną itd, a J Hood spędzał z naszymi, a my z jego. Dlatego to boli.". Moim zdaniem J-Hood odwracając się od D-Block przekreślił swoje szanse na komercyjny sukces. Był on wtedy bardzo obiecującym młodym MC, ze świetnym ulicznym storytellingiem, ciętym językiem oraz genialnym freestyle'em. Obecnie J-Hood nadal wydaje mixtape'y. Oficjalny album nigdy nie doszedł do skutku, a sam Hood nieudolnie starający się odnaleźć w obecnych trendach swój ostatni dobry mixtape "Featuring Hood" nagrał ponad 2 lata temu...
9. Gravy
Główna rola w hitowym filmie "Notorious" powinna wywindować karierę muzyczną Gravy'ego... Nie stało się tak. Ze swoimi bardzo dobrymi skillami i przede wszystkim genialnym flow (przypominającym Biggiego) powinien być on obecnie na listach najlepszych raperów z ugruntowaną pozycją w hip-hopowym mainstreamie. Niestety Gravy głównie znajduje się na listach pokroju tej, którą czytacie, a to też nie zawsze. Ostatni oficjalny solowy projekt od niego dostaliśmy w 2009 roku. Wielka szkoda, ponieważ "NY Target" z 2007 roku to jeden z moich ulubionych undergroundowych mixtape'ów (z gościnnym udziałem m.in. Nicki Minaj) z Nowego Jorku. Możliwe, że usunięcie się ze sceny hip-hopowej Gravy'ego spowodowane było przez liczne beefy z innymi raperami z Brooklynu m.in. z Uncle Murdą i Maino, którzy często naśmiewali się z niego, że podczas jednego ze starć został postrzelony w... pośladek
.
8. Uncle Murda
Pochodzący z Brooklynu Uncle Murda mocno wstrzelił się w scenę swoim pierwszym mixtapie "Respect The Shooter". Projekt ten na tyle zatrząsł podziemną sceną Nowego Jorku, że aż trafił w ręcę DJ Kay Slaya, który przekazał go Jayowi Z. Mocne, uliczne teksty, dobre ucho do bitów oraz gangsterska przewózka Uncle Murdy na tyle urzekły Jaya, że podpisał on kontrakt z młodym MC. Uncle jako członek Roc-A-Fella Records znalazł się m.in. na utworze "Brooklyn" z Fabolousem i Hovą we własnej osobie, lecz już w 2008 roku opuścił Def Jam. Od 2008 do 2009 roku wydał on aż 6 mixtape'ów, lecz żaden nie powielił sukcesu debiutanckiego "Respect The Shooter". Jeszcze w 2008 roku Uncle Murda został postrzelony w głowę, lecz opuścił szpital po kilku godzinach z kulą ciągle tkwiącą w jego czasce. W jednym z wywiadów przyznał, że z bólem radził sobie za pomocą papierosów i litrów Hennessy... Jego utwór "Anybody Can Get It" znalazł się na soundtracku do GTA IV, natomiast kawałek "Warning" doczekał się remixu z udziałem 50 Centa, Frencha Montany, Cam'Rona, Jim Jonesa, Jadakissa, Vado, Jeezy'ego czy nawet Mariah Carey, lecz tak naprawdę Murda nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Od 2009 do 2013 roku nie nagrał żadnego pełnego projektu i to myślę, że przekreśliło jego szansę na sukces w rap grze. Mixtape'y po 2013 roku przeszły przez środowisko praktycznie bez jakiegokolwiek echa. Miesiąc temu wyszedł klip do jego utworu z Futurem, ale no właśnie, ja starający się na bieżąco śledzić działalność i raperów z NY i Future'a dowiedziałem się o nim dopiero dzisiaj..
.
7. Red Cafe
Bardzo dobre ucho do bitów, street credit, gościnne występy u największych gwiazd, współpraca z Fabolousem, kontrakty z Bad Boy Records i Konvict Muzik - co tu mogło się nie udać? Przecież utwory pokroju "Hottest In The Hood", "I'm Ill", "Dolla Bill", "School Of Hard knocks" czy późniejsze "We Get It On" czy "Fly Together" z Ryanem Lesliem i Rick Rossem bujają po dziś dzień. Niestety w pewnym momencie kariery Red Cafe, moim zdaniem, pogubił się w pożądaniu za modą i zatracił swój własny unikalny styl znany m.in. z mixtape'ów "Hottest In The Hood" czy chociażby "Above The Clouds". Miał wszystko by być na szczycie, a teraz jest jednym z podrzędnych raperów, wydającym raz na jakiś czas nowy mixtape spotykający się ze średnim zainteresowaniem słuchaczy.
6. Murda Mook
Trzeba przyznać, że w segmencie bitw freestyle'owych Murda Mook spełnił się w stu procentach. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników battle rapu, lecz w USA od paru lat freestyle stał się sprawą niszową. Chwilowo głośno o Mooku stało się ostatnio dzięki Drake'owi po tym, gdy raper z Toronto wyraził zainteresowanie bitwą z mc z Harlemu. Drizzy jednak wycofał się z tego pomysłu ze względu na zawiłe sprawy kontraktowe, które sprawiałyby, że nie mógłby pokazać pełni freestyle'owego talentu. Niewielu jednak wie, że o Murda Mooku głośno było też kilka lat wcześniej ze względu na muzykę, którą wydawał. Pochodzący z Harlemu tekściarz miał być w pewnym momencie bardziej gwiazdorską wersją Papoose'a oraz swoistym przedłużeniem stylówki The Diplomats ze względu na swoje uliczne teksty, bardzo dobre flow i przede wszystkim świetne punche. Jego album "Murda He Wrote" mocno poruszył Nowym Jorkiem, a utwory takie jak "Saggy Jeans" czy "Ya Dead" ze Stack Bundlesem były hitami w klubach. Niestety jakość materiału nie przełożyła się na sprzedaż a brak wsparcia wytwórni spowodował, że Mook zawiesił swoją działalność i nigdy już żadnego LP nie wydał.
5. Papoose
Miał być nową nadzieją Nowego Jorku, kontrakt opiewający na 1,5 miliona dolarów z Jive Records miał postawić stempel, bardzo popularna seria mixtape'ów wydana z naczelnym DJ'em Wielkiego Jabłka DJ'em Kay Slayem miała być tylko potwierdzeniem znakomitych umiejętności Papoose'a i przedsmakiem debiutanckiego albumu... Pap już na początku XXI wieku wszedł na scenę z przytupem genialnym "Alphabetical Slaughter", które przykuło uwagę Kay Slaya. Szybko podpisany kontrakt z Streetsweepers zaowocował wydaniem prawie 20 mixtape'ów w ciągu 2 lat i ugruntowaniem pozycji na ulicznej scenie hip-hopowej NY. Kontrakt z Jive Records, za który Papoose zainkasował 1,5 miliona dolarów miał prosto poprowadzić do legalnego debiutu, a okazał się gwoździem do trumny kariery rapera. "Nacirema Dream" miało wyjść w 2006 roku i wydano nawet singiel "Ghetto Soulja" z gościnnym udziałem Akona. Już w 2007, w związku z konfliktem interesów, Pap i Kay Slay opuścili znaną wytwórnię i stwierdzili, że wydadzą wyczekiwany przez fanów long play własnym sumptem. Genialna zwrotka w hitowym, obsadzonym gwiazdami "Touch It" Busta Rhymesa tylko podsycała apetyt. "Nacirema Dream" wyszło dopiero kilka lat później (w 2013 roku) i przeszło przez środowisko bez żadnego echa. Papoose nadal wydaje bardzo dużo mixtape'ów, było wokół niego głośno w związku z dissem na Kendricka Lamara "King Of New York", który był odpowiedzią na wersy K.Dota z słynnego "Control". Wtedy zapaliła się lampka nadziei na wskrzeszenie kariery przecież tak znakomitego, utalentowanego rapera. Od "King Of New York" i mixtape'u "Hoodie Season" minęły już ponad 2 lata, a o Papoosie najgłośniej było ze względu na związek z Remy Ma...
4. Saigon
Świetny singiel "Pain In My Life" z Trey Songzem promujący debiutancki album, pozycja na ulicznej scenie Nowego Jorku ugruntowana świetnymi mixtape'ami, współpraca z Jay'em Z, Kanye Westem, Swizz Beatsem czy Just Blazem, niebywałe umiejętności, genialne flow i... podobna historia do opisywanego wyżej Papoose'a. Wytwórnia zniszczyła marzenia Saigona. "The Greatest Story Never Told" było obok "Nacirema Dreams" Papoose'a jednym z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw przez słuchaczy hip-hopu. Bity od Just Blaze'a, Kanye Westa, Swizz Beatsa i genialny utwór z Jay'em Z na debiutanckim albumie? Marzenie każdego rapera. Saigon to wszystko miał, lecz Atlantic Records pomimo tego ciągle przesuwało datę premiery skończonego już albumu. Później MC w wywiadzie przyznał, że już dwa miesiące po podpisaniu kontraktu z wytwórnią pojawiały się pierwsze problemy. Ucinano budżet, ingerowano w treści przekazywane na albumie, wymyślano dziwne kooperację z artystami pokroju Pretty Ricky. Saigon nie był skory do kompromisów, oczekiwał po wytwórni, która wydawała kiedyś m.in. Raya Charlesa czy Arethę Franklin zrozumienia i zostawienia pełnej kontroli nad projektem raperowi. Raper z Brooklynu konsekwentnie starał się utrzymywać szum wokół albumu, wystąpił nawet w hitowym serialu HBO Entourage. Niestety hype nie przetrwał i wydane 5 lat później niż zakładano "The Greatest Story Never Told", mimo doszlifowania w stu procentach i niewątpliwie bardzo dobrego poziomu, sprzedało się w ilości zaledwie 11,000 kopii. Album ten został już wydany przez niezależną wytwórnię Suburban Noize specjalizującą się w punk rocku. Rok później Saigon wydał drugą część owego LP, na której pojawiają się m.in. Styles P, Chamillionaire czy Lecrae, lecz pomimo podtrzymania poziomu muzycznego pierwszej części, "The Greatest Story Never Told Chapter 2: Bread and Circuses" sprzedało się w tylko 2,800 kopii w pierwszym tygodniu. Trzecia część trylogii została wydana już przez założoną przez Saigona wytwórnię Squad Ink Records w 2014, lecz została bardzo źle przyjęta przez krytyków. Można przypuszczać, że już sam Saigon zawiesił broń, ponieważ już od ponad roku nie wydał żadnego nowego materiału..
.
3. Stack Bundles
Stack Bundles mógł być gwiazdą. Autor świetnych mixtape'ów "Biddin War", "Salute Me Or Shoot Me" czy "Life Is Like A Movie" zabłysnął przede wszystkim na albumie Jim Jonesa "Hustler's P.O.M.E." w utworze "Weatherman". W utworze, w którym rapował obok Lil Wayne'a, który miał swój prime time, a i tak został całkowicie odsunięty w cień świetną zwrotką utalentowanego Stacksa. Zachwycał również na wspólnych utworach m.in. z Lupe Fiasco, Cam'ronem, Maxem B oraz resztą składu The Diplomats. Był też założycielem Riot Squadu, którego członkiem był również Chinx. Niestety u progu kariery, w momencie, gdy hype na Bundlesa stawał się coraz większy i zwiastował ogromny sukces w branży, 24-letni raper został zamordowany pod swoim domem w Queens. Zmarł w czerwcu 2011 roku w szpitalu po otrzymaniu dwóch strzałów w głowę i szyję. Jim Jones, który zakontraktował Stacka w Diplomats Records i swojej ekipie Byrd Gang wydał jego pośmiertny album "Legends Never Die" z nieopublikowanymi wcześniej utworami rapera, który tylko potwierdził jego znakomite umiejętności.
2. Max B
W przypadku Saigona czy Papoose'a na drodze kariery stanęły wytwórnię i machiny biznesu. Max B zrujnował sobie życie i karierę na własne życzenie. Obecnie jest już uliczną legendą Nowego Jorku, a jego mixtape'y z serii "Million Dollar Baby", "Public Domain" czy chociażby "Domain Diego" uważane są przez wielu za klasyki. Wiz Khalifa i Curren$y otwarcie mówią o swoim uwielbieniu do muzyki rapera z Harlemu, a A$AP Rocky na swoim ostatnim albumie zamieścił utwór o tytule "Max B" z zsamplowanym "Baby I Wonder". Początek kariery u boku Jim Jonesa w The Diplomats wróżył dużo sukcesów - hitowe "We Fly High" Jonesa, popularne mixtape'y, gościnne zwrotki na albumach Cam'rona. Później w grę weszły większe pieniądze, które poróżniły Biggaveliego i Jonesa. Max znalazł sobie innego partnera, a został nim mało znany French Montana, na którego tle Max zdecydowanie wyróżniał się i charyzmą i umiejętnościami. Wspólne mixtape'y 'Coke Wave" na genialnych bitach od m.in. Dame'a Grease'a z Ruff Ryders, sprzedawały się na ulicach w zawrotnych ilościach. Jak twierdził później French liczby te sięgały nawet 500 tysięcy egzemplarzy. Niestety, Boss Don Biggaveli nie potrafił w porę odciąć się od ulicy i poświęcić się w stu procentach karierze rapera. W 2009 roku został skazany na 75 lat pozbawienia wolności za planowanie morderstwa oraz kradzież przedmiotów wartych 30 tysięcy dolarów. Od tamtej pory wydano pierwszy studyjny album Max'a "Vigilante Season", który składał się z odrzutów zebranych przez wszystkie lata twórczości rapera. Obszerniejszy profil Maxa B możecie przeczytać tutaj.
1. Juelz Santana
Setki tysięcy sprzedanych albumów i liczone w milionach odtworzenia mixtape'ów na Datpiffie, pierwsze miejsca na listach Billboard, tworzenie utworów do filmów jak "Fast & Furious", bycie członkiem jednej z najpopularniejszych grup w historii hip-hopu - jak z takim dorobkiem można znaleźć się na liście zbierającej najbardziej zmarnowane talenty? To trzeba być Juelzem Santaną. Podopieczny Cam'rona już będąc nastolatkiem robił ogromną karierę. Gościnne zwrotki w takich hitach, jak "Welcome To New York City", "Hey Ma", "Oh Boy" czy "Dipset Anthem" nagrał jeszcze przed ukończeniem 21 roku życia. Charyzma i styl w zestawieniu ze skillami i talentem tworzyły wybuchową mieszankę sprawiającą, że Juelz Santana miał być największą gwiazdą nie tylko ekipy The Diplomats, ale i całego Nowego Jorku. Problemy zaczęły się jednak po wydaniu bardzo dobrze przyjętego drugiego albumu "What's The Game Been Missing", na którym wspierany był m.in. przez Lil Wayne'a, Jeezy'ego oraz oczywiście Cam'rona. Wtedy Juelz nawiązał znajomość z Weezym, z którym zaplanował wydać wspólny album "I Can't Feel My Face". Hip-hop żył tym projektem. Każda wzmianka o tym czy wspólny utwór dwóch raperów podkręcały atmosferę. Wydany w 2006 roku mixtape "Blow" pokazał tylko, że joint album Juelza i Weezy'ego rozniesie scenę. Niestety "I Can't Feel My Face" nigdy nie miało ustalonej daty premiery i owego projektu nie doczekaliśmy się do dzisiaj. Juelz wpadł w uzależnienie od narkotyków, zrodziły się problemy w The Diplomats, zaczęły się publiczne kłótnie z Cam'ronem i wzajemne wylewanie żalu w wywiadach. Santana niby ciągle pracował nad trzecim albumem "Born To Lose Built To Win", do którego wydawane były single "Mixing Up The Medicine" z Yelawolfem, "Back To The Crib" z Chrisem Brownem czy "Homerun" z Wayne'em. W międzyczasie też podsycał ogień świetnymi gościnnymi zwrotami, jak w hitowym "Beamer, Benz Or Bentley". Album nie wyszedł do dzisiaj, a Juelz od 2005 do 2015 roku wydał tylko jeden oficjalny solowy projekt. "God Wil'n" z 2013 roku zostało dobrze przyjęte przez słuchaczy i powinno zmotywować Santanę do tworzenia nowych projektów. Nic z tych rzeczy - oprócz pojedynczych zwrotek na utworach promujących nieudolny comeback Dipsetów nic nowego od niego nie dostaliśmy.
Ciężko jest okroić taką listę do dziesięciu ksywek. Na nominację "zasłużyli" też:
-Maino, który szczyt umiejętności zaprezentował na debiutanckim (wydanym już po 30 urodzinach) "If Tomorrow Comes" i później nie potrafił tego powtorzyć
- Vado, który po zakończeniu współpracy z Cam'ronem i podpisaniem kontraktu z We The Best Music DJ Khaleda zdecydowanie obniżył poziom i najwyraźniej nie jest priorytetem w wytwórni naczelnego motywatora rap gry
-Tru Life, który nigdy nie potrafił wykorzystać swojego talentu i złymi decyzjami swoją karierę doprowadził do upadku, a siebie samego do więzienia.
-Cassidy, który nie potrafił wykorzystać mocy hitowych "Hotel" czy "I'm A Hustla" oraz przede wszystkim niebywałych umiejętności i ze swoją twórczością zaginął w tłumie.
na zdjęciu u góry - Papoose i Maino