Mezo opowiada o duchowym rozwoju - zaskakujący album "Credo"

W dzisiejszym rapie dostajemy mnóstwo intensywnych, często szarpanych emocji, agresji czy niepewności oraz pustych i wtórnych bangerów. Na ich tle jednym z największych tegorocznych zaskoczeń jest... nowy album Mezo.

Przez lata Poznaniak przeszedł z pozycji utalentowanego technicznego debiutanta do producenta hitów do radia, a po intrygującym początku (kto pamięta wjazdy z buta na "Pełen pokus" czy "Rapteatr"?) stał się dla wielu symbolem tego, co duże media zrobiły z rapem w połowie lat '00 - zmiękczenie formy, rozmycie przekazu, utrata pazura. Mając w pamięci płaskie i słodkie hity tym bardziej zaskoczyłem się sprawdzając single promujące "Credo".

Lekki, ale klasycznie bujający sznyt i humor w "Staromodnym". Postawienie na rozlewający się soulfulowy vibe w miejsce cukierkowego radiowego popu w "Błogostanie". W końcu zahaczenie o gospel w tytułowym numerze czy surowe autokrytyczne spojrzenie w "Introspekcji". Sprawiło to, że postanowiłem przyjrzeć się całości i... spotkało mnie spore pozytywne zaskoczenie.

W czasie gdy z wypuszczanych taśmowo "bangerów" będących zlepkiem aktualnych trendów z całego świata słyszymy o tym co i za ile kto kupił i przekonujemy, że idealnym rymem do Gucci jest Louis, a rekomendowanym sposobem poradzenia sobie z problemami jest zagłuszenie ich melanżem czy tabletkami to Mezo idzie diametralnie inną drogą. I po latach staje się paradoksalnie opozycjonistą do treści z głównego nurtu, nawet jeśli nie rezygnuje z lżejszej formy.

"Na płycie CREDO udało mi się w końcu nieco życiowo zwolnić, a przede wszystkim dojrzeć. Mam wrażenie, że dotarłem do pewnego punktu zwrotnego, w którym przeprowadzam dogłębną obserwację otaczającego mnie świata, a przede wszystkim staram się zajrzeć wewnątrz samego siebie i dostrzec co wymaga korekty. Być może podobnie jak ja uważasz, że nieco zatraciliśmy się w pogoni za tym co zewnętrzne, a zaniedbaliśmy naszego ducha" - mówi nam Jacek Mejer w informacji prasowej i wraz z hasłem 'Muzyka, Sport, Motywacja' jest to dobry opis tego, co znajdziemy na krążku.

Duchowa harmonia, spokój, wdzięczność, relaks i zwolnienie tempa nie wynikające ze zbombienia się kodeiną a wyciszenia na łonie natury z rodziną. Mieszanka zdrowego trybu życia, sportu, odpoczynku i modlitwy oraz stałego kontaktu z Bogiem. Rozważania na temat codzienności, ale i otaczającego świata podane w formie nie moralizującej, a 'podsuwającej kamyczki' by samemu się nad tym zastanowić. Na tle tego, co serwuje nam dziś polski rap jest to materiał zaskakująco ożywczy, dobrze pasujący do słońca za oknem i chwili zwolnienia szalonego pędu, którą narzuciła nam pandemia. To samo sugeruje nam autor:

"Album ten wychodzi w samym środku kryzysu, spowodowanego pandemią. To bardzo dobry moment na przyjrzenie się sobie. Nie ma już wymówek braku czasu. Warto wykorzystać go jak najlepiej. Okazało się jak bezradni stajemy w obliczu niepewności jutra. Jak wiele rzeczy, które wydawały nam się pewne i stabilne są ulotne i przemijają. Być może odnajdziemy jednak coś nowego, pozytywnego, czego się nie spodziewaliśmy. Czas na refleksję".

Przez lata Mezo stał się symbolem 'tego co złe' i komercjalizacji rapu, przez co jego twórczość wyszła całkowicie poza narrację środowiska, osadzając się bardziej w nurcie popowo-radiowym. Dziś gdy rap coraz śmielej (raz udanie, raz nie) flirtuje ze wszelakimi brzmieniami czy światami okazuje się, że "Credo" zamiast razić słodyczą i kiczem oferuje lekki, ale treściwy materiał, który zarazem pozwala na chwilę odsapnąć czy złapać harmonię i trochę pozytywnego vibe'u, jak i nie unika głębszych tematów czy treści. Bardzo duże zaskoczenie, któremu warto poświęcić te kilkadziesiąt minut.

MEZO - BŁOGOSTAN (gość. Adam Stachowiak)

MEZO - STAROMODNY

MEZO - INTROSPEKCJA

MEZO - CREDO (gość. Gospel Joy)

MEZO - MEDYTACJA W BIEGU

Tagi: 

Real HH 90
Drodzy komentatorzy tego artykułu teraz w czasach komerchy Mezo jest ok kiedyś za to co robił wylewało się wiele gówna itp a teraz wystarczy popatrzeć na to co wychodzi w rapie raperami są youtuberzy ludzie ze innych bajek jak np Szpaku Szafter czy też taki Kizo Lub Kubańczyk a nawet Kamerzysta i dlatego słucham dużo rapu z lat 90 lub początek 00 i jego połowa bo to co teraz wychodzi to większość wiadomo o co wychodzi i nie obchodzi mnie to że ktoś mi tu wypisuje że nie umię pisać piszę jak chcę bo to jest net i piszę jak chcę a jak komuś to przekadza to już nie moja sprawa.Pozdro Mezo.
Jzhs
Dobrze się tego słucha
Przygłup z nadarzyna
Mezo>queonafide czy inne maty
Tuner
,,Przez lata Mezo stał się symbolem 'tego co złe' i komercjalizacji rapu, przez co jego twórczość wyszła całkowicie poza narrację środowiska, osadzając się bardziej w nurcie popowo-radiowym." A tak szczerze to oprócz tego, że nie ma go w radiu to coś innego się zmieniło?
Paweł Miedzielec

Generalnie Polski Hip-Hop jest winny Mezo i większości rostera UMC przeprosiny, bo patrząc z perspektywy 2020 wyprzedzili swoją epokę radio-friendly hitami a crossem rapu z popem:)

Twardogłowi przedstawiciele jedynie słusznego wówczas nurtu obrzucili ich gównem po latach sami nagrywając kawałki z sezonowcami czy wydając rzeczy, które brzmią i są jeszcze mocniej komercyjne niż to "Aniele" śmigające co godzinę na Vivie w 2003 roku, także uderzenie się w pierś i stanięcie w prawdzie byłoby miłe i na pewno się przydało skoro 20 lat słyszy się to pierdoletto o keepin it real ;)

Legalizacja albo śmierć
Nie da się zaprzeczyć że mezo trzeba przeprosić, nawet przeprosiny to mało bo on ten pseudo rap robił lepiej niż np. teraz quebonafidy czy inne maty. Ale jednak nie da się też zaprzeczyć że bardziej niż przeprosić mezo trzeba natychmiastowo zalegalizować marihuane. Legalizacja albo śmierć, yebac pis.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>