NF - wielki przeoczony i niespodziewany numer 1 (analiza sensacji)

Amerykańskie serwisy muzyczne wydają się trzymać rękę na pulsie przez 24 godziny na dobę, z każdego taśmowego one hit wondera błyskawicznie robiąc „prawdopodobnie kolejną wielką gwiazdę” i poświęcając miejsce na łamach, gdy tylko ktoś zacznie osiągać pierwszą popularność. Równocześnie potrafią rozjechać się z finalnymi wynikami zainteresowania, niczym sondażownie czy media polityczne, zaszokowane wynikami kandydatów spoza głównego nurtu. Nie inaczej było z NF’em, który ni stąd ni zowąd zasiadł na samym szczycie Billboardu, dystansując wyhajpowanego do granic możliwości Lil Pumpa i dołączając do takich postaci jak Drake, Jay Z czy Kendrick Lamar. I podobnie jak w przypadku wyników wyborów pozostaje zapytać jedynie - jak mogło do tego dojść i w jaki sposób te idealnie prognozujące nastroje media nagle zobaczyły na 1 miejscu Billboardu postać, o której często nic nie wiedziały?

Powodów jest kilka, a ciekawie podsumował je niezależny amerykański portal Rapzilla. Po pierwsze - NF to raper z całkowicie niezależnym mindstatem, mimo iż otrzymał wsparcie dystrybucyjne od odnogi Capitolu to nie połasił się ani na głośne ksywki ani radiowe hity, ani gatunkowe crossovery, mogące przedstawić go masowemu odbiorcy, wpatrzonemu w to, co serwuje mu się na muzyczny talerz. Nadal jest raperem, który zdaje się nie zwracać uwagi na owe biznesowe gierki, komunikując się bezpośrednio ze swoim fanbasem.

Po drugie - fanbase ten robi się coraz większy, a do tego wciąż pozostaje równo oddany. Świetny będzie tu casus Logica, który zabrnął przecież do samej czołówki mainstreamu dokładnie w ten sam sposób. Nie wypromowały go głośne featuringi czy muzyczne kompromisy i wpakowywanie się w ugładzony garnitur (na czym wyłożył się przecież kiedyś nawet wieczny buntownik Yelawolf). Ten gość zrobił złoty debiut bez gości, z jednym klasycznym singlem bez refrenu! Wypromował go lojalny fanbase wspierający na każdym etapie, fanbase który bez gadania popędził do sklepów po album a liczby kazały branży zacząć traktować go poważnie. Tak samo jak Tech N9ne, który zauważony został dopiero gdy jako pierwszy niezależny artysta sprzedał milion płyt. Tą samą drogą może iść NF, który powiększa własną armię nie za bardzo interesując się tym jak wejść w łaski rynku, a debiut na 1 miejscu list sprzedaży, niczym Kendrick, Drake czy Jay Z, pokazał, że nie ma zamiaru zwalniać i idzie na całość. A fakt dobrnięcia tak wysoko bez głośnych featów czy mainstreamowej rozpoznawalności to dowód także na to, że pole do rozwoju jest jeszcze spore.

W końcu po trzecie - głoszone wartości. NF prosi by nie określać go mianem „chrześcijańskiego rapera”, jednak równocześnie podkreśla, że wartości kręcące się wokół wiary są dla niego fundamentem. Mimo że muzycznie wymyka się szufladkom i obok uduchowionych treści mamy tu dużo przyziemnych emocji i tekstowego katharsis w stylu Eminema czy MGK’a to nadal zostają autokrytycyzm i poważniejsza tematyka - mówiąc delikatnie, niezbyt popularne w dzisiejszym mainstreamie. Gdy hip-hopowy główny nurt posunął się już w ostatnich latach do maksymalnego stężenia w kręceniu się w tekstach wokół hedonizmu, imprez, hajsu, alko i drugów to tu mamy do czynienia z kimś z innej strony barykady, niczym wyrzutem sumienia na pięknym i bezproblemowym życiu będącym niekończącym się melanżem. Jednak skoro zgrabnie przełamać szufladkę potrafił Lecrae, nagrywając z Ty Dolla $ignem, B.o.B czy E-40, serwując dojrzałe, świetne warsztatowo albumy, łączące chrześcijańskie wartości z codziennością i przyziemnością (z którą utożsamić może się każdy) i zgarniając za to dwie nagrody Grammy to może i NF’owi się uda? Kto wie, my na pewno będziemy mieli go na oku, bo coś nam mówi, że ten gość nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

PS. "Perception" NF'a to jeden z albumów nominowanych przez nas do miana płyty października. Głosować możecie do jutra tutaj.

NF - Outcast

NF - Let You Down (Audio)

NF - Green Lights

NF - If You Want Love (Audio)

NF - Outro

Tagi: 

kkook
Główne media w USA wiadomo, że w 95% są w rękach masonów/liberałów/lewaków - zwał jak zwał, ponadto właściciele/prezesi czy ci w radach nadzorczych to często geje i nie ma tam miejsca na jakiekolwiek promowanie chrześcijańskich wartości, nawet poprzez muzykę. Dlatego nie ma co się dziwić, że na Trace Urban, MTV Base czy jakiejkolwiek muzycznej TV częściej można spotkać klipy w stylu tripów narkomanów czy klipy łaków przepełnione symboliką masonów

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>