Dred Scott "Back In The Day" (Diggin' In The Videos #215)

Chcąc przekopać się przez gigantyczne złoża rapowych słodkości z lat 90.,  trzeba by zrezygnować ze szkoły i pracy, dać sobie spokój z jedzeniem i snem, zapomnieć o rodzinie. Z jednej strony trochę to przerażające - przesłuchać tysiące albumów i wciąż mieć przed sobą milion innych, ale z drugiej - czy to nie jeden z powodów, dla których kochamy tę muzykę?

Dajmy na to - Dred Scott. Obecnie jest co najwyżej muzyczną ciekawostką, a umiejętnościami nie odbiegał przecież od najlepszych. Świetny tekściarz, dobry raper, znakomity producent. Wszystkie te zdolności Scott połączył w jedynym chyba utworze, który kojarzony jest do dnia dzisiejszego - "Back In The Day". To tętniąca jazzem, przypominająca nieco dokonania A Tribe Called Quest, produkcja i nostalgiczny tekst gloryfikujący dawne czasy - tego nie można nie kochać.

Dred Scott wychowywał się w Kalifornii, był silnie związany z tamtejszą sceną hip-hopową, ale muzycznie znacznie bardziej pociągały go brzmienia znane z miasta, w którym się urodził, Nowego Jorku. Jego debiutancki krążek - i jednocześnie jedyny, jaki kiedykolwiek wydał - nie ma nic wspólnego z gangsterskimi tekstami czy g-funkową produkcją, a przypomina raczej nagrania Digable Planets, A Tribe Called Quest czy produkcje Pete'a Rocka. Wszechobecne jazzowe sample, ciężkie bębny i vibe typowy dla rapu ze Wschodniego Wybrzeża.

Trudno znaleźć jakiekolwiek informacje na temat Scotta, jeszcze trudniej doszukać się powodów, dla których raper i producent jednocześnie nie wypłynął na szersze wody. Na pewno nie pomógł fakt, że jego wydawnictwo, "Tuff Break Records", zostało wciągnięte przez firmę znacznie potężniejszą, a także to, że mieszkając na Zachodnim Wybrzeżu w latach 90., całkowicie zrezygnował z panujących tam trendów. 

Po wydaniu "Breakin Combs" - bo tak właśnie nazywa się płyta - produkcje Scotta pojawiały się jeszcze na płytach jego żony, soulowej wokalistki Adriany Evans.



Jeżeli "Back In The Day" was nie zachęcił (naprawdę?), to może uda się to chilloutowemu "Check The Vibe":



High Rolla
can't hold it back! they don't know!
Zajawkowicz
Klasyk Złotej Ery, najmocniej to chyba "Check the Vibe" katowałem, cud miód i maliny.
Kiedys
Kiedys chcialem kupic jego płytke ale cena mnie odrzuciła :D 180zł na allegro :O
dasefx
nothing to lose to jest dopiero kozak :) tez widzialem na allegro ale za 120 :D

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>