Slaine "The Boston Project" - recenzja

kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-05-14 19:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 4)

Rapowa kariera Slaine'a zaczęła się poważnie rozkręcać, kiedy w wieku 18 lat wyjechał z Bostonu do Nowego Jorku. Każdy kto zna twórczość członka Special Teamz i La Coka Nostra wie jednak doskonale, że nigdy nie zapomniał o tym skąd pochodzi, a scena Massachussetts zawsze pozostała dla niego domem. Nowy krążek zatytułowany "The Boston Project" nie tylko w tytule daje temu pełny wyraz. W siedemnastu kawałkach pojawia się łącznie trzydziestu czterech asystów pochodzących głównie z Bostonu, których talent Slaine chciał ukazać Światu. Czy w tym wszystkim nie zagubił się sam gardłowy, twardy i pełen brudu styl gospodarza? Zapraszamy do przeczytania naszej recenzji.

Produkcją zdecydowanej większości materiału zajął się Lu Balz, kolejny newcomer, który dotąd nie miał okazji pokazać się zbyt szerokiemu gronu odbiorców. Kiedy ukazał się klip do otwierającego materiał "Evolution Of The Kid" zacząłem wiązać z tym albumem spore nadzieje. Niestety okazuje się, że niesłusznie. Charczący, groźny, pełen brutalnych i bezpardonowych wersów rap Slaine'a pozornie ma się dobrze i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Podobnie w przypadku gości. Bity są OK (i tylko tyle), ale jako całość ten materiał jest nużący, wtórny i rozczarowujący. Nie ma tutaj miejsca dla wacków, ale nawet po kilkukrotnym odsłuchu żadna z ksywek nowych MC's z Bostonu nie zostaje w głowie, a kawałki, które chciałoby się puścić jeszcze raz można policzyć na palcach jednej ręki emerytowanego pracownika tartaku.

Po pierwsze - Slaine nie mówi na tej płycie niczego, czego byśmy wcześniej nie słyszeli. Większość tekstów jest o rodzinnym mieście, niestety w niespecjalnie oryginalnej odsłonie oraz o sytuacji Slaine'a w całym tym bajzlu. W sumie nie oczekiwało się niczego innego, ale w tym wszystkim brak jakiegokolwiek elementu zaskoczenia, świeżego spojrzenia, syntetycznego podejścia albo naturalistycznego detalu, który zostanie w głowie jak drzazga. "My heart is hard as a brick in a Boston projects" - ten wers brzmi jak motto całości, odmienione przez 17 sposobów w poszczególnych kawałkach. Posłuchamy trochę o narkotykach i whiskey w końskich dawkach, o trudnej młodości Slaine'a, o sytuacji na ulicach, ale wszystko napisane tak, jakby płomień w raperze dawno się już wypalił, a emceeing pozostał przyzwyczajeniem, a kolejna zwrotka była klepaniem tego samego w ten sam sposób.

Mamy kilka chlubnych momentów. "Rats Maze" na nerwowym, podszytym paranoiczną partią fortepianu bicie C-Lance'a to zdecydowanie najlepszy numer na albumie. "Coke Money Jones" na ogranym pianinowym patencie nie jest może super świeże, ale buja jak należy. Mroczne, pełne mglistego niepokoju, brzmiące bardzo surowo "Bible Pages" to jeden z niewielu momentów, które porywają uwagę z miejsca i każą wczuć się w klimat. Zamierzony plan czyli ukazanie nieznanych talentów z Bostonu również spalił na panewce. Nagromadzenie takiej kosmicznej ilości MC's na jednej płycie sprawiło, że wszystko zlewa się w jedno, a na dodatek bostoński sposób rapowania jest w swoim klasycznym ujęciu dosyć jednorodny co tylko potęguje ten efekt. Do tego jeszcze dochodzą takie kwiatki jak "Polaroid Picture" - wspominkowy track z bardzo plastyczną i udaną zwrotką Slaine'a zabity przez obrzydliwy popowy refren pasujący tutaj tak jak wokal Justina Timberlake'a na płytę Megadeth albo "Bad Guy", który chyba w zamierzeniu miał być odpowiedzią Slaine'a na nowoczesne trendy rapowania. Efekt jest taki, że rozkrok powoduje za przeproszeniem naderwanie wora. W dobie, kiedy ilość muzyki jest tak gigantyczna, nie daję tej płycie większych szans na więcej niż jedno odsłuchanie u większości zaciekawionych odbiorców. No może poza psychofanami LCK, ale myślę, że i ich płyta prędzej czy później zniecierpliwi. Słabiutko.

 

Tagi: 

joey starr
przesłuchałem dawno temu pamiętam że mi się nie podobała
Baggus
Jeden z największych zawodów, aż byłem zaskoczony bo LCK jaram się strasznie i Slaine tam zawsze dawał kozackie zwrotki. Dobra recka, 5 ;)
damn
Przesłuchałem na szybciora kiedyś i miałem usiąść na spokojnie do tej płyty,ale po tej recenzji to ciężko mi będzie ponownie się za to zabrać :P
wujokrzysio
" rozkrok powoduje za przeproszeniem naderwanie wora" - mistrz:D

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>