6 świetnych rapowych płyt z pierwszego półrocza 2023 roku

Kończy się lipiec - to całkiem dobry moment na czysto subiektywny przegląd sześciu najlepszych moim zdaniem hip-hopowych płyt, jakie ukazały się w minionym półroczu. Jeśli chodzi o brzmienie, wyszło klasycznie, ale znalazło się też miejsce na południowe klimaty.

1. Larry June & The Alchemist "The Great Escape"

Larry nie zawodzi. Od 2018 regularnie wypuszcza kapitalne projekty, a jego nowe collabo z Alchemistem tylko potwierdza, że jest w niesamowitej formie. "The Great Escape" to album ociekający stylem, pełen letniego vibe'u, nagrany na pełnym chillu. Siłą Larry'ego June'a nie są niesamowite pancze, a obrazy jakie kreśli za pomocą rymów podanych luźnym flow, oraz to że motywuje słuchaczy do działania. Nawija o bogactwie, ale robi to tak, że odbiorcy łatwo się z tym utożsamić - bo stawia na motywację i nastawienie do przedsiębiorczego działania, a nie przechwałki. I dokładnie to tutaj dostajemy. Alchemist doskonale wiedział, jak muzycznie wpasować się w jego stylówkę. Dostarczył wyborne podkłady, przy których naprawdę można odpłynąć. Pokazał zarazem, że potrafi dostosować się do każdego, z kim nagrywa. Wcześniej zrobił to z gangusującymi Freddie'em Gibbsem i Rocem Marciano, ale też z lubującymi się w myślowych abstrakcjach chłopakami z Armand Hammer, czy z wracającym po latach do współpracy z nim Curren$ym. Ciekawe, kto będzie nastepny.

Larry June & The Alchemist - Summer Reign (Official Video) (feat. Ty Dolla $ign)

2. Ransom & Nicholas Craven "Director's Cut 4"

Ze słonecznej Kalifornii przenosimy się do New Jersey, to właśnie tam działa Ransom. Na początek trochę historii. Możecie go kojarzyć z duetu A-Team, który tworzył z innym MC, Hitchcockiem. Przez krótki czas był tam nawet Joe Budden, ale coś nie pykło i postanowił zająć się solową karierą. Już we dwójkę Drużyna A miała nawet podpisać kontrakt z Def Jam, jednak tutaj też wiatry nie były sprzyjające. Ostatecznie w 2006 roku panowie poszli swoimi drogami. Ransom zaczął wtedy mocno wojować na scenie mixtape'owej i  nagrał parę taśm. W 2013 wypuścił nawet płytę na bitach Statika Selektah. W 2018 stwierdził, że przechodzi na emeryturę, ale rok później znalazł motywację do nowych nagrywek dzięki 38 Speshowi, który namówił go do odwieszenia mikrofonu. I tak mniej więcej od trzech lat gość jest w niesamowitym gazie, wydając naprawdę świetne płyty, głównie z kanadyjskim producentem Nicholasem Cravenem. "Director's Cut 4" jest ich już w sumie szóstym wspólnym materiałem. Na streamingach wylądował 4 lipca, ale oryginalnie ukazał się jeszcze w maju na jednej ze stron internetowych. To naprawdę doskonała pozycja. Ransom jest stuprocentowym uosobieniem słowa "lyricist". Serwuje mocne wersy pełne poetyckiego zacięcia i celnych obserwacji. Robi to na surowych bitach Cravena, przywodzących na myśl nowojorskie brzmienie początku lat 2000, kiedy królowały soulowe sample. Nie myślcie sobie jednak, że kogoś kopiuje. To nowa szkoła produkcji, często unikająca bębnów, więc dla niektórych być może kontrowersyjna, ale wciąż intrygująca, a takie kawałki jak "Across 110 Street" czy "Freedom" to czyste perełki.

Across 110 Street

3. Fiend "Cool Is In Session 3"

Kto by pomyślał, że facet drący mordę do mikrofonu w latach 90. na płytach No Limit, dziś zmieni się w króla vibe'u lubującego się w wolniejszych tempach? Od lat współpracuje z Jet Life i w ramach tego labelu wydał trzecią część ze swojej serii "Cool Is In Session". Album urzekł mnie od pierwszych dźwięków. Pisałem, że ten dawny No Limiciarz to dziś mistrz chilloutu, ale na krążku nie brakuje energicznych numerów, jak rozpoczynające tracklistę "Electricity" z gościnnym udziałem Maca, dobrze znanego miłośnikom wytwórni ze złotym czołgiem. Moi faworyci to doskonałe, następujące po nim "Living Legend" z mocarnym bitem i pełną pasji nawijką, "Flewed Out", gdzie Fiend przemienia się w hip-hopowego Barry'ego White'a, czy bujające "Numbers Only". To nie zmienia jednak faktu, że cały ten krótki materiał jest wart uwagi. Trwa niecałe pół godziny, więc odsłuch nie zajmie wam długo, a jest spora szansa, że będziecie chcieli do niego wrócić.

Fiend x Mac Phipps - Electricity (Official Video)

4. Oddisee "To What End"

Oddisee wraca po trzyletniej przerwie doskonałym albumem "To What End". To już drugie jego wydawnictwo nagrane w ramach własnego labelu Outer Note. Na tym krążku reprezentant Waszyngtonu serwuje nam podkłady bogate w soul i funk, w których, jak to od dawna u niego, nie brakuje zarówno samplingu, ale i żywego grania. Głowa sama się buja i słucha się tego po prostu z przyjemnością również ze względu na mądre linijki, a tych Oddisee ma tutaj sporo. Jakkolwiek trywialnie to nie zabrzmi, jest to album o życiu, o patrzeniu z dystansem na swoją karierę, introwertyzmie i o wyborach dokonywanych na różnych polach, niekoniecznie tylko na tym związanym z byciem artystą. Zdecydowanie jedna z najmocniejszych pozycji w dyskografii członka Diamond District, kto wie, czy nie najlepsza.

Bartenders (feat. Toine Jameson)

5. Killer Mike "MICHAEL"

Swój ostatni pełnoprawny solowy projekt Killer Mike wydał w 2012 roku. Od tamtej pory nie istniało dla niego nic innego niż Run The Jewels. Collabo z EL-P to był strzał w dziesiątkę, zarówno artystycznie, jak i marketingowo. W tym roku jednak członek Dungeon Family postanowił wrócić do solowego nagrywania i dzięki temu dostaliśmy najbardziej osobisty album w jego karierze zatytułowany "MICHAEL". Dużo tu odniesień do przeszłości głównego bohatera, a co za tym idzie do kobiet w jego życiu, co słyszymy w takich numerach jak "SUMMER", "MOTHERLESS" czy w "SOMETHING FOR THE JUNKIES", gdzie raper opowiada o uzależnionej od narkotyków ciotce. Nie zabrakło też, jak na Killer Mike'a przystało, spolecznych tematów, chociażby w "RUN". Wszystko to zostało podane na wybornych podkładach głównie autorstwa No I.D., przepełnionych gospelowym klimatem. Swoje trzy grosze dodają na nich trzy pokolenia artystów z ATL - od Andre 3000 przez 2 Chainza i Future'a aż po Young Thuga. Nie zabrakło też miejsca na innych wyjadaczy z południa, takich jak stary dobry DJ Paul czy Curren$y.

Killer Mike - RUN ft. Dave Chappelle & Young Thug (Official Music Video) ft. Young Thug

6. Kota The Friend & Statil Selektah "To See A Sunset"

I na koniec jeszcze coś akurat na lato, żebyście sobie umilili czas trwających wakacji. Statik Selektah i Kota The Fiend przygotowali drugi wspólny projekt, tym razem zatytułowany "To See A Sunset" Poprzedni, wydany w 2021 roku "To Kill A Sunrise" mnie nie zachwycił, bo zwyczajnie wynudził, a tutaj duet naprawdę się postarał, nagrywając świetny krążek pełen pozytywnie nastrajających treści i idealnie korespondującej z nimi muzyki. W podstawowej wersji liczy dziesięć utworów, ale pojawiła się też wersja deluxe z dodatkowymi ośmioma trackami. Także i ją warto sprawdzić.

KOTA the Friend - 'Real Ones' (Official Video), prod. by Statik Selektah

KOTA the Friend - MAYBE SO (OFFICIAL VIDEO)

Bialamewa
Spoko wpis
An-J
Polecam również Scaring The Hoes. Płyta, która świeżością zjada cała listę. Pozdrawiam
An-J
Polecam również Scaring The Hoes. Płyta, która świeżością zjada cała listę. Pozdrawiam
ĆśoG
Nf Hope dobry krążek

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>