Quebonafide: "Romantic Psycho Film” - odczucia po seansie
Około 2 tygodnie temu w ramach 17 edycji festiwalu Millenium Docs Against Gravity miałem okazję zobaczyć film dokumentalny związany z tegoroczną płytą Quebo, który wyprodukowali ludzie z Red Bull Media House. Teraz film można obejrzeć na stronie Red Bulla i jest on ogólnodostępny dla wszystkich. Mimo ogólnego zadowolenia z seansu, znalazłem też parę mankamentów, w tym największy, czyli długość materiału.
Szczerze nie czytałem zbyt wiele o tym filmie przed premierą, jak i po. Jedynym artykułem, z którym się zetknąłem, był ten na newonce. Z racji, że czytałem go w trakcie wakacji zapamiętałem jedynie dwa zarzuty. Jednym z nich była właśnie długość, z czym muszę się całkowicie zgodzić.Materiał trwa 37 minut. W tym czasie zabiera nas w około miesięczną podróż w głebokie zakątki wschodniej półkuli naszego globu, która, jak szybko się okazuje, była głównym źródłem inspiracji "ROMANTIC PSYCHO". Tu muszę się zatrzymać, bo sam pomysł uważam za świetny. Film zamiast pokazywać nam behind the scenes ze studia, z nagrywek, czy klipów serwuje nam intymną podróż z Quebo, w której mamy okazję poznać rapera bliżej, widzimy jego zachowania, poznajemy background, który stoi za jego tatuażami czy dowiadujemy się z ust rapera, ile znaczą dla niego podróże. Jednak 37 min to za krótko, widzowi narzucane jest od razu szybkie tempo, a czas nie pozwala na szersze rozwijanie rozpoczętych wątków. W miejscach odwiedzonych przez Quebo i jego nieodzownego towarzysza podróży, Krzy Krzysztofa zostajemy na moment, a szkoda bo niektóre ujęcia naprawdę robią wrażenie, chociażby to nad jeziorem Bajkał. Całkowicie natomiast nietrafionym pomysłem było przeniesienie akcji pod koniec filmu do Los Angeles, gdzie mamy okazję jedynie zobaczyć Quebo nagrywającego zwrotkę do "GAZPROMU" oraz dowiadujemy się, że Miasto Aniołów stanowi dużą inspirację dla rapera. Wraz z pytaniem, co robiłby założyciel QueQuality, gdyby mógł wybrać dowolny zawód na świecie, ostatnia scena sprawia, że końcówka wypada dosyć infantylnie i naiwnie.
Mimo to dla mnie największą wartością dodaną tego filmu było ujawnienie procesu, jak powstawały teksty na najnowszą płytę. Moim jedynym zarzutem wobec krążka "ROMANTIC PSYCHO" była zbyt duża rozbieżność tekstowa między niektórymi numerami, a sporo zwrotek wydawało się być sklejką wielu różnych linijek. Po filmie ten mankament zamienił się jednak w atut, bo okazało się to prawdą. Mnóstwo wersów powstało właśnie podczas tej podróży na zasadzie własnych, luźnych przemyśleń, a sam Quebo przeżywał w tym czasie okres dużych rosterek i wahań nastrojów.
Dokument, mimo wad, stanowi przyjemne dopełnienie płyty. Gdyby ten był dołączany do preorderu, czy miałby premierę w tym samym czasie co krążek, to "ROMANTIC PSYCHO" mogłoby się spotkać z jeszcze lepszym odbiorem. Szkoda tylko tej długości, bo naprawdę sam pomysł był bardzo dobry i nietuzinkowy.