Jak to dobrze, że powstał CLOUT Festival - relacja i zdjęcia

Za nami pierwsza edycja CLOUT Festivalu, który na start ambitnej idei dostał parę mocnych sierpowych. Dwukrotnie przesuwana data, zmiana miejsc, zmiana line-upu z uwagi na kasowane trasy artystów... Ale ekipy BIGidea i Hypetalk dociągnęły temat. Jak wyszło?

To był naprawdę udany początek. Można narzekać na poszczególne elementy, ale przy tak ambitnym projekcie i rozmachu ściągnięcia na 1. edycję kilkunastu zagranicznych artystów zawsze coś się wysypie. Nie od razu buduje się fortecę, najpierw trzeba wylać fundamenty, a to zostało zrobione z klasą.

Mówi się, że rap nie jest już subkulturowy, że jest mainstreamem słuchanym przez każdego... A ja jednak w hali Expo XXI (sąsiedni budynek do tego, w którym robiliśmy tegoroczne Popkillery) odczułem, że było to wydarzenie mocno insiderskie. Oczywiście, zrobione z dużym rozmachem i pełne znanych twarzy, od polskich raperów po influencerów - ale insiderskie, bowiem zrobione przez kumatych dla kumatych. Pieczołowicie przygotowane festiwalowe stylówki potwierdzały, że na terenie zgromadziło się kilka tysięcy fanów nowej rapowej fali, trapu, drillu i świeżych brzmień. Po metalowych elementach outfitu od razu było też widać kto przyszedł na City Morgue. A my zgarnialiśmy od uczestników propsy za wywiady z Pouyą czy Denzelem Currym, a nie za nasze najpopularniejsze i najbardziej zasięgowe rzeczy. To był festiwal, na którym fani dawnego rapu mogli nie znać większości line-upu - a młodzi fani kręcili pogo od pierwszego do ostatniego koncertu.

Latami jeździliśmy na festiwale do Niemiec i Czech, by móc usłyszeć najświeższych artystów i nowe twarze, które dopiero za moment wystrzelą na dobre. W ten sposób chwilę przed blow-upem widzieliśmy Kid Cudiego, Macklemore'a, Professora Greena, Chiddy Bang, Yelawolfa, Joeya Bada$$a czy B.o.B. Zawsze brakowało mi też takiego eventu w Polsce - stricte rapowego, zbierającego artystów na fali wznoszącej, zanim będzie opcja zobaczyć ich solowe koncerty. Oczywiście Open'er robi świetną robotę sprowadzając wiele takich postaci, to jednak mainstreamowy multigatunkowy kolos. Tutaj czuło się dokładnie, że wszyscy przyszli na to, co dzieje się na głównej scenie. Głównej, bo obok były dwie sceny imprezowe oraz targi streetwearowe Hypetalk, gdzie także sporo się działo, a parkiety pełne były do 3 rano.

Z kronikarskiego obowiązku odnotuję też fakt, że spotkać na miejscu można było wielu polskich raperów, i to nie tylko tych z młodej fali. Pezet, Onar, Te-Tris, Majkel, TPS, Dixon37, Smolasty, 2sty, Sobel, Siles, PlanBe, Young Leosia, Waima, Beteo, Kronkel Dom, Oliwka Brazil a także występujący na evencie Malik Montana (z Kaziorem czy Bibiciem), Young Multi, White Widow, Gugu Gang, Vkie i Rusina (bo część z nich została na cały festiwal i bawiła się pod sceną). Listy influencerów nie będę rozpisywał, ale byli wśród nich m.in. Tromba, Patec i nowciax z Ekipy czy Littlemooonster. W skrócie - CLOUT cieszył się sporym zainteresowaniem.

Jak zawsze na festiwalach mieliśmy też dużo biegania po terenie (m.in. łapiąc Jacka Harlowa by wręczyć mu Popkillera oraz łapiąc Key Glocka, by zrobić z nim wywiad), więc nie będę streszczał koncertów, a raczej ograniczę się do małych flashbacków. Fivio Foreign zapraszający Malika na scenę to piękna akcja na start takiej inicjatywy. Lil Pump zapewnił dwójce swoich fanów niesamowite pamiątki, pokazując, że dba o tym, dla których dotarcie na festiwal jest większym wyzwaniem. Jack Harlow i A$AP Ferg zagrali mięsiste, solidnie przerapowane koncerty, a Harlow nauczył się też od polskich fanów jak skandować imię "Jacek" co spuentował informacją, że do końca trasy będzie przedstawiał się jako Jacek. DaBaby poszalał na scenie wraz ze swoją maskotką, a City Morgue pozwolili wytrwałym fanom dać upust energii.

Muszę też odnotować fakt, który zrobił na mnie duże wrażenie. Wszyscy znamy przypadki wysypania się kogoś z line-upu w dniu festiwalu lub dzień przedtem. Ale naprawdę rzadko zdarza się, że gdy ktoś odpadnie w dniu to w jego miejsce pojawia się sensowne zagraniczne zastępstwo (pamiętam taką akcję na Splashu, gdzie w 2012 na terenie dowiedziałem się, że na festiwal doleci Joey Bada$$ będący tuż po "1999", udało mi się wtedy jeszcze ekspresowo przygotować i ogarnąć z nim krótki wywiad po występie). Tymczasem gdy okazało się, że Lucki nie zdążył na samolot... to zamiast mniejszego line-upu organizatorzy ogarnęli Fat Nicka, który akurat był w Berlinie i miał dzień wolny na trasie - ten szybko przemieścił się do Warszawy i zamknął całe wydarzenie.

A jeśli mam się czegoś czepiać to... bardziej po stronie raperów niż organizacji. Idąc na koncert chcę przede wszystkim posłuchać jak ktoś wypada na żywo, jak umie wykonać swoje numery i co potrafi zrobić mając muzykę i mikrofon. Dlatego męczy mnie moda na robienie przedłużonych soundsystemów zamiast koncertów - puszczanie swoich kawałków i częściowe dorapowywanie ich skacząc z publiką to super akcja na imprezę do klubu, gdy wbijasz na pełen parkiet stojąc za DJ-ką. Ale jednak na koncercie chciałbym posłuchać rapera a nie zobaczyć jak tańczy. Po Lil Pumpie nie oczekiwałem czystych wykonów live, bo to inna specyfika muzyki i chodzi tam głównie o turn-up a nie skill, ale już DaBaby czy Fivio Foreign są świetnymi raperami i gdyby nie mieli za sobą pełnych back-vocali to dużo lepiej można by się o tym przekonać. Szczególnie, że potem to organizatorzy dostają po głowie, że "nagłośnienie było złe" - ale nie może być idealne, gdy do zmasterowanego w pełni kawałka dokładasz kolejny wokal, który ma go przekrzyczeć. Doskonale było widać różnicę przy Jacku Harlowie i A$AP Fergu, którzy bez "wspomagaczy" rozkręcili świetne show a wszystko brzmiało czysto i klarownie. Ale to temat na osobny felieton, albo i dłuższą dyskusję analizującą całą tę tendencję, bo nie tyczy się to tylko CLOUTu.

W każdym razie - CLOUT zaliczył bardzo udany start. Ściągnął gwiazdy z mainstreamowej topki (DaBaby, Jack Harlow), głośne ksywki mające wielkie hity na koncie (A$AP Ferg, Lil Pump), wschodzące talenty (SoFaygo) oraz artystów działających bardziej alternatywnie i niezależnie (Fat Nick, Unotheactivist). Pozostaje trzymać kciuki za rozwój i czekać na kolejne edycje.

PS. I czekajcie na krótki i spontaniczny wywiad z Key Glockiem, który udało nam się przeprowadzić dzięki pomocy Malika Montany. Video już niebawem na Popkillerze.

Poniżej nasza fotorelacja z festiwalu - zdjęcia wykonał Young Sandi oprócz fot nr 54-56 i 62-71 które wykonał Alexander Pieniążek

Galeria

Tagi: 

Kuciapens Kuciapnik
Fat Nick przekutas nad przekutasy, szkoda, ze na Popkillerku tak malo o chlopcach z All But 6 Records (kiedys Buffet Boys).
that's true
Ten cały Fat Nick to najbardziej mizerne popłuczyny rapu... Masakra.
Anonim
Gruby Nick przekutas nad przekutasy jak ten cały portal popkiller który zbliża się do poziomu glamrapu rozpisywanie się o wszystkim tylko żeby być na czasie a ten gruby nick ma tyle wspólnego z rapem co ty dzieciaku.
Anonim
Ty masz jakiś problem ze sobą czy masz coś z głową? Każdego wyzywasz od dzieciaków to jakiś kompleks czy jesteś smutnym boomerem i nie spełnionym raperem? Ps to żaden hejt tylko proste pytanie
Anonim
On już osiagnol ten poziom a komentarze przechodzą selekcję jak w PRL
Ahmed Terorysta
Żenada 25 lat słucham rapu i stwierdzam że to jest asłuchalne gówno
Anonim
Jeżeli naprawdę słuchasz rapu 25 lat to witaj w klubie i też stwierdzam że jest asłuchalne gówno, a co do tych 2 czy 3 snobów anonimów mam na was wyjebane ja stwierdzam osobiście że to jest muzyka na moje uszy to nie jest dla mnie rap może dla was nie dla mnie i na h.j tak się tutaj spuszczacie każdy ma swoje zdanie i tutaj muszę się zgodzić z ww komentarzem dla mnie to jest gówno.
Anonim
Polska trudny język
Anonim
No prawda mieszkasz w Polsce a nawet nie znasz angielskiego bo słuchasz tzw rapu z Stanów a nawet nie masz o tym pojęcia rurko

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>