King Gordy "Jesus Christ's Mistress" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-09-07 16:00 przez: Łukasz Rawski (komentarze: 12)
Nie ukrywam, że wraz z oczekiwaniem na ten album King Gordy stał się drugim raperem po Techu, za którego byłbym gotów skoczyć w ogień. Ok, może trochę przesadzam, ale stałem się "sajko" Gordy'ego, który cały czas, mimo 34 lat na karku nie jest zbytnio doceniony i pewnie nigdy już nie będzie w takim stopniu w jakim być powinien.

Po naprawdę dobrym albumie jakim był "King Gordy Sings The Blues" przyszedł czas na EPkę, która również nie ustępuje poziomem dotychczasowej dyskografii grubasa z Detroit.

EP otwiera nam niezwykle klimatyczne intro, gdzie usłyszeć możemy sample z "Gwiezdnych Wojen". Już ono wprowadza nas w klimat tej płyty. Jest mrok, jest zagadka. I w sumie to jest największy atut nie tylko tej EP, ale i samego Króla. Jest wyśmienity w mrocznych produkcjach, jeszcze lepszy kiedy idzie o emocje. To nie tylko artysta stricte horrorcore'owy, chociaż oczywiście głównie wokół tego nurtu się obraca. To również naprawdę dobry śpiewak, co udowodnił zresztą na "Travelin' Man", gdzie dał konkretny refren. Pomijając już jego współpracę z Bizzarem (wiadomo, ziomki z dzieciństwa) nie widzę żadnej czarnej plamy na jego dotychczasowej karierze. Ta EP to również żaden niewypał.

Są na niej naprawdę mocne kawałki jak "Catch Me", oraz "Esham In The 80''s". Są tracki bardzo dobre jak "Travelin' Man", czy "Darkside". Znajdziemy również numery po prostu dobre jak "We Violent Too!" oraz "Sing For The Dead 2? z Twiztid. Skipować nie trzeba nic a całości słucha się naprawdę konkretnie, a gdyby track z Twiztid miał lepszy bit mógłby być kozakiem tak samo jak "Catch Me", czy "Esham In The 80''s". Ta EPka to tylko potwierdzenie wysokiej formy pana Alforda. Jedynym jej minusem jest osoba Bizarre'a. Niezależnie jak dobre byłyby moje chęci to i tak nie zdołałbym się przekonać do niego jako rapera. Całkowity brak wyczucia rytmu i brak jakiegokolwiek flow. Na prawdę chłop dobrze się ustawił, że ma takich ziomków. Inaczej nikt pewnie o nim by nie usłyszał.

Chciałbym wrócić do znakomitego "Catch Me", które w tym momencie ma u mnie najwięcej odtworzeń z tej płyty. Świetny kawałek okraszony mistrzowskim refrenem niejakiej Melanie Rutherford. Zakochałem się w jej głosie od pierwszego usłyszenia. Świetnie wzbogaca i tak piękny kawałek. Bo Gordy płynie tam wersami od serca. Wyrzuca tam emocje jak potrafiliby to tylko nieliczni. Ten pełen emocji kawałek można przyrównać do podziemnej wersji kooperacji mainstreamowych. T.I. i Christina Aguilera czy Eminem i Rihanna niestety jednak przy tym kawałku bledną. Cenię obu tych mc's, a obie panie mają talent wokalny, ale tyle razy ile zapętlałem "Catch Me" nie zdarzyło mi się ani w przypadku "Castle Walls", ani "Love The Way You Lie". Czysty geniusz.

Smuci mnie niezmiernie fakt, że taki kozak jak King Gordy nie zostanie nigdy w pełni doceniony. Posiada naprawdę wielkie umiejętności, potrafi odnaleźć się na wielu płaszczyznach no i ma świetny głos. "Jesus Christ's Mistress" to oczywiście nie najmocniejszy materiał w jego dorobku, ale naprawdę mocna pozycja, którą postawiłbym na równi z pierwszą częścią mixtape'u "King Of Horrorcore". Jeśli jeszcze nie miałeś okazji zapoznać się z twóczością tego pana ta EP będzie idealna by to nadrobić. Nie jest może wybitna, ale solidna, nawet bardzo i patrząc z punktu widzenia "zwykłego" słuchacza rapu powinna przypaść do gustu. Nie zważając na to, że to Król Horrorcore'u, nie zważając nawet na tą nieświętą okładkę. To po prostu raper wybitny, taki którego naprawdę warto sprawdzić w swoim krótkim życiu. W skali szkolnej czwórka.

Anonim
Zajebiście napisana recenzja. Naprawde, duże propsy! Czyta sie z prawdziwą przyjemnością. z miejsca zabieram się do sprawdzenia tej epki... :)
Anonim
Łukasz;D zaczynam lubić twoje newsy!! czekam aż coś o Esham'ie napiszesz!!
Anonim
Też się nakręciłem na Gordy'ego straszliwie, sprawdzam!
Hectic
przecież już pisał o Eshamie jakiś tydzień temu
FERGUSON
Napisałeś o Bizarre: "Całkowity brak wyczucia rytmu i brak jakiegokolwiek flow. Na prawdę chłop dobrze się ustawił, że ma takich ziomków. Inaczej nikt pewnie o nim by nie usłyszał". To chyba chłopie nie ogarniasz tak naprawdę rap sceny Detroit. Bizarre odniósł tam sukces ze względu na swoje teksty, najbardziej chore z całego Detroit. Sprawdź co ten koleś odstawiał pod koniec lat 90 na bitach DJ Heada.
Blam
King Gordy - może raperem jest dobrym od strony technicznej (flow, barwa głosy, sposób rymowania), ale nie cierpię go ze wględu na jego bluźniercze teksty względem chrześcijaństwa i innych religii. Typ ma całkowicie przejarany umysł.
Blam
Kiedyś jeszcze go lubiłem, jak nagrywał ostry horrorcore, ale jeszcze nie tak bardzo bluźniercze kawałki w stronę chrześcijaństwa. Teraz ten typ staje się tym kim był Esham na początku lat 90. Coraz więcej rapuje o diabłach, satanizmie. Przez to odwróciło się od niego sporo dobrych MC z Detroit. Sprawdź z kim jeszcze nagrywał 5/6 lat temu.
Anonim
Łukasz, tak 3maj stary, dobrze poczytać rzetelne informacje i recenzję o bardziej hardcore'owych (albo horrcore'owych- tym lepiej!) mniej znanych mc'z - tych bliżej podziemia niż mainstream'u. Bo szczerze mówiąc nie trafiają do mnie 'raperzy' typu curren$y, mac miller, wiz khalifa. Dużo było o nich newsów, sprawdziłem sporo materiału od nich i innych freshmanów ale absolutnie do mnie nie trafia to co oni robią, starsze produkcje wychodząc miały pierdolnięcie, tutaj tego nie widzę. Taki light rap, pop-rap to nie dla mnie. Nie neguje tego całkiem, to tylko subiektywna krytyka, do mnie nie trafiło woogle. Dlatego też: dawać więcej newsów like this one. Może coś z Psychopatic? Recenzja Ill BIll &Vinnie Paz? Whatever from hardcore.
Anonim
A jeśli chodzi o Gordy'ego, zawsze mi siadał, fajnie przeczytać tą reckę, ale chociaż nie jestem za bardzo religijny lekko mnie te profanacje kłują.
Anonim
być może i pisał o Eshamie nie siedzę ciągle obserwujac popkillera xD aż takim nolife nie jestem :P
Anonim
Kolega Ci ładnie odp. a Ty do niego ze złośliwością odrazu :P Elegancko niesie ta epka, charakterystyczny głos i flow...bity też praktycznie na wysokim poziomie, jedynie co do treści mam trochę zastrzeżeń ale bez przesady, jak ktos nie chce niech nie słucha. a propos występów live - jakby miał grać te kawałki na żywo padłby na zawał (przy tej wadze i kondycji), więc playback jest rzeczą śmieszną, aczkolwiek praktyczną w jego przypadku;)
WHO
Łukaszu mam pytanie. Jak King Gordy może być twoim zdaniem raperem wybitnym, skoro żadnego z jego albumów nie oceniłeś na 6 w skali szkolnej?

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>