DJ Jazzy Jeff & The Fresh Prince "He's The DJ, I'm The Rapper" (Klasyk Na Weekend)
Mamy 29 marca roku 1988, na półki sklepowe w USA trafia drugi album pochodzącego z Filadelfii duetu w składzie Jeff Townes & Will Smith, szerzej znanych jako DJ Jazzy Jeff & The Fresh Prince. Niesieni falą sukcesu swojego debiutanckiego singla z 1986 roku, zobrazowanego komicznym wideoklipem "Girls Ain't Nothing But Trouble", ponad 300 tysiącami sprzedanych egzemplarzy płyty "Rock The House" z 1987 r. oraz doświadczeniami prosto ze wspólnej trasy koncertowej z Run-DMC i Public Enemy, dwaj młodzi artyści zdają się mieć świat u swoich stóp, i bawią się przy tym w najlepsze.
Formuła hip-hopu, jaką obaj panowie zaprezentowali już na "Rock The House", oparta na zabawnych storytellingach, oszczędnych, ale energicznych podkładach i gęstych, kreatywnych skreczach, podkreślających docenianą jeszcze w latach 80. wagę DJ'a (wystarczy wspomnieć wczesne nagrania LL Cool J'a i jego kompana DJ'a Cut Creatora), okazała się strzałem w dziesiątkę. Kolosalny sukces "He's The DJ, I'm The Rapper" jedynie to potwierdził i błyskawicznie przyćmił debiutanckie LP, stając się dla Jeffa i Willa trampoliną do ogólnoświatowej sławy, prestiżowych nagród i sprawiając, że dwójka chłopaków z West Philly na trwałe zapisała się w historii amerykańskiej popkultury.
To bowiem ten album zaskarbił im miliony fanów w Stanach Zjednoczonych, sprzedając 3 miliony egzemplarzy, uczynił z nich gwiazdy dużego formatu i sprawił, że w ciągu kilku lat początkujący aktor Will Smith zaczął zdobywać swoje pierwsze role w filmach pełnometrażowych. Jak wspominał zresztą Jeff po latach, teledysk do nagrodzonego w 1989 r. pierwszym w historii Grammy w kategorii Rap numeru "Parents Just Don't Understand" bezpośrednio zrodził ideę stworzenia całego sitcomu opartego na szalonych przygodach Świeżego Księcia. Dzięki temu już we wrześniu 1990 roku na stacji NBC wystartował jeden z najlepszych seriali komediowych ever - "The Fresh Prince of Bel-Air" z Willem w roli głównej, i Jeffem, aka Jazzem, w roli jego roztargnionego przyjaciela, bezustannie wyrzucanego na kopach z posiadłości.
Spłycanie zawartości tego ponad 70-minutowego krążka do klasycznej już opowieści o tym, jak to rodzice niczego nie rozumieją, byłoby jednak niesprawiedliwością. "He's The DJ, I'm The Rapper" to bowiem czysta esencja old schoolowego hip-hopu - żywiołowego, kreatywnego, pełnego funkowych sampli, twardych perkusji i barwnych storytellingów, których nie powstydziłby się sam Slick Rick. Wystarczy wspomnieć chociażby singlowe "Nightmare On My Street", inspirowane horrorami z Freddym Kruegerem, które jednak nie przypadło do gustu właścicielom praw autorskich "Koszmaru z ulicy wiązów" i sprowadziło na wytwórnię Jeffa i Prince'a pozew sądowy, zmuszając ją do zniszczenia niewydanego nigdy teledysku, nakręconego do utworu. Słysząc jednak wersy Fresh Prince', błyskotliwie parodiujące mającą budzić postrach postać Kruegera, nie ma co się dziwić reakcji producentów "A Nightmare on Elm Street"...
I said, "Yo Fred, I think you've got me all wrong
I ain't partners with NOBODY with nails that long!
Look, I'll be honest man, this team won't work
The girls won't be on you, Fred your face is all burnt!
Warto wspomnieć też o kipiącym oldskulową energią, niesionym tłustym funkowym basem i cutami z Jamesa Browna, imprezowym tracku "Brand New Funk", odświeżonym zresztą po 19 latach przez samego Jeffa i Peedi Peedi. Na liczącym 17 kawałków albumie zachowano dobry balans między brylującym na mikrofonie MC i jego prawą ręką, podrzucającym podkłady i skrecze na refrenach DJ'em. Swoje pięć minut sławy dostał zresztą też ówczesny kompan duetu i trzeci członek grupy, beatboxer Ready Rock C - główny bohater opowieści "My Buddy" i gość odtwarzający ustami melodię Donkey Konga w "Human Video Game". Z jednej strony mamy na LP zatem typowo Prince'owe opowieści, jak ta o wiernym bodyguardzie duetu Charlie Macku, tłumacząca dobitnie, czemu to Charlie jest pierwszym, który wychodzi z limuzyny... (He never laughs, never smiles nor sweats/ He doesn't breaks arms or legs, only spines or necks... ; He could bench about three-hundred pounds/ The cops all take a vacation when Charlie's in town), a z drugiej strony - poświęcone w pełni Jeffowi i stawiające na pierwszym planie jego niesamowite gramofonowe umiejętności "Hip Hop Dancer's Theme" (są tu jacyś B-boye?), "Jazzy Jeff In The House" czy "DJ On The Wheels". DJ Jazzy Jeff and he's a cut maniac!
Cała płyta jednak mistrzowsko ukazuje naturalną chemię muzyczną między MC i DJ'em - żaden z nich nie wybijał się tu na siłę na pierwszy plan, a obaj współpracowali i dawali z siebie max, tworząc rap zarazem łatwo przyswajalny przez masowego odbiorcę, jak i za sprawą wybitnej techniki gramofonowej (m.in. imponujący transformer scratch) szanowany przez środowisko stricte hip-hopowe. Idealnymi przykładami tej współpracy są "Rhythm Trax - House Party Style", będące dialogiem między Willem i cutami autorstwa Jeffa, oraz, przede wszystkim - tytułowe "He's The DJ, I'm The Rapper", kapitalnie łączące zmieniające się drum breaki i rytmicznie wjeżdżające skrecze z płynącym na nich wokalem Willa, udowadniającego swoje skillsy mikrofonowe. Dzięki temu "He's The DJ...", pomimo, że brzmieniowo już wyraźnie "przestarzałe", to wciąż płyta, której słucha się z dużą przyjemnością i której teksty bez pudła wywołają uśmiech na waszej twarzy, a dokonania Jeffa przypomnią o roli niedocenianej w dzisiejszych czasach instytucji DJ'a. Klasyk i pozycja obowiązkowa w edukacji hip-hopowej!