Paul Wall "Heart Of Champion" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2010-09-08 15:00 przez: Wojciech Graczyk (komentarze: 2)
13 lipca 2010 ? w tym właśnie dniu miała miejsce premiera kolejnego albumu Paula Walla. Jaki jest Wall każdy wie. Nie jest on ani lirycznym, ani technicznym wymiataczem.

Lecz jak dotąd każdą jego płytę dało się przesłuchać od początku do końca. Zebrał nawet platynę za "Peoples Champ", co świadczy, że ma papiery na niezłe rapowanie. Jak jest tym razem?
Szczerze mówiąc, czekałem na "Heart of a Champion" z nadzieją na kawał niezłego południowego rapu. Ostatnia płyta "Pawła Ściany", była całkiem niezła, szczególnie utwory wyprodukowane przez duet Beanz?n?Kornbread. Tym bardziej ucieszyłem się na wiadomość, że ww. duet w kwestii muzyki będzie miał bardzo dużo do powiedzenia na tym albumie. Poza nimi na płycie można usłyszeć bity od Travisa Barkera, Yung Chilla i Shit Factory.

Pierwsze, co spotyka po wysłuchaniu albumu to zawód do Beanz'n'Kornbread. Może nie są wybitnymi producentami, do pierwszej ligi im bardzo daleko, ale na poprzednim albumie dali bardzo dobre produkcje. Ciepła elektronika wzbogacona basową gitarą, wywindowała jakościowo "Fast Life". Namiastką tego, czego od nich oczekiwałem jest "Smoke everyday". Niski bas, świetna gitara i minimalistyczne klawisze, świetnie budują cudowny leniwy klimat. Na dodatek uzupełniony jest przez Z-Ro i Devina, którzy poza swoimi zwrotkami wspólnie wykonują refren. Kozak. Niestety reszta bitów w wykonaniu Beanzów to zimna, klubowa elektronika, niestety pozbawiona hitowego potencjału tak jak singlowy "I?m a patron".

Zdecydowanie lepiej wypada Travis Barker. Podklepał kilka niezłych produkcji, gdzie moim ulubionym jest "Imma get it" z Bunem B i Kid Sister. Warto jeszcze zwrócić uwagę na "Live it" z Raekwonem, Yelawolfem i Jay Electronicą; "Not my friend"; "Take notes" i "Heart of a champion". Reszta utworów jest słaba.

Tekstowo... nuda. Paul Wall nawija o hajsie, imprezach i o tym jaki to on super i w ogóle lepiej zejdź mu z drogi w jego drodze na szczyt. Daleko mu do jego gości, którzy zjadają go na jego własnej płycie. A gości to ona ma akurat niezłych. Wystarczy wymienić, że zwrotki dograli Raekwon, Bun B, Z-Ro, Devin the Dude.

Zawiodłem się. Liczyłem, że Paul nagra coś czwórkowego, może przy dobrym ustawieniu księżyca lub aktywności plam na słońcu wyjdzie album na piątkę. Niestety płyta poza paroma niezłymi numerami, jest mierna. Gdyby nie postać Travisa i kilku gości, którzy wspomogli na mikrofonie gospodarza, nie dałoby się dosłuchać tej płytki do końca. 3+ to ocena, na jaką ten album zasługuje. Choć w sumie w moim mniemaniu to i tak dużo...
Cris Luda
A mi właśnie ta płyta bardzo się podobała, nie wiem czy nie najlepsza Walla wg mnie. "My City", "Imma get it", "Live it" rządzą.
NieJak"i"
Tekst z cyklu: Jak pohejtowac pod przykrywka recenzji... Zenada, co za idiota to pisal?

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>