To nie rap! - czyli o korzeniach gatunku słów kilka

Wielokrotnie napotykam się na komentarze, które wszystkim mainstreamowym hitom chciałyby odmówić "rapowości". Bo "ten to nie rap, nawet jak rapuje, ale takie bity to nie rap" czy "marny pop, przecież mieliście go zabijać a nie promować", nie mówiąc już o nieśmiertelnym "kiedyś to był hip-hop, prawdziwe głębokie treści, nie to, co teraz".

Tymczasem przygotowując się do niedawnego wykładu o korzeniach hip-hopowej kultury, który miałem przyjemność poprowadzić na warsztatach z cyklu Podkowa Freestyleśna i przeglądając "najpierwsze" rapowe akcenty w historii muzyki dostrzegłem, że tak naprawdę postacie takie jak Pitbull czy Flo Rida są dużo bliżej terminu "prawdziwy, korzenny hip-hop" niż komukolwiek mogłoby się zdawać patrząc na dzisiejsze podziały i na to, z jaką zaciekłością atakują ich wielbiciele oldschoolu czy - szczególnie - trueschoolu. Zdziwieni wstępem? To już tłumaczę.

Rap jako zabawa

Pierwsza i dla wielu najważniejsza zasada oldschoolu i punkt, którego trzymali się hip-hopowcy lat 70-tych. Zabawa. Nie skrępowana niczym, pozwalająca oderwać się od społecznych problemów, biedy, wszechobecnej gangsterki, narkotyków, problemów z przesiedleniami i wynikłą z tego mieszanką kulturową na Bronksie. Pierwsi raperzy nie stawiali sobie za cel użalania się, narzekania na zastaną rzeczywistość, poruszania głębokich problemów. Chcieli raczej od tego uciec i w rapie znaleźć enklawę beztroski, relaksu i nieskrępowanego "funu"! Imprezy, zabawa, piękne kobiety (z szacunkiem, bez hedonizmu)? Tak. Przekaz społeczny, zaangażowana walka o prawa i głębsze refleksje? Dobre parę lat później.

Electro jako źródło samplingu

Lata 70-te. Pojawienie się 12-calowych maxisingli, dzięki czemu możliwe było rozkręcanie imprez z muzyką z płyt. Pojawienie się dyskotek i instytucji DJ-a. DJ wyszukujący z płyt krótkich fragmentów bębnów, które następnie zapętlał do kilku godzin. Miały one nazwę break i to stąd właśnie wziął się breakdance. Z breaków wyrosły też hip-hop, house, techno czy drum'n'bass. Zdziwieni, że te gatunki mają jeden pień? A gdzie w tym wszystkim był raper? A raczej początkowo bardziej MC, gość, który dokrzykiwał swoje na tychże imprezowych bitach, rozgrzewał ludzi i zachęcał do zabawy. Pierwsza hip-hopowa impreza odbyła się w roku 1973 a pierwszy rapowy singiel wyszedł w 1979 - do tego czasu raper trzymał się na uboczu i był właśnie imprezowym dodatkiem.

Hip-hopowa odwieczna undergroundowość

Występy w TV jako sprzedanie się? Lekka tematyka jako sprzedanie się? Hip-hop bez przesłania i "rap o rapie" jako coś niegodnego korzeni? To rzućcie okiem na listę 6 najpopularniejszych singli roku 1979 wg kultowej Ego Trip, książki nazywanej rapową biblią:

1. "Rappers Delight" - Sugarhill Gang
2. "Superappin" - Grandmaster Flash & Furious Five
3. "Christmas Rappin" - Kurtis Blow
4. "Rappin & Rockin The House" - Funky 4+1
5. "We rap more mellow" - The Younger Generation
6. "Rhymin & Rappin" - Paulette & Tanya Winley

Już tytuły wskazują jak głębokie treści w nich poruszano. A na dokładkę występ Kurtisa Blowa (pierwszy solowy raper z kontraktem w dużej wytwórni i jeden z najważniejszych MC w historii) w telewizyjnym studio, styczeń 1980.



Nie dla gimbusów!

Na każdym kroku spotkać można opinie, że ten czy ten robi "rap dla gimbusów", że "gimbusy wypaczają hip-hop", młodzi raperzy powinni siedzieć cicho i się nie wychylać, bo nie mają nic do przekazania i że tak naprawdę dopiero z wejściem w wiek licealny (a może pełnoletniość) zyskuje się prawo do słuchania i uczestniczenia w kulturze hip-hop. MC mający młodych fanów? Powód do beki. Zdjęcia dzieciaków w czyichś koszulkach? Powód do beki. To co powiecie na to, że gdy DJ Grand Wizard Theodore wymyślił scratch miał 13 lat? Albo na to, że z całej grupy budującej hip-hop na Bronksie najstarsi byli Kool Herc i Grand Master Flash. Najstarsi... czyli mieli po 17-18 lat.

Słowo na koniec?

Hm, może takie, że polecam nie chwytać się określeń o jedynym prawdziwym hip-hopie, bo łatwo można się tym zapędzić w kozi róg. Przez tyle lat hip-hop rozwinął się tak, że sięga wszędzie i czerpie ze wszystkiego. Tempo bitów może wynosić 60BPM a może 130BPM. Sample mogą pochodzić z japońskiego folku czy eurodance'u. Raper może nawijać o pokoju na świecie, lub swoim pokoju jako całym świecie. O braku prądu w akademiku i imprezach w Dubaju. Ciąć w klipie Maybacha na części lub opisywać w numerach swojego zdezelowanego trabanta. Wiadomo że nie wszystko każdemu podpasuje, ale chyba lepiej znaleźć swoją drogę i iść nią niż próbować robić blokady na innych? A jeśli to niekoniecznie używając argumentów "korzeni", "pionierów" i "klubowej papki a nie rapu" dodając "kiedyś rap był o czymś a nie o imprezach jak to spedalone gówno teraz", bo takie fundamenty w dyskusji obalić można szybko - tak jak bloki z białą ludnością na Bronksie, których wyburzenie w latach 60-tych (i sprowadzenie tam czarnej ludności) w pewnym sensie dało grunt do tego, byście w ogóle mogli dziś słuchać rapu i czytać te wynurzenia na hip-hopowym portalu. Pod rozwagę.

PS. Kilka osób, którym pokazałem ten tekst zwróciło uwagę na to, że nie doprecyzowałem jednego aspektu. Nigdzie nie wartościuję poziomu muzyki i nie piszę, że np. Pitbull robi "kozacki rap". Piszę jedynie, że to, co robi wciąż jest rapem, bo terminu tego nie da się przystrzyc i przystosować do własnego gustu i ulubionych wzorców. Gdyby fan piłki nożnej stwierdził, że Serie A to już nie futbol, bo on woli ofensywną grę w Primera Division to chyba zostałby wyśmiany, czyż nie?

PS2. A dla tych, którzy upodobali sobie ubolewanie nad tym jak twardo i męsko ubierali się raperzy kiedyś a jak ubierają się teraz polecam zdjęcie przedstawiające Grandmastera Flasha i The Furious Five, czyli jedne z największych ikon tej kultury jakie możemy sobie wyobrazić.

Sane
kelly z nieba spadłeś, świeta racja zgadzam sie w latach 70 80 po prostu kazdy tak chodzil ubrany wystarczy poogladać stare filmy typu Malcolm X od spikee Lee albo Dead presidents, wtedy ubiór nie stanowił nic waznego w hip hopie wiec porównanie nie trafne, dzisiaj pierszorzędny jest ubiór wnioskuje ze im masz wiekszy krok tym wiecej wiesz i im wiecej reklam na sobie tym jestes bardziej prawdziwy, małolaci nie jarają sie juz Muzyką w pierwszej kolejności a ciuchami i to jest przykre, spotkalem już paru takich.... jezeli ten medialny "rap" ma faktycznie zwiazek z hip hopem to gdzie B boye gdzie Writerzy ? graffiti? przeciez to wszystko stanowi całość, własnie to bambaataa połączył w jedno i nazwal hip hopem dla mnie to są celebryci którzy juz dawno zapomnieli na czym hip hop bazuje, w takim razie już powoli mozna wszystko nazwać hip hopem chcieliscie go w mediach macie przeciez jest caly czas...
sane
pierwszorzędny*
Ego Trip
Ale czy wyrzekanie się najwiekszego osiągnięcia rapu - przekazu - i cofanie się do pokrzykiwań DJa z czesów sprzed "The Message" Grandmaster Flasha jest jeszcze rapem?
Sane
sam już nie wiem, mam mieszane uczucia do tego znam historie, ego trip przeczytalem kilka razy mam ja przed sobą nawet... po prostu gusta są rózne no ale wszystkiego gdzie są rymy nie można nazwać rapem, już sam nie wiem po prostu ja sie zakochalem w tych pierwszych nagraniach wiadomo że to jzu nie wroci co mialo wyjsc wyszło i nie jestem zadnym old schoolowcem czy jak oni sie tam nazywaja true schoolowcem bo tez lubie posluchać Wayna ale dla rozrywki nie traktuje go calkiem serio, mieszane uczucie, chyba nie ma co o tym nawet dyskutować bo szanuje zdanie każdego kto w tym siedzi i na przestrzeni lat wykreogwał swój pogląd i dla jednego to jest rap dla innych nie i zadna ze stron nie jest gorsza ale jedyne co neguje to brak wiedzy w naszym kraju u ludzi ktorzy nazywają sie terminem HipHopowców
eee
Troche przesadziłeś, ale zgadzam się. Wyskoczyłeś z rapem z lat 80 i początku 90. Nie wiem czy bliżej takiemu Flo-rida, czy Pitbullowi do korzeni, mimo ze robili dobrą muzyke. Chęc wybicia się z bagna, problemów? Zauważ, że polowa z nich juz kiedyśwoziła sie furami, szastała hajsem. A tera? Robią jeszcze większy, bo robią muzyke na dyskoteki. Ubiór? Spojrz na lata 90 i na to jak cała wiekszosc sie ubierała do niedawna. Rap to nie gatunek, rap to ogólnie muzyka teraz. Spójrz na co mówią teraz rap.. Bigi, Drake, Ica Cube,T-Pain,Niki minaj, chris Brown.. co drugi to gwiazda rnb, czy pop. Z wymienionych to 3 ostatnie.
alu
Połowa się z Toba zgadza w 100%, bo od początku słuchaja tego co imm zapodawano. Od dzieciaka słuchali tego 'nowoczesnego' rapu. Teraz mają po 18 lat, a z korzeni słyszeli tylko o 2pacu. Rozwaliłeś porównaniem rapu do piłki noznej. Grając w piłke nożna, będziesz grałw piłke nozna. Gdy rapujesz, robisz rap.. ale gdy już jednak zaczniesz robic rnb, techno to tego rapu nie będziesz robił.
100Plus
Z tego wynika, że każdy rymujący się tekst jest rapem :) inaczej się tego nie da wytłumaczyć. Jeżeli zaczniemy naciągać to disco polo też jest rapem. Lekkie, rymujące się teksty, jak u niektórych mainstreamowców, podana dowolność podkładów też by się bez problemów zmieściła w ramach. Wg mnie chyba głównym powodem tej wojny są właśnie bity, które są w tym momencie tak różne, że nie można ich włożyć do jednego worka rap. Mi osobiście bardziej się podoba tru/old schoolowy rap, tylko i wyłącznie ze względu na sposób rapowania(to, że raperzy wykorzystują bity żeby się w niego idealnie wkleić, poodbijać od uderzeń stopy), w nowym rapie, niestety tego mi brakuje (mam wrażenie, że bit leci sobie, a rap sobie, nie tworzy to całości). Jak dla mnie przyjemniej się słucha, i bardziej do mnie przemawia bardziej melodyjny rap, niż pocięty, niuskulowy, o bardzo dobrej warstwie tekstowej. Drugą sprawą jest to, że kiedyś rap był zabawą, tak jak Mateusz napisał. W dzisiejszych czasach czasem odnoszę wrażenie, że jest to rzemieślnicza praca jak na etacie. Gdzie zniknęła przyjemność nagrywania? Jak wchodziło się do studia z 10g zioła, ktoś klepał bit, raperzy w miedzy czasie pisali tekst i tak powstawało większość płyt, które są dzisiejszymi klasykami. Ostania rzecz, którą chciał bym dodać, to chyba najgorsza rzecz jaka mogła się zdarzyć dla polskiego rapu, że coraz więcej osób wychodzi z założenia, że im bardziej coś jest podobne do tego co przychodzi do nas ze stanów, to jest zajebiste, i nikt nie potrafi przyznać, że sorry ale to jest słabe. (tak, mam na myśli śpiewanie VNMa, które naprawde irytuje, No ale...Nisukul, podobne do Drake - zajebiste)
dualscreen
ktos tu wyzej napisal, ze nie wszystko co jest rapem nalezy do kultury hh (mniej wiecej) i z tym sie zgodze tylko, ze jest to maly paradoks bo rap jest jednym z 4 elementow, ja bym powiedzial inaczej i tak to widze , nie kazdy kto rapuje jest raperem i tyle i dla mnie np. pitbull to nie jest zaden rap , wiemy dobrze jakie sa korzenie, ze po drodze nagrywane byly plyty polityczne itd., pozniej to wszystko ewoluowalo ale ja ciagle jestem za tym zeby trzymac sie pewnych ram i niepisanych zasad i odrozniac jednak dobrych graczy od typow, ktorzy robia typowo dyskotekowa ,popowa muzyke , wedle tej zasady lil wayne czy b.o.b. to jak najbardziej raperzy ale nie pit bull czyn do omar czy nie wiem co tam jeszcze jakies taca tac , ludzie nie dajcie sie zwariowac, jesli dalej bedziecie mowic , ze kazdy kto rapuje i podspiewuje do techno to rap to ta granica sie rozmyje i kultura zaniknie pozostana wspomnienia, a kazdy marny spiewak i pseudoraperzyna bedzie nazywany zajebistym MC
Anonim
W sprawie pitbulla czy Don Omara lepiej medialnie brzmi raper niż reggaetonowiec ^^ Choć jak kiedyś mówiłem Pitbull idzie drogą Sean Paula i robi pop-techniawkę a niżeli to co tworzyli na początku (Sean jeszcze coś nagra na dancehallowych produkcach ale to ostatnio jest coraz mniej.
ginc
kurde, dopiero co wczoraj właśnie jakieś dresy się przyczepiały, że jestem za kolorowo ubrany(chinosy i bordowa bejsbolówka) to sobie pomysłałem właśnie "człowieku, a jak wyglądał Grand Master Flash, pioner tej kultury i muzyki?" :D Artykuł świetny, dobrze zbalansowany, myśli jasno przekazane, jednen WIELKI PROPS!
Anonim
Świetny tekst. Biorąc pod uwagę, że komentarze, do których się odnosisz, zazwyczaj są efektem niewiedzy, może otworzy to niektórym oczy. Mała rada na przyszłość - justujcie akapity, dużo ładnie to wygląda i lepiej się czyta :) Pozdrawiam
KKKK
Pitbull >>>>>>> ICE CUBE aka pseudo (filmowy) gangster. Przy Pitbulla muzyce można się zajebiście pobawić, a przyu pierdo...leniu Ice Cube'a można się zrzygać, bo nawija ciągle o tym samym i w dodatku zawsze skierowane jest to do czarnych
AA
@KKKK, może dlatego że Cube jest czarny? Pozatym "It was a Good Day" > Cała twórczośc Pitbulla ;)
Anonim
@kelly zgadzam się częściowo, wtedy były inne czasy i rap od tamtego okresu też się zmienił, np. trafnie porównana przez Ciebie ziomuś kwestia ubioru. Jeśli chodzi o przekaz, klimat i brzmienie bitów, wielu za oldschool przyjmuje złotą erę rapu i największych klasyków typu Rakim, dlatego nie ma się co dziwić że właśnie ich dokonania uznają za prawdziwy rap a po Pitbullu jadą.
Trapaholic.
o co się tu spierać, Rap- to sposób "wypowiadania" słów na danym podkładzie muzycznym(rockowym, popowym też),rapperem jest i Mezo i Pitbull, Rapperem mógłby zostać i Krzysztof Krawczyk jeśli tylko by miał na to ochotę, źle że wzięto tutaj Pitbula na tapetę bo ja go pamiętam z sprzed kilku lat z numerów z Lil' John'em - swoja drogą fajne numery.Ja widzę to tak jak niektórzy z was, Rap nie zawsze równa się hip hop, a taki podział na "prawdziwy rap" i na 18l rap jest potrzebny- bo gdyby wszystko się zmieszało to i kultura Hip-Hop też by w jakimś sensie traciła tożsamość
SAMAJGON
GDZIE KURWA W INTERNECIE JEST JAKAŚ RELACJA Z KONCERTU SAIGONA W ŁODZI?!? JAKIEŚ NIUSY O CHUJOWYCH NOŁNEJMACH A O TAKIM WYDARZENIU ANI JEDNEGO SŁOWA P.S. Chada polubił ten artykuł na fejsbuku choć nic z niego nie zrozumiał
Anonim
Niezbyt trafiają do mnie porówniania związane z piłką nożna, która interesuje mnie równie mocno co nowe wersy pitbulla. Jaki morał z tego że Grandmaster Flash ubrał się tak do sesji w 85. Prawda jak to prawda często bywa po środku. Hip hop zmienił Twoje życie czy go słuszasz czy nie, co najlepiej można sobie uświadomić po obejrzeniu filmu 'how hip hop change the world'. To że rap brzmiał kiedyś inaczej, to jedna sprawa. Treści były zgoła odmienne od tego co słyszymy dziś, bo zegarek nie stoi w miejscu. Punkty widzenia się pozmieniały. Druga sprawa że to 'ostatnio' pojawiły się jakieś przyjebane odmiany rapu, która jak dla mnie zalatują chujem. Może tylko gust mam bardziej wybredny z wiekiem, może tak, a może nie.
Anonim
Rzeczy kilka: 1.Hip hop to nie rap; 2.90' to też old school (no bo nie new school, prawda?); 3.Subiektywne zdanie każdego z nas pokazuje jedynie jak wiele różnych obrazów, barw czy odcieni wpisuje się w tą piękną kulturę, lub czasami mniej piękną muzykę. "...and it's all real"
pe
nie wierzę że kazdy jeden to kumał.. przeczytałeś post i wielki znawca. dobryy artyykuł :) niejednemu otworzył oczy. Dzięki
Anonim
@Zlewarz Terminu new school używali ludzie okreslając dokonania Run DMC, także old school teoretycznie to okres przed Run DMC, a new school to okres po Run DMC.
rafikki
rap to biznes tyle w temacie... tak jest po prostu i to od bardzo dawna... pogódźcie się z tym... a co do artykułu dobry chociaż pokazuje tylko jedną stronę sześcianu... hip-hop już praktycznie nie istnieje jako kultura łącząca cztery elementy, każdy z tych elementów zaczął już wiele lat temu żyć swoim życiem i dzięki temu właśnie będą wiecznie żywe... a co do przekazu to w ogóle nie istnieje coś takiego i nigdy nie istniała, w Polsce byliśmy na tyle głupi że to puste słowo stało się podstawa marketingu wielu raperów... rap to muzyka taka sama jak każda inna, jak pop, jak rock jak cokolwiek i bedzie ewoluować i dobrze..
asdasd
kellly - dobrze gadasz bracie. gowniany tekst
Anonim
Po pierwsze - dzięki za duuży odzew i w większości merytoryczne komentarze :) Do niektórych postaram się ustosunkować... zychu_ - Pitbull to gość, który najpierw rozkręcał ulice Miami swoimi bangerami mieszającymi rap z reggaetonem, to że teraz zaczął rapować na innych bitach nie sprawia, że przestał być raperem. Verba nawet sama o sobie mówiła, że nie są raperami, tylko popowym duetem Oksy - Oczywiście, że wielu jest nieświadomych, ale to normalne, a odmawiając im prawo do słuchania i wyśmiewając z góry zarazem nie daje się im samemu wyrobić świadomości muzycznej, sam pamiętam moją wczutę w rap w wieku gimnazjalnym i nie uważam jej za jakiś haniebny etap, mimo że do świadomego słuchacza mimo osłuchania z polską sceną było mi jeszcze daleko :) eastz - Jasne, wtedy wszystko szło oddolnie, teraz z machiną promocyjną, mam jednak na myśli samą tematykę itp, kontrast ukazany jest trochę przekornie, bo dla niektórych w rapie nie ma miejsca na lekkie treści i zabawę i chciałem pokazać, że właśnie to było punktem wyjścia do dalszej ewolucji. asdsadasd - A gdzie masz napisane coś takiego? Źle jedynie, że niektórzy ludzie chcą narzucać innym, że muzyka której słuchają musi być koniecznie ambitna i w żadnym wypadku odciągająca zabawą od codziennych problemów, bo to już pop. W rapie jest miejsce i na lekki i na ciężki przekaz, jeśli ktoś uważa, że lata 90-te to tylko głębokie społeczne rozkminy to polecam takie postaci jak Too $hort czy 2 Live Crew :) dżigga - Wiele osób zaczęło słuchać rapu przez modę, nikt nie rodzi się obeznany z ideami i wartościami przekazywanymi przez kulturę, można je z czasem nabyć lub nie, ale to zależy od chęci i możliwości :) Spec - Czyli jeśli bit rapowy oparty jest o jazz to jest rapem a jesli o elektronikę to nie jest rapem? Dlatego, że "kiedyś samplowano jazz"? Właśnie dlatego przytoczyłem, że pierwsze sample szły z electro, potem doszedł funk itp :) Oczywiście, że muzyka rap istnieje, ale to jedyny gatunek, który może czerpać ze WSZYSTKIEGO. Od soulu, przez blues, po folk czy house, kwestia tego co ktoś z tego ulepi. A wymogiem, by coś było rapem jest... rapowanie :) I oczywiście proporcje, jedna rapowana zwrotka w rockowym numerze nie czyni go rapowym, ale rozgraniczając tak ostro zaraz dojdziemy do wniosku, że Cypress Hill to też nie rap, bo mają dużo rockowych elementów itp. Pacjent - Akurat Grandmaster Flash idealnie odpowiedział na Twoje pytanie w moim wywiadzie :) http://www.popkiller.pl/2011-05-05,grandmaster_flash_videowywiad A rap to muzyka, w której dominującym elementem jest rap, czyli rytmiczne rymowanie a nie śpiew, nikt nie wytycza tempa bitu i dozwolonych instrumentów/dźwięków. Ejże - A czy jeśli rapowanie pod jazzowe produkcje na Brand New Heavies czy Jazzmatazz można nazwać rapem to wersja instrumentalna będzie również dalej rapem, pomimo że ten bit to przecież jazz? :) Instrumental z rapowego numeru będzie instrumentalem z rapowego numeru, bez względu na to, z czego czerpie. Nikt nie pisze, że śpiewający gość to raper, raper to raper, a to czy poza rapowaniem kombinuje ze śpiewem jest inną kwestią i przecież bycie raperem i wokalistą się nie wyklucza - vide choćby Devin. RealWestCoastKilla - Dokładnie, wiem, że wielu rzekomych 'wyznawców oldschoolu' myśli, że rap zaczął się na "Illmaticu", gdy dla oldschoolowców w najlepsze trwał już newschool :) Curtis - A dlaczego zakładasz, że mainstreamowcy nie jarają się mainstreamowymi brzmieniami tylko robią je żeby miec hajs? Najśmieszniej wygląda to u nas, bo ci, którzy robią coś wbrew gustom masowym i próbują nowoczesnych rozwiązań bo się nimi jarają są uznawani za komercyjnych :) A jeżeli twierdzisz, że do kultury hip-hop przynależy tylko jedna gałąź rapu to chyba nie zrozumiałeś przesłania tego artykułu. kelly - Oczywiście, że jedna rapowana zwrotka nie czyni z kogoś rapera, ale jeżeli ktoś rapuje od dawna i po prostu wplata w swoje bity klubowe motywy to nie przestaje być raperem, tak jak nie przestanie nim być, gdy wplecie żywe gitary czy saksofony, albo gdy nagra płytę z orkiestrą. A mimo że muzyka Flo Ridy do mnie nie trafia, to nie odmówię mu tego, że w kwestii samych skillsów jest naprawdę mocny (flow w "Good Feeling"!), bo umiejętności nie straci nawet gdyby zaczął śmigać w szkockiej spódniczce. Porównanie ubioru - przeczytaj dokładnie całe 'PS.2", wiem że czasy były inne, ale non stop można przeczytać, że "kiedyś raperzy ubierali się twardo, nie to co teraz". To dla tych wielbicieli "kiedyś" polecam sięgnąć głębiej niż w erę, gdzie dominował gangsta rap :) Sane - No właśnie rapera nie powinno się oceniać przez pryzmat stroju, tylko muzyki, nie jara mnie eksponowanie swagu ponad skillsy, ale nie można popadać ze skrajności w skrajność, typu, że Lil Wayne nie umie rapować, bo nosi jakieś chore kreacje :) Ego Trip - A kto tu się czegokolwiek wyrzeka? Jest miejsce i na to i na to, polecam przeczytanie tekstu jeszcze raz. 100Plus - "Drugą sprawą jest to, że kiedyś rap był zabawą, tak jak Mateusz napisał. W dzisiejszych czasach czasem odnoszę wrażenie, że jest to rzemieślnicza praca jak na etacie. Gdzie zniknęła przyjemność nagrywania? Jak wchodziło się do studia z 10g zioła, ktoś klepał bit, raperzy w miedzy czasie pisali tekst i tak powstawało większość płyt, które są dzisiejszymi klasykami." - a mi ten opis IDEALNIE pasuje do sposobu tworzenia takiego Wiza czy Curren$y'ego :)
dżon
a kto jest Pitbull?
L1
Ematei niezła wczuta i uważanie się za lepszego słuchacza od innych, znam 12314 osob ktore mają mniejsze mniemanie o swojej większej od twojej wiedzy i nie płaczą na portalu dla bezmozgich fanow bez własnego gustu gdzie podsuwa im sie Śliwe czy maksymalną ocene dla Adasia, albo robicie portal ktory wyedukuje tych nieświadomych słuchacczy ktorzy tu wchodzą po opinie co mają ściągnąć z peba ? to takie trudne postawić na edukację i katowanie tych mongołow ? rozumiem wczute w stany ale 80% czytających te artykuły nie wie o kim i o czym mowa, czy nie lepiej postawić na polskie rzeczy pod ktore sam sie tasowałeś np na forum pare lat temu i zrobić z tej masy ludzi jak u HST świadomych słuchaczy ze znajomoscią CAŁEJ sceny i tej mainstreamowej i tej starej i nowej podziemnej ktorzy na fali zajawki zamiast jarać się BRO czy Sulinem zaczną jarać się Yelą / MGK / Kendrickiem jak i oldskulami i resztą kozakow ostatniej dekady ? musicie sobie w końcu zdecydować: robimy portal na przeklejanych newsach (90 % zainteresowanych ludzi czyta jednak to samo kilkanaście godzin wcześniej tam skąd to przeklejacie) czy nadrabiacie zaległości w polskich mozgach i wszystko nakreci sie falą, że stany zjadają każdego polskiego rapera i można sobie wybierać tematykę i z Polszy i ze Stanow wg własnego uznania 5
edee
"Ejże - A czy jeśli rapowanie pod jazzowe produkcje na Brand New Heavies czy Jazzmatazz można nazwać rapem to wersja instrumentalna będzie również dalej rapem, pomimo że ten bit to przecież jazz? :) Instrumental z rapowego numeru będzie instrumentalem z rapowego numeru, bez względu na to, z czego czerpie. Nikt nie pisze, że śpiewający gość to raper, raper to raper, a to czy poza rapowaniem kombinuje ze śpiewem jest inną kwestią i przecież bycie raperem i wokalistą się nie wyklucza - vide choćby Devin." koniec cytatu Jak juz jesteśmy tacy konsekwentni to jak zarapujesz pod cokolwiek to jest to rapem, czyli jak najwinę do techno, to wersja "instrumentala" będzie nadal rapem?? Ojej
gjhhkvhujk
chyba bardziej powinno chodzić o to co zostaje w głowach słuchaczom, a nie czy to jest prawdziwy rap czy nie. bo jak ktoś młody słucha ciągle o imprezowaniu itp. to jaki będzie miał stosunek do życia w tym momencie? bo niektórzy biorą czasem wszystko za bardzo na poważnie i tu się zaczyna problem

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>