Domówka na Brooklynie czyli Popkiller sam w Nowym Jorku cz.2 (Cali Trippin Preludium #2)

Pod koniec ubiegłego tygodnia przeczytaliście o naszej zaskakującej (a wręcz nierealnej) wyprawie z dnia na dzień do Nowego Jorku oraz o tym, co robiliśmy cały dzień na planie "The Get Down". Wróciliśmy z niego jednak koło 18-19, co oznaczało że przed nami cały wieczór w NY. Wróć - cały piątkowy wieczór w NY. Mimo że zmęczenie mocno dawało się we znaki (trzy kawy nijak mi nie pomagały a jetlag wyraźnie dopominał się o to że 22 jeszcze dwie doby temu była dla mnie czwartą w nocy) to musieliśmy je przewalczyć i wykorzystać te parę godzin do maksimum...

Szybki research (i pomysł rzucony przez zamieszkałego na Brooklynie znajomego) skierował nas na Union Square, gdzie tego wieczoru organizowana była kolejna odsłona Legendary Cyphers - rapowych cypherów inspirowanych oldschoolowymi ustawkami, gdzie w kółku spotyka się cała mozaika nawijaczy, od skillowców i punchline'owców po amatorów próbujących swoich sił. Wpadliśmy tam razem ze znajomym Marcina, raperem o ksywie Sun Zulu, który specjalnie tego dnia przyjechał samochodem na Manhattan aż z Baltimore (ponad 3h drogi), aby po kilku latach znajomości online i współpracy na polu muzycznym mogli poznać się osobiście.

Nienachalny klimat i rosnące z minuty na minutę kółko zainteresowanych przechodniów przypomniało mi trochę vibe klasycznych freestyle'owych ustawek pod Pałacem, które 10 lat temu mocno wpływały na wyniki WBW i innych znaczących bitew. Stamtąd udaliśmy się do zlokalizowanej również przy Union Square, wychwalanej głośno (m.in. przez Kevina Spacey) pizzerii Joe's Pizza, którą znać możecie m.in. z jednego z filmów o Spider-Manie, by naładować akumulatory na dalszą część wieczoru. Next destination? No sleep til Brooklyn!

Tego wieczoru na Brooklynie miejsce miała niecodzienna domówka - wypełniony po brzegi dom, rozstawiony sprzęt djski wraz z mikrofonami, lane piwo w plastikowych kubkach oraz występy na żywo. Zaprosił nas tam jeden z grających artystów, Mike Mass, który dopiero co zagościł na kanale Prosto z klipem do nagranego wraz z Marcinem numeru "Like That".

Mike Mass x Tuelv - Like That

Gdy po drodze przejeżdżaliśmy wokół dość hoodowych widoków i grupek gości w kapturach siedzących na klasycznym brooklyńskim ganku można było się trochę obawiać tego dokąd jedziemy. Podobnie gdy zapytaliśmy kierowcy Ubera czy to bezpieczna okolica a on odpowiedział "Nie wiem, nigdy się tam nie zapuszczam, w razie czego dzwońcie po policję", po czym żeby nas uspokoić dodał "Nikt raczej nie powinien was tu zastrzelić - policja działa u nas dość sprawnie, więc wiedziałby, że ryzykuje, bo potem zastrzelą jego". Nie ma co, mogliśmy jechać na miejsce ze spokojem ;)

Okazało się jednak, że okolica była dość spokojna a na samej domówce czekał nas totalny przekrój społeczny - od czarnoskórych raperów po białych komików o stylówie przypominającej Lil Dicky'ego, od rapowych głów po studenckie grupy rozmiłowane w klasycznych amerykańskich studenckich zabawach. Co powiecie np. na contest w którym 4 grupy - m.in. "pijani", "zjarani" i "na grzybkach" - rywalizowali ze sobą w przeróżnych konkurencjach, sprawdzając sprawność po "reprezentowanych" używkach? Nie zabrakło masy dobrego rapu granego przez DJ-a (dużo Wiza, oj dużo) a także stoiska z browarem, gdzie po wykupieniu kubeczka za 5$ można było pić do oporu. W środku imprezy czekały nas także występy live w wykonaniu przybyłych z Florydy gości - porcja wykręconego klimatu od raperki i producentki Betty Dawl, której stylówa przypominała mi trochę Kreayshawn a dla kontrastu klasyczny nowojorski vibe od Mike'a Massa (urodzonego na Bronksie, a obecnie zamieszkałego w Tampa). Generalnie zabawa była naprawdę huczna i nas zmęczenie zmogło w okolicach 4 nad ranem (szczególnie, że kolejnego dnia musieliśmy spakować się, wymeldować i jeszcze zobaczyć ile się dało na samym Manhattanie), ale wg sygnałów, które dostaliśmy impreza trwała do blisko 9 rano. Welcome to the city that never sleeps!

Mike Mass rapping over beatbox on a rooftop in Brooklyn at 3AM (07.2016)

Następnego dnia wstanie było ciężką kwestią, jednak to, gdzie się znajdowaliśmy przeważało szalę - obeszliśmy więc szybko Times Square, Hell's Kitchen (wyglądające dość sielsko, podobno klimaty rodem z Daredevila nie mają tam miejsca od lat '70) oraz Central Park, gdzie Marcin porozmawiał jeszcze przed kamerą z Mike'iem oraz Priestem (innym mieszkającym w NY raperem, który oprowadził nas na szybko po okolicy).

Punkt 18:00 musieliśmy jednak zmykać na lotnisko, po drodze mijając jeszcze smutny billboard, który widzicie poniżej... Jednak krótka wymarzona wizyta w mieście marzeń stała się faktem.

Już w czwartek ruszamy natomiast z relacjami z Kalifornii, jutro dowiecie się za to o specjalnym konkursie, który z tej okazji szykujemy!

Pac2
Lata mijają, a Natali nadal wygląda jak pizda. Pozdrawiam
Mielonzky
HAHA aż tak źle nie ale jak faja Draymonda Greena troche tak.
fat_mike
Mateusz z broda - dobry styl, mam tylko nadzieje ze nie zostanie jakims drwalem! Super wyjazd. Oby wiecej takich wypraw, miejsc, przygod i relacji.
Moim zdaniem
Mateusz bardziej wygląda jak nieślubne dziecko dioxa
y
dobre

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>