T.I. "Trouble Man: Heavy Is The Head" - recenzja

recenzja
kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-02-18 16:00 przez: Marcin Natali (komentarze: 9)

Celowe nawiązanie do "Trouble Man", klasycznej płyty wielkiego Marvina Gaye’a oraz niedopowiedziane w tytule, znane przysłowie Heavy is the head that wears the crown dobrze określają sytuację samozwańczego Króla Południa. W ciągu ostatnich czterech lat T.I. zaliczył dwie odsiadki w więzieniu, wypuszczając jeden gorzki, stanowiący rozliczenie z samym sobą album "No Mercy".

Swój pełnoprawny powrót przygotowywał przez około półtora roku, aby finalnie zwieńczyć ubiegły rok ósmym już w karierze solowym albumem. Jak prezentuje się najnowsze, gwiazdorsko obsadzone dzieło rapera i czy możemy jednoznacznie stwierdzić, że Król wrócił?

Już wersy ze świetnego, otwierającego krążek należytym wjazdem z buta "The Introduction" pokazują, jak pod wpływem wielu przeciwności losu i problemów zmienił się mindstate T.I.’a - "I am who I am, fresh up out of apologies / Sometimes I ain't get in trouble, trouble got in me". W przeciwieństwie do "No Mercy", tym razem raper nie zamierza po raz kolejny przepraszać za swoje błędy, już wystarczająco za nie odpokutował. Daje natomiast wszystkim do zrozumienia, że niedawne wydarzenia jedynie uczyniły go silniejszym i dodały mu pewności siebie, umacniając też jego wiarę w Boga oraz przypominając o wartości rodziny.

My priorities is follow, God first then the fam'
Then the hustle, then the money, failure ain't in the plan
Satan on my heel he don't want me to advance
I tell him go to hell sucka catch me if you can

Po idealnym intrze, kreatywnie wykorzystującym sampel ze wspomnianego "Trouble Man" Marvina Gaye’a dostajemy kilka brudnych, ulicznych bangerów, pełnych bragga, nawiązań do dilerki oraz charakternej nawijki, z której znamy T.I.P. Podobnych numerów nie brakuje także w dalszej części płyty. Nie wszystkie wypadają równie dobrze, jednak bez wątpienia spełniają swoją rolę. Bez względu czy jest to singlowe, motywujące do działania "Go Get It”" opisujące realia trudnej codzienności na ulicy "Wildside" z A$AP Rockym czy też bezkompromisowe, bezczelne "Who Want Some". Kawałki te mają dobitnie pokazać zarówno fanom, jak i przeciwnikom artysty, że T.I.P. wrócił i jest silniejszy niż kiedykolwiek. Przekonuje zresztą o tym wielokrotnie, m.in. w "Who Want Some":

We been through this, how many times have you niggas forgot?
I get locked up, get out on top, whether you like it or not

"Trouble Man: Heavy Is The Head" to jednak album dużo bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Tradycyjnie nie mogło zabraknąć lżejszych utworów dedykowanych płci pięknej. Tę rolę spełniają m.in. bardzo przyjemne dla ucha, rozważające szczerość i bezinteresowność uczuć potencjalnych partnerek muzyka "Can You Learn" z R. Kellym, oraz ciut eksperymentalne, zaśpiewane w całości przez T.I.’a "Cruisin’". Dostajemy także numery bardziej osobiste, poważniejsze, jak szczere do bólu "Guns and Roses" z gościnnym udziałem P!nk, traktujące o skomplikowanej relacji T.I.’a z żoną i matką jego dzieci, Tiny.

Do najjaśniejszych momentów na płycie należy zdecydowanie wyśmienity występ André 3000 w wyprodukowanym przez Jazze Pha (Jazze Phizzle Productshizzle!) "Sorry". Po raz kolejny Dré potwierdza swoją klasę, serwując nam ponad 2-minutową zwrotkę i przyćmiewając oraz spychając nią na dalszy plan samego gospodarza... Wystarczy dodać, że zmienia też w pewnym stopniu wydźwięk opartego na refrenie "What should I be sorry for, Who should I be sorry to" kawałka. Pewność siebie i duma T.I.’a ("Bullheaded and stubborn I be that way until I die / But find a nigga with more hustle then me I dare you to try / And according to the hand on my Audemar / It's my time to shine so fuck ya'll") kontrastują z gorzkimi, szczerymi, pełnymi żalu i rozliczeń z przeszłością wersami połówki OutKastu. Ostatnich kilka linijek zaśpiewanych przez André pokazuje jednak, że wyrzuciwszy w zwrotce to, co mu leży na sercu muzyk odnajduje finalnie spokój duszy i postanawia skupić się na przyszłości…

Wracając do gospodarza, Clifford Harris swoje najbardziej osobiste teksty zostawił na sam koniec płyty. Jak to u niego bywa, są to też jedne z mocniejszych numerów na albumie. Przede wszystkim należą się ogromne brawa za wspaniałe, oparte na ciekawym patencie "Wonderful Life" z Akonem. W pierwszej zwrotce MC rapuje z perspektywy swego zamordowanego przyjaciela Philanta Johnsona (któremu dedykował już w przeszłości m.in. "Live In The Sky"), w drugiej wciela się w swojego zmarłego ojca, a w trzeciej kontynuuje dialog, odpowiadając zarówno Philowi jak i ojcu. Niesamowity utwór. Klimat i poziom liryczny podtrzymuje pełne religijnych nawiązań "Hallelujah", mówiące o silnej wierze T.I.’a w Boga oraz ciężkich wspomnieniach związanych z pobytem w więzieniu.

W skrócie - "Trouble Man: Heavy Is The Head" to płyta mocna, różnorodna, która powinna zadowolić wszystkich fanów, wygłodniałych nowej muzyki rapera. To mieszanka prostych refrenów, nowoczesnych, bujających bitów i znanego południowego akcentu Tipa, z utworami bardziej osobistymi, poważniejszymi, pokazującymi bardziej złożone oblicze artysty. Osobiście pozbyłbym się paru numerów, które niewiele wnoszą pod względem treści czy kreatywności, ale jednocześnie rozumiem, jakie zadanie tu spełniają i przyznam, że bez nich płyta miałaby inny od zamierzonego charakter… Całościowo oceniam album na czwórkę z plusikiem. "I bet Pimp C proud of me" – nawija w "The Way We Ride" T.I. i jestem przekonany, że ma rację. Po raz kolejny bowiem udowodnił, że nie tak łatwo go złamać i nie zamierza się poddawać, a wytłoczone w książeczce płyty czcionką znaną z Dzikiego Zachodu cytaty z Martina Luthera Kinga Jr.'a i Thomasa Paine’a wyłącznie podkreślają to nastawienie. Tak Panie i Panowie, samozwańczy Król Południa wrócił, tym razem już chyba na dobre.

T.I. - The Introduction [Official Audio]

T.I. - Wonderful Life feat. Akon [Official Audio]

T.I. - The Way We Ride [Official Audio]

T.I. - Wildside feat. A$AP Rocky [Official Audio]

T.I. - Hello feat. CeeLo Green [AUDIO]

vadim
samozwanczy krol poludnia i dobrze, ze samozwanczy, bo jak dla mnie TI to jeden z gorszych produktow mainstreamu z tej czesci USA....
jkb
płyta na propsie, a i recenzja dobra!
rappaz
plyta stoi na polce. Recenzja moze byc.
coast2coast
Albumik dla mnie zajebisty królem południa to on może nie jest bo sa lub byli (Pimp C) lepsi od niego, ale na pewno jest w top z tej częsci USA...T.I. zawsze na propsie.
heavyisthehead
Mam w oryginale, swietna plytka. Krol poludnia dziekuje dobranoc.
Zzajawkowicz
Bardzo dobra płyta, od różnorodnych tekstów po wyśmienite beaty, tylko nie pasuje mi tu kawałek "Cruisin'" i śpiew R.Kelly. Osoby nie znającego angielskiego, niepróbujące się go nauczyć i słuchające boombapowych beatów to oczywiście będą wieszać psy na tego rapera ze złego Mainstreamu.
GBE 3HUNNA
Kozak, w osobistym zestawieniu płyta roku serio. TI wrócił, wróciła zajawka niczym w 2006. Hustle gang!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>