Lords Of The Underground "Here Come The Lords" (Klasyk Na Weekend)

Newark zwane też popularnie Bricks to największe miasto w stanie New Jersey. Miasto, które wydało na Świat tak genialnych muzyków jak Nick Massi z zespołu Four Seasons, Faith Evans a ze światka rapowego choćby Redman, The Fugees czy Queen Latifah. I Lords Of The Underground. Jeden z najbardziej bujających grup jakie znam. Autorzy rewelacyjnego i znanego pewnie większości z was "Chief Rocka" wydali kilka albumów, ale tak naprawdę najbardziej kojarzeni są z dwóch pierwszych - "Here Come The Lords", który się dzisiaj zajmiemy oraz "Keepers Of The Funk".

Debiut trio ukazał się w 1993 roku. Zespół powstał, kiedy pochodzący z Cleveland DJ Lord Jazz poznał dwóch raperów - Mistera Funke i DoItAll Dupre. To właśnie ta trójka wchodzi w oficjalny skład Lords Of The Underground, ale pisząc o zespole nie można pominąć jeszcze dwóch niezwykle istotnych ksywek - Marley Marla i K-Defa, którzy odpowiadają za całość produkcji "Here Come The Lords".

Album jest kwintesencją tego co w 1993 roku miało do zaproponowania wschodnie wybrzeże. Niby to takie proste i eksploatowane tyle lat - perkusja, która nie uderza, tylko napierdala, bas który moc sekcji rytmicznej mnoży jeszcze przez cztery i MC's, którzy dysponują umiejętnościami na takim poziomie, że uczestnicy konkursów na remix "Break Ya Neck" łapią się za głowę. Mr. Funke wydaje się z perspektywy czasu być frontmanem L.O.T.U.G., a w mojej osobistej opinii wraz z Redmanem i Treachem z Naughty By Nature stanowią trójkę największych raperów w historii Jersey. DotItAll nie ustępuje mu wcale bardzo. Jego głos dla mnie jest bardzo charakterystyczny, ale spotkałem się też z opiniami, że jest wkurzający przez wysoki ton i bardzo dużą ekspresję. To co jest typowe dla chłopaków (choć w tamtym okresie było to znacznie częstsze niż dziś) to fakt, że rapują tak jakby mikrofon był ustawiony na najniższej głośności. Innymi słowy drą się strasznie, a efekt jaki to daje to nieprawdopodobna ilość energii, która np. w podróży w miasto z tą płytą na uszach jest czymś w opór zajebistym.

Muzycznie "Here Comes The Lords" to arcydzieło. Marley powoli przestawia się tutaj ze swojego starego stylu produkcji z czasów świetności Juice Crew na boom-bapowe brzmienie połowy lat 90. jednocześnie nie tracąc swoich największych atutów. K-Def... Ehhh. K-Def na tej płycie to jeden z najlepszych producentów w historii rapu. Próbki perkusji z tej płyty powinny stanowić wzór dla młodych producentów jak się robi klasyczny hip-hop. Nie ma też co ukrywać, że na tej płycie rządzą perkusja i bas, co wcale nie znaczy, że sample są zaniedbane. W żadnym razie. Próbka z Jamesa Browna w "Funky Child" robi z tego banger w mgnieniu oka. O "Chief Rocka" to nawet nie będę pisał, bo każdy chyba wie, że ta trąbeczka jest genialna. Podobnie w kawałku "LOTUG", który dodatkowo z perkusją może sprawić, że uderzycie w coś głową, więc polecam uważać. Dużą rolę grają tutaj też stanowiące charakterystyczną część tamtego okresu króciutkie próbki wplecione w pętle i dodające fajnego vibe'u. Dużo na płytę wnosi też DJ Lord Jazz, który w kategorii skreczu jest mistrzem i nie pcha się chamsko na pierwszy plan. Koledzy docenili go sami w numerze "Lord Jazz Hit Me One Time". Zresztą nie tylko w tym.

Materiał wydany przez Pendulum Records w 1993 do dziś ma rzesze fanów na całym Świecie, czemu trudno się dziwić. Wiele osób wychowało się na kawałkach Funke'go, DoItAll'a, Lord Jazza, Marleya i K-Def'a. Również w Polsce. O popularności L.O.T.U.G. świadczy chociażby liczba odtworzeń klipów, które znajdziecie pod spodem. Swoją drogą polecam obejrzeć je wszystkie kilka razy, bo pomoże wam to wprowadzić się w niesamowity klimat Newark tamtego okresu. Sama płyta, jeśli puścicie ją dwa-trzy razy może zabrać wam bardzo dużo czasu. Prawie dwadzieścia lat, a to wciąż jest "fresh".

 

Cebul
Szacun dla LOTUG na zawsze za pierwsze dwa ich wydawnictwa (w tym przypadki ''Here Come The Lords'') takiego rapu dzisiaj już nie robią!
Kondi
no tą płytą jaram sie już dobre pare lat ;DD polecam też również Keeper of the Funk z '94 (którą wyczaiłem pół roku temu na allegro za 25zeta!!!)
o jaa...
Pamietam jak grandmaster flash zapuścił lordsow i cala sala ocipiała z radości xD. Kocham ta płytkę świetna realizacja! pyzatym numer flow on gdzie sah-b rozpierdala bit, ten zloty moment jak wchodzi lala z swoim skillsem i wszyscy "WOOOO!" wymiata ^^
Ello
Pierwsze 3 albumy wypas. 4 sprzed kilku lat to niewypał jak dla mnie. Czekamy co będzie dalej :) Polecam również świetny kawałek: Lords of the Underground feat. Endo - What up dogg?
Glanc
ziomek miał ten album w oryginale, więc swego czasu się nasłuchałem sporo :)
Zajawkowicz
Pierdolony...(tu dokończ) Top5 wszechczasów nie inaczej.
Zajawkowicz
A może dacie Fu-Schnickens w w tej kategorii??? tam to dopiero jest flow!!!! pierwszy lub drugi album, podobny skład do Lordów.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>