Tyler, the Creator "Goblin" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-09-26 16:00 przez: Wojciech Graczyk (komentarze: 33)
Paradoks - twierdzenie logiczne, którego przeanalizowanie udowadnia jednocześnie dwie sprzeczne tezy. Paradoks to również główna składowa jednego z ciekawszych i najbardziej charakterystycznych krążków w tym roku.

Przed Wami chodzący paradoks Tyler The Creator i jego Goblin.

Trzeba przyznać na początku, że - zgodnie ze wstępem - "Goblin" to prawdziwy paradoks. Jest to płyta ciężko przyswajalna, niekomercyjna w swoim brzmieniu, niegrzeczna (delikatnie mówiąc), a sprzedaje się w sporym nakładzie. To jest paradoks, bo jak coś takiego może stać się komercyjnym sukcesem? 

Tyler the Creator jest najważniejszym ogniwem Odd Future Wolf Gang Kill Them All, składu do którego należą również m.in. Earl Sweatshirt, Mellowhype i Frank Ocean. Jaki jest Tyler? Tyler jest brutalny, Tyler jest obcesowy, Tyler jest wariatem. Można by rzec że jest czubkiem, który powinien dla swojego i innych bezpieczeństwa siedzieć w pokoju bez klamek... Tak w każdym razie powiedzieliby nasi rodzice, gdyby go usłyszeli, zobaczyli i rozumieli o czym nawija. Jednak Tyler nie jest niebezpieczny. Psychologia nazwałaby ten przypadek "chęcią zwrócenia na siebie uwagi". Pomimo tej pozy, czy jak to inaczej nazwać, Creator pokazuje nam swoje wnętrze, jak w tytułowym "Goblinie" lub w utworze, który zamyka wydawnictwo, czyli "Golden". Czy jest to chwila szczerości autora, czy przemyślana część wizerunku? Nie wiem, ale potrafi poruszyć.

Wszystko to dopełnione jest odpowiednią muzyką. Przypomina mi to mój ulubiony album ubiegłej dekady , czyli "Boy in da corner" Rascala. Zresztą Earl Sweatshirt wspomniał o nim w swoim singlu "Earl", co może znaczyć, że panowie z Odd Future mają ze mną coś wspólnego. Mowa tu o jaraniu się Dizzee'm... w każdym bądź razie tym z jego opus magnum. Podobieństwo w warstwie dźwiękowej tyczy się oczywiście klimatu. Dizzee wykorzystał grime, aby ukazać nam swoje wnętrze. Tyler idzie w trochę innym klimacie, ale również oszczędnym w dźwiękach. Specyficzna sekcja rytmiczna, miejscami będąca tłem, jak w świetnym "Window" lub chaotyczna jak w "Transylvanii" to fajne tło dla "psychicznych" odjazdów lidera Odd Future. Bity uzupełniane są o jakieś klawisze raz w postaci uporządkowanej, acz psychodelicznej jak w "Nightmare", a innym razem w ambientowym stylu jak we wspomnianym wyżej kozackim "Window". Klawisze są też częścią agresywniejszych podkładów jak np. w Sandwitches, gdzie nie są tłem to werbli, ale ważną składową tworzącą bit. Nie można zapominać również o jękach (bez seksualnych podtekstów) jak w "Fish/Boppin Bitch", bo to również jest częścią podkładów na "Goblinie". Poza tym may kawałek bardziej klasyczny jak świetny singiel "Yonkers", czy utwór ze zmianą atmosfery z agresywnej na spokojną, jak "Radicals". Wszystko to, choć różniące się w jakimś stopniu od siebie, tworzy spójną, psychodeliczną całość.

Album ma jedną zasadniczą wadę. Nie ma takiej siły rażenia jak "Boy in da Corner". O ile płyty Rascala można było słuchać i słuchać, o tyle przy "Goblinie" trzeba mieć odpowiedni nastrój, aby wejść w ten świat. Powodem tego są miejscami przydługie kawałki, jak np. "Window". Bo "Window" to jeden z podrzędnych paradoksów, głównego paradoksu czyli recenzowanego albumu. Ten numer jest kozacki, ale mógłby trwać naprawdę mniej niż osiem (!) minut. Bo jeśli nie masz wolnej chwili, aby położyć się na łóżku i wsłuchiwać się w "Goblina" to będzie ciężko dosłuchać go do ostatniej sekundy. Na szczęście jest to zrównoważone świetnymi singlami w postaci "Yonkers" i "She"... a i "Sandwitches" też nie wypadł sroce spod ogona.

No i jak ocenić "Goblina"? Z jednej strony album całkiem fajny, ale z drugiej strony docenić go można tylko wtedy gdy lubi się psychodeliczne klimaty i nie ma się do roboty nic, co mogłoby przeszkodzić w rozkoszowaniu się atmosferą płyty. Trudny album, nie dla każdego, przede wszystkim od strony podkładów. A sam Tyler? Ma swój świat i nie każdy będzie się czuł dobrze w jego towarzystwie. Kończąc pisanie recenzji doszedłem do takiego wniosku, że to co mówi w "Golden" może być szczere. I nie wiem czy chcę, aby poszedł do tej swojej zajebistej terapeutki z "Yonkers", bo kto wie, może stanie się kimś miłym, sympatycznym i kompletnie niestrawnym muzycznie. A tak to dostaje ode mnie cztery z małym plusem.


Santi
Hopsin go pojechał. Osobiście też go nie lubię.
potok
marionetka illuminati, kolejna, ciężko skrzywdzeni ludzie, recka spoko
Anonim
Te podkłady kakofonia, nic po za tym. Gdyby Tyler nawijał na czymś co można nazwać podkładem muzycznym to można by go słuchać. Nie rozumiem po co się męczyć słuchając to... Po to, żeby być ultra alternatywnym hipsterem ? Łodafak ja się pytam.
Anonim
Aha i dodam, że mimo chujowości tego albumu (w mojej opinii) to 2 singlowe kawałki czyli Yonkers i She (ze wskazaniem na ten drugi) są całkiem niezłe. Dzięki She poznałem Franka Ocean'a i za to jestem wdzięczny Tylerowi, bo jego "nostalgia.Ultra" jest na prawdę zajebistym albumem.
Anonim
Talent chłop ma, ale bity dobrał sobie takie, ze można to spokojnie nazwać antymuzyką. Kakofonia straszna, podbijam Gawiego, żeby tym się jarać trzeba naprawdę chcieć pokazać wszystkim, jak bardzo alternatywnym się jest.
Anonim
Ktoś mi kiedyś powiedział że bitowo przypomina styl Neptunsów... Ech a ja głupi w to uwierzyłem i przesłuchałem.
Anonim
Nawijanie pod asłuchalne beaty, to strzał w stopę.
Anonim
wolę Hopsina.
ja
Tyler nie da idiotów słuchających pedalskiego rapu o szampanie z wesołymi bitami.
Anonim
Dizzee Rascal zmienił rap i przede wszystkim grime swoim "a boy in da corner", Tyler nie jest tak odkrywczy i pomysłowy. bardzo trudno się sługa tego albumu ale coś w nim jest, dziwna a zarazem piekielnie inspirująca produkcja, sam nie wiem co o tym myśleć
dawg
Co wy się przyjebaliście do tych illuminatów? Najpierw w niusie o dmxie a teraz tutaj. Chuj CI illuminaci mają do tego wszystkiego, tylko ludzie szukają sensacji. A Hospin jest 100 razy gorszy od goblina.
Miko
Uwaga, zaraz zlecą się ślizgowi psychohejterzy. :P Dla mnie świetny album, największym błędem w stosunku do tej płyty jest przesłuchanie jej raz i powiedzenie "eee, kretyn, nawija o gwałceniu itp. i do tego słabe bity". Ta produkcja to koncept album z pewną historią, i to nie prostą historią, łączącą się z "Bastardem" - pierwszym albumem Tylera. Jego trzy "wcielenia", doktor TC, zmiany nastrojów. Dajcie temu szansę. Polecam też obejrzeć ten wywiad: http://www.youtube.com/watch?v=-OoZNENl0Cg P.s. Asłuchalność bitów to kwestia sporna, a ciężko nazwać hipsterską muzyką rzeczy od kogoś, kto dostaje VMA. ;)
maciej z południa
@gawi 'Po to, żeby być ultra alternatywnym hipsterem ? Łodafak ja się pytam.' napisał ten, który ma doom'a w avatarze ;)
Anonim
"Goblin? You got no props on it, it sucks so much I get blowjobs from it". Hopsin najlepiej określił ten album. Tyler ma miejscami dobre punche, ale ogólnie to album chujowy.
Anonim
Podbijam. Owszem, koncept ma zajebisty, ale tego NIE DA SIĘ KURWA słuchać. Tyler nawijać nie umie, głos i flow przetragiczne. Ze świecą gorszego szukać. O bitach wszystko powiedziane zostało wyżej. W komentarzach, nie w recenzji, oczywiście.
....
ILLUMINATI BIJACZ!
jajebie
nastepnym razem po prostu pogrubcie caly tekst, po co tylko polowe
jajebie
i jeszcze cos, nie ma czegos takiego zwrotu jak 'w każdym bądź razie', jak juz to bez bądź. jak sie nie zna wlasnego jezyka, to sie nie pisze artow
Anonim
@maciej z południa Dooma da się słuchać w przeciwieństwie do Tylera :). Po za tym nie ograniczam się do podziemia, które ostatnio się zapętliło i w większości jest nudne jak . A ten album który mam w awatarze to klasyk i jedna z najlepszych płyt ubiegłej dekady. I nie ma znaczenia czy słuchasz mainstreamu czy podziemia czy może w ogóle masz to w dupie.
Anonim
osobiście uważam, że Tyler ma potencjał i w przyszłości może trochę namieszać, ale "Goblin" jest dla mnie asłuchalny. Bity brzmią jakby były robione przy użyciu garnka i patelni i nie jestem w stanie dotrzeć do końca albumu. Numery są za długie i ogólnie warstwa muzyczna jest tragiczna. Mam nadzieję, że kiedyś usłysze go na jakiś normalnych podkładach.
goddamnit
arytmiczność flow i bitów to jest efekt zamierzony. album zajebisty, pełno rozkmin w stylu "podwójne dno". a co do recenzji- średnia.
Anonim
o co wam chodzi z tym illuminati?
Anonim
Ja pierdole a ci znowu o jakichś Illuminati. Skupcie się na własnych problemach. A nie czy ktoś nosi koszulkę z kozłem czy jakimś okultystą.
ad552
Dlaczego na okładce albumu na jego czole jest odwrócony krzyż?
D3F
ad552 bo cała stylówka tylera jest satanistyczna. cokolwiek to znaczy sprawdź powyżej link do bloga, obejrzyj sobie zdjęcia, zapoznaj się z muralem tylera zastosowaną symboliką, postacią na oryginalnej kładce, tematem wpierdalania karalucha na teledysku itd itd blablabla.
ILUMINATI
najmodniejsze slowo ad.2011- ILUMINATI.Artyści wiedzą o tym i umiejętnie to wykorzystują.
ILUMINATI
btw. Tyler to dla mnie klasyczny przypadek gościa, który jest na siłę chory itd.Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że kontrowersja w sztuce jest przykrywką do tego, że nie ma się nic ciekawego do zaprezentowania, to narobimy wokół siebie zamieszania.Bo Hironim Bosch czy Gaspar Noe to z Tylera nie jest.
swagger
"płyta sprzedaje się w sporym nakładzie" po tym zdaniu przestałem czytać. popkiller < onet < o2 < hiphoppl < pudelek < slizg < facebook < SWAG KURWY POLSKIE
swagger
no dobra jednak doczytałem... - marne wzmianki o tekstach - jak masz problem z kontroowesja to sie przerzuć na jazz - ani jednej wzmianki o panczach - jako najlepsze kawałki wymienione zostały single - porownanie do dizi raskal (czy cos takiego) - FREE EARL. - kurwa. - w podstawówce znam dzieci które potrafiły by napisać coś więcej (full powaga) - od dzisiaj zaczynam tu trolling

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>