Kanye West & Jay-Z "Watch The Throne" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-09-12 21:00 przez: Łukasz Rawski (komentarze: 34)
"Watch The Throne" to z pewnością krążek, który już teraz bardzo intensywnie zapisuje się na kartach historii tej muzyki. Dwóch najlepiej zorganizowanych marketingowo raperów łączy swoje siły i wydaje album, który nie ma prawa zawieść. Czy tak było faktycznie?

Powiem jedno. Jeśli jeszcze nie miałeś, bądź nie miałaś okazji by ten krążek zagościł w Twoich słuchawkach, bądź głośnikach czas jak najszybciej to nadrobić.

Przyznaję, z początki kiedy Hova i Kanye ogłosili, że robią wspólny materiał trochę się przestraszyłem. Jednak nie ze względu na osobę Shawna Cartera, ale właśnie na osobę pana Westa. Pochodzący z Chicago raper i producent zawsze mój większy szacunek wzbudzał jako producent niżeli raper, a koncept tej płyty był taki, że Kanye również miał rapować. Na szczęście po zapowiedzi wspólnego albumu Ye wydał prze świetny album. Tak jest, "My beautiful dark twisted fantasy" uspokoiło mnie, bo gospodarz wypadł na nim nadzwyczaj dobrze. Stwierdziłem: jeśli utrzyma taki poziom na Watch The Throne będzie dobrze. I.

No właśnie. Porównań do MBDRF nie sposób nie uniknąć, bo podobnie jak zeszłoroczny album Westa taki i wspólne dzieło panów z Brooklynu i Chicago ma swój specyficzny klimat, który nie od razu wchodzi w głowę. Ten album rozkręca się w Tobie z każdym odsłuchem coraz bardziej. Początkowo Cię odrzuca, by na 5, czy 6 odsłuchu zachwycić Cię każdym brzmieniem, każdą sekundą trwania tego albumu. Urzeka swoją niekonwencjonalnością i w moim mniemaniu jest to ulepszona wersja solówki Kanye. Czemu ulepszona wersja? Watch The Throne to pole do popisu dla gospodarzy. Tutaj rządzą tylko i wyłącznie panowie: Shawn Corey Carter oraz Kanye Omari West. Nie ma żadnego niepotrzebnego featuringu. Są tylko i wyłącznie: świetny śpiewak Frank Ocean oraz po raz kolejny urzekająca Beyonce. Reszta featuringów to zwykłe sample. Tego nie miało "My beautiful dark twisted fantasy". Podczas gdy na "Watch The Throne" Kanye zaskakuje świetną formą, na zeszłorocznym wydawnictwie pan West jako gospodarz zwyczajnie w świecie został przyćmiony przez gości. Na szczęście drugi raz w swojej karierze takiego błędu nie popełnił i możemy z czystym sercem powiedzieć, że wyszło mu to na dobre.

Bo Kanye na tej płycie zaskoczył chyba nawet swoich fanów. Nikt chyba nie spodziewał się tak dobrego poziomu, a West momentami płynie lepiej niż Hova. Nigdy nie przepadałem specjalnie za rapem w wykonaniu tego 34-latka, ale czas chyba zmienić zdania co do niego, bo nie widać by ten pan w jakimkolwiek stopniu się wypalał. Zarówno pod względem bitów, jak i stricte rapowo. Wręcz przeciwnie, Kanye idzie ciągle do przodu czego dowodem jest ten krążek. Bałem się o to, że obniży poziom płyty, a moje obawy były całkowicie nieuzasadnione. Jego występ to bodaj największy plus, który zapracował na tak wysoką ocenę dla tej płyty.

Jak wypada Hova? Swój optymalny poziom. To na co liczyłem, to też otrzymałem. Mimo 43-lat na karku Jay nadal brzmi bardzo dobrze, by nie powiedzieć wyśmienicie. Po zeszłorocznym występie na So Appalled wiedziałem dobrze, że uda mu się podołać brzmieniu jakie serwuje nam West w ostatnich miesiącach. Wypadł bardzo dobrze. Poziomu lirycznego nie ma co oceniać, bo wiemy dobrze że w tym Hova zawsze był dobry. Ważne, że trzyma się świetnie bitu i tworzy z nim bardzo dobry kolektyw. A właśnie tego bałem się najbardziej - czy Hova podoła takim podkładom? Znów nieuzasadnione obawy, bo Jay nie zawiódł po raz kolejny.

Słowem podsumowania... Kanye West nieoczekiwanie w ciągu dwóch lat ma znaczący udział w dwóch albumach, które mają potencjał by stać się klasykami. Co to oznacza? Czyżby Kanye również stawał się powoli jednym z większych na trwałe zapisując się w świadomości słuchaczy jako legenda rapu? Na to chyba wygląda. O Jay'u nie trzeba chyba nic mówić, bo już teraz jest legendą i już teraz zasługuje na panteon. Kanye jednak udowodnił, że również mierzy w to by mówiono na niego legenda. Obaj panowie stworzyli dzieło nietuzinkowe, które w tym roku jak dotąd jest najmocniejszym konkurentem dla Techa oraz Weezy'ego do miana płyty roku. Myślałem, że temu duetowi wbrew pozorom wspólny album wyjdzie słabiej, a dostałem niemal idealne wydawnictwo, którego aż żal nie mieć na półce. Polecam każdemu, kto ceni sobie dobry rap - ta płyta jest świetna! Pięć z minusem.

Anonim
no w końcu, ja bym nawet 5+ dał, mimo to MBDTF nie przerosło, ale to już dla mnie zadanie prawie niemożliwe
faefae
w skali 1-10 owszem
Suchy4b
Słaba recenzja,dżungla ogólników,brak konkretów na temat projektu,nie został przytoczony żaden kawałek,właściwie po przeczytaniu tej recenzji wiem to samo co przed jej przeczytaniem,no może tego nie wiedziałem (Obaj panowie stworzyli dzieło nietuzinkowe, które w tym roku jak dotąd jest najmocniejszym konkurentem dla Techa oraz Weezy'ego do miana płyty roku)-musze sprawdzić ten krążek :)
Anonim
dla mnie ta płyta to zmarnowany potencjał.
endjruuu
Kanye obecnie to cesarz hip-hopu i bez gadania :)
wtf
oprócz beyonce i franka same sample? Masa krótszych nieopisanych goscinnych wokali min. Elly Jackson & Justin Vernon na refrenie w That's My Bitch, Seal (!!), Mr. Hudson, Cudi..
Anonim
Zdecydowanie najlepiej wyprodukowana płyta w tym roku, ale, że przebija "MBDTF" Westa? bez jaj. Owszem, płyta jest na mega wysokim poziomie, ale też parę rzeczy można było wykonać lepiej i słychać również, że miejscami jest to jednak powielanie schematów z poprzedniej płyty Westa. Kawałek z Beyonce ni jak nie pasuje do całości i jest pierwszy do odstrzału, "That's My Bitch" też jakoś nie przekonuje, a numer "Murder To Excellence" jest zrobiony na podobnym patencie co "Power", tyle, że wyszedł dużo gorzej według mnie. Reszta numerów prezentuje bardzo wysoki poziom, a takie perełki jak "Niggas in Paris" czy zamykające album "Why I Love You" z genialnm samplem Cassiusa na długo zostają w pamięci. Najlepsza płyta w tym roku, ale nie przebijająca "MBDTF".
lapa
@eMWu4real, ja akurat wolę taką recenzję niż analizę kawałkow, których nie słyszałem
terazalbonigdy
jay-z ma 41 lat Panie matematyku...
MaCabrus
Najlepsza płyta roku póki co. Żadnego kawałka nie można nazwać słabym, owszem są takie, które w mojej opinii nieco odstają od reszty (Lift Off, Welcome to The Jungle, Made in America), ale są to co najmniej dobre utwory. Ja najbardziej zajarałem się No Church In The Wild, mój faworyt z płyty. Poza tym wyróżniają się Niggas in Paris, New Day, That's My Bitch oraz Why I Love You. Tym którzy nie słuchali jeszcze bonusów z WTT gorąco polecam je sprawdzić, takie Illest Motherfucker Alive to rozpierdol! Płyta na 5 z plusem!
wkw
dajcie nowy klip kid cudi'ego do 'mr rager' bo jest wyjebany
bober
twisted fantasy nie przebija, ale i to tak genialna płyta. ja się nie zawiodłem. i faktycznie z każdym przesłuchaniem coraz bardziej pochłania. a to jest cecha najlepszych płyt, tych z najwyższej półki.
OLoo
Bez obrazy lecz to na recenzje nieco za krótkie jest i nie treściwie . Spodziewałem się w większe wniknięcie w poszczególne Kawałki . a to była wypowiedz propsująca album .. O samym kawałku Made in America można napisać połowę tego co tu jest .. Ale ocena słuszna i prawdą jest to że za każdym razem bardziej się idzie w tą płytę wkręcić .
Anonim
płyta roku, za 20 lat to będzie klasyk a już teraz to arcydzieło
Anonim
Nie sądzę, że jakakolwiek płyta w tym roku przebije ten album w moim rankingu. No i zgadzam się z zychem, że za 20 lat to będzie klasyk. Mistrzostwo.
RedDevil
5 chyba optymalna ocena. Bez tego minusa. W porywach 5+ skoro Reflection Eternal miał na tej stronie chyba 6. No, ale to szczegóły. Poza tym jak ktoś wyżej słusznie zauważył bardzo ogólnikowa recenzja.
Milo
Że niby West w MBDTF został przyćmiony przez gości? To chyba jakaś kpina !! Jak dla mnie Watch ... do tamtej płyty się nawet nie umywa. Co do rapu Kanyego: jak można miec obawy? To już prędzej do tego starego pryka lay-z.
Anonim
Jest już w naszych polskich sklepach?
Anonim
@Ankyl Benz - jest, w krakowskim Empiku widziałem. No ale cena póki co zaporowa Sama płyta bardzo dobra, w sam raz na szkolną piątkę, z każdym odsłuchem bardziej się wkręca.
jjjBG
Bardzo słaba recenzja niestety. Poziom wczesnej podstawówki. A szkoda bo to ważna płyta i miesiąc po premierze płyty można byłoby się pokusić o coś więcej niż parę akapitów ogólników i lania wody.
me
Po 1. Kanye zagościł w panteonie klasyków po wydaniu pierwszej solówki Po 2. Kanye jest już żywą legendą i chyba nik o zdrowych zmysłach nie będzie za lat 50 komentować rapu pierwszej dekady XXI bez wymienienia Kanyego w pierwszej 5. Po 3. Watch the Throne jest mega średnią płytą, dużo gorsza od ostatniego Kanyego. Prawdą jest, że to Kanye ciągnie poziom tego albumu do góry. Po 4. Zarówno Jay i Kanye są chyba tak zafascynowani swoimi karierami, że zagubuli gdzieś po drodze zdrowy samokrytycyzm. Stać ich na zdecydowanie lepszy album. Zgadzam się z oceną 5 w skali 1-10.
qe4
@me to kogo byś zmieścił w tej pierwszej 5 za 50 lat? Bo ja tam Kanyego nie widzę a za to np. MF Dooma tak. Co do płyty...mam takie samie odczucia jak Gangrene "Gutter Water". Pierwszy raz i siada jak złoto. Każdy kolejny odsłuch to już formalność. Dużo krytyki ale jeżeli ten album robili na luzie to polecam im stosować taki zabieg przy każdym kolejnym wydawnictwie.
Anonim
@me Jak ten album jest dla Ciebie 5/10 to podaj mi jakie albumy są według Ciebie najlepsze w tym roku. Tak wielką zajawkę na album jak ten pamiętam w 2004 roku gdy słuchałem pierwszy raz Madvillainy, mimo, że to ZUPEŁNIE inny klimat.
P L N
Słabiutka recenzja. Same ogólniki ("Jay nadal brzmi bardzo dobrze... Wypadł bardzo dobrze. Poziomu lirycznego nie ma co oceniać, bo wiemy dobrze że w tym Hova zawsze był dobry. Ważne, że trzyma się świetnie bitu i tworzy z nim bardzo dobry kolektyw. " NIGGA PLEASE), autor w ogóle nie wspomina o bitach i tekstach. Strzał w stopę ze strony popkillera, że zadanie napisania recenzji jednej z najważniejszych tegorocznych premier, powierzono jakiemuś świeżakowi.
Anonim
Słaba recenzja i tu się zgodzę, mi po pierwszym odsłuchu już płytka się wkręciła, niestety...z każdym kolejnym mnie znudziła. Genialna mainstreamowa produkcja, nie wiem czy materiał najlepszy w tym roku, ale czołówka na pewno. Aha, Beyonce mogła się bardziej postarać/
@qe4
Kurwa Doom to nawet nie jest raper tylko koleś co se mówi pod bity.
Anonim
Ogólniki, słaba składnia i linijki bez sensu Przykład: "Powiem jedno. Jeśli jeszcze nie miałeś, bądź nie miałaś okazji by ten krążek zagościł w Twoich słuchawkach, bądź głośnikach czas jak najszybciej to nadrobić." Głupoty na poziomie gimnazjum, sorry ziom. Zgadzam się co do tego, że wkręca sie po kolejnych odsłuchach.
Anonim
To nie nowy klip, to jakiś fan-made chyba.

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>