VNM "De Nekst Best" - przedpremierowa recenzja nr 1

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-01-16 16:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 19)
"Sprawdź karierę J. Cole'a, moja to jej follow-up" nawija na "De Nekst Best" VNM. I trzeba przyznać, że to naprawdę celne porównanie.

Konsekwentna praca w mało rapowym mieście, wyrwanie się z niego dzięki wytrwałości i charyzmie, wsparcie od jednej z ikon sceny i w końcu wyczekiwany legal. Jak brzmi pierwsze oficjalne wydawnictwo w dorobku VNM'a?

Przede wszystkim przekrojowo i tak, jak można było oczekiwać. Czemu przekrojowo? Bo VNM postanowił na legalnym debiucie ukazać swoją wszechstronność i nie zamykać się w jednej stylistyce i jednym klimacie. Mamy bragga, na czele z singlowym "To Mój Czas" i opartym na oldschoolowym patencie "Cypherem", mamy rozbudowany storytelling ("Chore Ambicje"), ciekawy i zgrabnie opowiedziany koncept ("Widzę Ich"), metaforyczny i alegoryczny przebieg przez dyskografię ("K2"), refleksyjne życiówki (świetne "Flesze"), mocny motywator (chyba najlepsze na płycie "Nic Nie Przychodzi Łatwo" z HIFI), treści imprezowe ("Flaj") czy humorystyczne i celnie ujęte "Skąd Spadli", opisujące typów, którzy spadli z... sami przekonajcie się z czego lub skąd. Jak widać płyta jest więc naprawdę różnorodna i zahaczająca o przeróżne rapowe nastroje i podgatunki.

A co do drugiego pytania - czemu jest "tak, jak można było oczekiwać"? Bo materiał klimatycznie nie odbiega od poprzednich wydawnictw VNM'a. Podobne jest - poza nowymi twarzami - grono producentów, podkłady brzmią podobnie a i Venom nie zaczął nagle nawijać o czym innym i w inny sposób. Słychać ewolucję flow (o czym za chwilę), ale fani powinni być zadowoleni, za to krytycy raczej nie zmienią zdania. To ten sam VNM, który był na szlaku po czek, chciał to mieć a potem wracał jak Jay-Z. Tyle tytułem wstępu, a jak tenże VNM wypada na nowym krążku i swoim pełnoprawnym debiucie w oficjalnym obiegu?

Zacznijmy od tego, co budzi największe emocje, czyli stylu, flow i techniki. Venom wciąż przeciąga sylaby i mocno akcentuje, nawija jakby niechlujnie i obok świetnie poskładanych linijek potrafi naciągać końcówki (żeby daleko nie szukać przywołajmy singlowe rymy nawinę im/mainstreamem im), co można analizować, punktować i krytykować. Ale mam krótkie pytanie. Po co? Po co, skoro V początkowe wady i elementy, które w jego nawijce mogły irytować jeszcze na "NSPC", doszlifował do perfekcji, stworzył z nich swój własny oryginalny styl i dziś to wszystko po prostu BRZMI. Technika nie powinna być celem, a środkiem, co celnie wspomniał kiedyś TeTris i tu mamy doskonały przykład, choć w trochę innym stylu. Przy rozpisaniu na papierze nie wszystkie rymy i słowne kombinacje wyglądają dobrze, ale najważniejsze, że na bicie brzmią świetnie a gęstość podobnie brzmiących sylab sprawia, że VNM potrafi rozpędzić się ze swoim flow do naprawdę imponującego poziomu. Robi to po swojemu i robi naprawdę dobrze. Jeśli chodzi o naciąganie podwójnych (a w wielu miejscach po prostu celowe powtórzenia na końcówkach wersów), to ten, kto słucha mixtape'owych wyjadaczy ze Stanów będzie dobrze wiedział skąd Tomek czerpał inspiracje. Pamiętacie choćby jak brzmiała zwrotka Cassidy'ego (jednego z raperów, którego VNM często wspomina jako jednego z ulubieńców) w "To The Top", ile razy na końcu wersu padało słowo "man" i jak cholernie stylowe wrażenie Cass sprawił w tym tracku. VNM potrafi momentami osiągnąć podobny efekt, co zasługuje na duże uznanie.

Na uznanie zasługuje też to, że VNM podejmuje różną tematykę, różne role i w każdej sprawdza się co najmniej dobrze. W braggach daje energię, gęsto posplatane rymy i bardziej lub mniej udane punche. W życiówkach daje emocje i potrafi porwać ("Flesze"!). W trackach o tym, gdzie udało mu się dojść słychać moc, zajawę a "Nic Nie Przychodzi Łatwo" świetnie motywuje do działania (duże wyróżnienie dla Hadesa), w "Skąd Spadli" ukazuje dystans i humor a historią z "Widzę Ich" wciąga i intryguje. Wspominki pomagają nam cofnąć się o parę lat wstecz (podobnie jak w "Bek Tu Oldskul") - czy to wspominające stare nagrania "Oltajmerz" czy naśladujący oldschoolowe akcje "Cypher". Ten ostatni track zresztą wypadł naprawdę ciekawie. Nowoczesne brzmienie, staroszkolna rytmika i czterech charyzmatycznych zawodników, którzy kontrastują między sobą, rzucając kolejno surowe braggowe zwrotki. Moim zdaniem najlepiej wypadł Pezet, ale każdy dołożył coś od siebie, tworząc smakowity miszmasz. W końcu - w "K2" V zgrabnie i obrazowo buduje opowieść o wspinaczce na szczyt, wplatając niby mimochodem tytuły wcześniejszych płyt.

Przy takiej różnorodności łatwo o spadki napięcia. Na "De Nekst Best" oczywiście i z tym mamy do czynienia. Na każdej solowej płycie VNM'a znajduje się jakiś bit, którego nie czuję i nie mogę słuchać. Była to "Insomnia", był "Niuskul". Tym razem jest "Nie Mów" na z założenia bangerowym a faktycznie usypiającym i zamulonym eksperymencie od Kazzushiego. Również bitom Volta brak trochę tłuszczu. "Placek Z Haszem" już znałem i zdania o nim nie zmieniam (wolę posłuchać wspomnianego tam "Beamer, Benz Or Bentley") a "Flaj" brzmi lepiej, ale ciągle to nie to, czym 600 potrafił pozamiatać parę lat temu. Historia z "Chorej Ambicji" ciekawi przy pierwszym razie, ale później staje się już słabszym momentem krążka a gdyby "Fleszom" dać lepszy refren to naprawdę nie byłoby się w nich do czego przyczepić. Na plus zaskoczył za to refren w "Podziemiu" a dokładnie podśpiewujący(!) VNM. Podśpiewujący, dodajmy, zaskakująco dobrze. Zaskoczył też anonimowy dla mnie wcześniej Kudel, autor najlepszych bitów na płycie, szczególnie tego do "Nic Nie Przychodzi Łatwo". Na wyróżnienie zasługują również Yogoorth, RX (choć momentami brzmi zbyt miękko), Donde, Resbit i trochę nierówny Kazzushi. No a Kebs i Medyk to marki, które na gramofonach po prostu nie zawodzą.

Jaki jest największy plus "De Nekst Best"? Zabrzmi to dziwnie i ogólnie, ale... sam VNM, a dokładniej jego dołączenie do mainstreamowego grona. Można nie jarać się tym, co robi, nie czuć jego kontrowersyjnego stylu, nie zgadzać się z dużą pewnością siebie i określaniem się "następnym najlepszym"... ale nie można odmówić charyzmy, zacięcia, samozaparcia, wyrobionego i co najważniejsze swojego stylu, który dawno już wykrystalizował się z pierwotnych słyszalnych inspiracji innymi MC. W momencie gdy oryginalność, autentyczna pewność i wiara w siebie (a nie braggowanie z trzęsącymi się portkami) oraz bezkompromisowość to towary deficytowe, świeża krew taka jak VNM bez wątpienia potrzebna jest legalnej scenie. Jeśli muzyka to przede wszystkim emocje to elbląski debiutant potrafi wzbudzić je wyjątkowo często, czym zasługuje na uznanie. "De Nekst Best" to materiał nie pozbawiony wad i słabszych numerów, ale ciekawy jako całość, posiadający parę perełek ("Nic nie przychodzi łatwo", "Flesze", "Cypher") i taki, w którym to gospodarz od początku do końca trzyma wszystko w szachu, nie dając zepchnąć się na drugi plan - tu nawet Włodi postanowił pojechać większość zwrotki na podwójnych. Cztery z mocnym plusem.

Tagi: 

marco polo
nic dodac nic ujac, kozacka recenzja :)
Cyra
VNM w podziemiu głownie był znany z braggi z trzęsącymi portkami...w większosci kawałków pisał jaki to on zajebisty że co to nie jego flow i że czemu go nie ma w mainstreamie (przy okazji obrażając wszystkich dookoła twierdząc że tylko on jest next best bo ma podwójne [hahaha]), bo go to boli tak że aż go trzęsie! a gdy w koncu wydał legal to w wywiadzie gadał jak nagrzany 17 latek! i on jest charyzmatyczna postacią? odpal sobie wywiad z Necro albo Prodigy'm z Mobb Deep i zobacz jak oni się zachowują przed kamerą jak gadają, oni to mają charyzmę. A nie gościu który ma blizne na pół twarzy z której mogłby zrobić swoj znak rozpoznawczy, a przy każdej możliwej okazji stara się to ukryć! ogólnie VNM kozak w chuj ale nie róbcie z niego kurwa jakiegoś charyzmatycznego zbawce polskiego hip hopu!
Pevoccer
"Nie Mów" podchodzi pod dubstep, w chuj mi się podoba ten kawałek. Ogólnie płyta jest bardzo mocna.
Ess
Jaram się VNM od czasów 834, katatowałem każdą płyte i od zawsze miał unikalny styl ale na tej płycie doszlifował to i jest istny rozpierdol. Płyta jak dla mnie 4/5. Było by 5 gdyby nie bity od Volta i Kazushi'ego. Sorry ale wogóle nie jaram się ich produkcjami, nie mój styl. Co do kawałków to Flesze, róze betonu i chora ambicja rozpierdalają! PS. Przeczytałem relacje Daniela i Mateusza, obejrzałem video wywiad i jest mi mało! (tak nawiasem to propsy! nie przypomianam sobie żeby kiedykolwiek przed oficjalną premierą płyty były 2 konkretne recenzje + 25 minutowy kozacki video wywiad) PS2. Skoro wrzuciliście video wywiad to mam rozumieć że uporaliście się z problemami technicznymi? (Sorry, że naciskam ale nie widziałem jeszcze finału WBW a hejterze zdążyli zakopać żywcem Theodora, Jakuze i Rufina i o tym zapomnieć).
asd
kurwa boxiego dobrze usłyszeć. niezły jest.
Olo
Czekam na remix całej płyty. Cieszę się z Tobą V. Dopiero teraz wydając płytę uwierzyłem w Twoje zwycięstwo nad Jimsonem. Świetne featy i styl nie do podrobienia. Dziękuję, do widzenia. 22!
Ess
@Olo Hahaha, nie wiem co ma wpólnego legal wydany po kilku latach po zakończeniu beefu na jego wynik? Może kolejne beefy będziesz oceniał patrząc na zdjęcia raperów? Ja jaram się projektami VNM, ale Jimson go rozjebał. Zresztą słucham dość często Jimma jak i Venoma.
Niu
Bardzo dobra recenzja. Również czekam na płytę z remixami np. od Robsona albo Denvera, bo bity kazzushiego mi jakoś wcale nie podchodzą, Piona ! PS : ściśnijcie z tym beef'em już bo to żałosne, każdego chuj obchodzi to co myślicie ...
Yhyhy
Bardzo dobra recenzja!! Też jakoś nie czuję bitu do "Nie mów". Ale dlamie ta płyta to istny rozpierdol dlatego oceniam ją na 5/5!!! POLECAM KAŻDEMU!
gdzie niby
w którym kawałku nawija ten wers o follow upie ?
SkazanyNaInstynkt
Recenzja świetna, w większości się zgadzam z tym co napisałeś Mateusz.. Płyta dobra, taka świeża przede wszystkim. Cypher, wyjebany kawałek, no ale nie da się ukryć, że VNM wypadł na nim najsłabiej - znaczy się wypadł dobrze, ale Pezet, Mes i Pyskaty zjedli mu ten track. W szczególności Pezet i Pysku. Ale jest dobrze, piona dla Venoma. PS. No ale nie ma co ukrywać, 21 Gramów zrobiło jeszcze większy rozpierdol niż "De Nekst Best". Pewnie redakcja ma zapierdol nie mały, że nie pojawiła się jeszcze żadna informacja o płycie, którą objęli patronatem, ale co się odwlecze to nie uciecze ;] PS.2 'Włóż kamizelkę krytyk' pozdro
tech n9ne
No a Kebs i Medyk to marki, które na gramofonach po prostu nie zawodzą. hahahahahahah
wlasnie tak
ciekawe czy jeszcze znajda sie cipki, ktore beda hejtowac Pezeta po takiej zwrotce w Cypherze :D
Serek.
Więcej boxiego!! Płytka mega i bit Donde w Podziemiu - rozpierdol!!
Obiektywny
"Kładę chuja na zjebane recenzje" Nie musisz durniu tłumaczyć nikomu zagrywek typu "I'm bad man my bad man" i końcówek VNM'a. Jeśli Kazzushi dał najsłabsze bity, a Kudel najlepsze to widać, że ranking przez pryzmat truskulowego wzdychania działa u Nataliego. VNM świetny debiut. "Skąd spadli" jeden z najlepszych numerów.
pit
fenomenem tej plyty jest to, ze praktycznie kazdy znajdzie tam cos kozackiego dla siebie, a fani VNM'a nie poczuja cienia zawodu, istny rozpierdol :).
SeanPrice
@SkazanyNaInstynkt Chyba słyszeliśmy inną wersję zwrotki Mesa. Mes najsłabszy, jak nie mogłem się doczekać kolejnej jego zwrotki, płyty, czegokolwiek to po tym feacie mi się odechciało czekać. De Nekst Best w ciemno TOP2 roku, jedynie Wena mu zagrozi. Cały album kozacki, ale przyzwyczaiłem się do tego od czasu pierwszej płyty 834. Jeżeli Pede zgarnie złoto w 2011, a VNM/WENA nie - przestane wierzyć w polskich słuchaczy.
Anonim
Zgadzam się z SeanPrice, Mes jak dla mnie słabo. Natomiast kawałek Flesze jest mistrzostwem!
sad
Kazzushi nie równy? Chyba coś Ci się pojebało, rozjebał bitami.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>