B.O.K. (BiszOerKay/DJ Paulo) "Jest naprawdę dobrze" - megawywiad!


Dziś ostatni dzień naszego tygodnia tematycznego z B.O.K. Mamy nadzieję, że obfitość i różnorodność materiałów związanych z zespołem była nie lada gratką dla każdego sympatyka (lub przyszłego sympatyka) zespołu. Najlepsze jednak zostawiliśmy na deser.

Wywiad, który możecie przeczytać pod spodem, jest chyba najbardziej obszernym i wyczerpującym w historii Popkillera. Rozmawialiśmy o wszystkim od podziału ról w zespole, przez trudności związane z nieobcenością Kay'a, przyszłe plany solowe każdego z artystów, nastawienie do biznesu, aż po konfrontację z najczęściej padającymi zarzutami pod ich adresem. Ja sam dowiedziałem się dzięki niemu wielu mistrzowskich ciekawostek i faktów, które mogłyby nam umknąć... Zapraszamy do lektury!

"Raport Z Walki O Wartość" miał być raportem z walki o wartość zapowiadanej przez was już od dłuższego czasu płyty "W Stronę Zmiany". Powiedzcie nam jak idą prace i kiedy możemy spodziewać się tego albumu? Jak będzie wyglądać ta płyta?

BISZ: Ostatnio rozmawiając z Oerem powiedziałem że dla mnie ta płyta będzie jak wielkie kolorowe i świeże graffiti składające się z dwóch słów: HIP HOP. Nosiliśmy w sobie od zawsze spore potencjały, ale jakoś po warsztatach Coke Fresh Noise (z Planem B, O.S.T.R.?em i Marcinem Borsem) coś w nas pękło i na nowo zrozumieliśmy drzemiące w nas możliwości. Pracując nad tą płytą mamy przede wszystkim wielką zajawkę; jeszcze raz odkrywamy siebie i muzykę którą kochamy, pokonujemy stereotypy i złe nawyki, aby dać sobie i ludziom płytę, o której największy hejter będzie musiał powiedzieć ?ok, nie wchodzi mi to, ale kurwa szacunek za kawał solidnej roboty?.
PAULO: Będzie kolejna zmiana - oby na lepsze, jeszcze lepsze...


W tym tygodniu na Popkillerze mieliśmy premierę nowego klipu do kawałka "Pchamy Ten Syf". Numer niby koncertowy i z pierdolnięciem, ale z każdym kolejnym wersem wyłazi z niego gorycz. Nie chciałbym przez przypadek dolepiać wam tego typu łatki, ale wkurza was trochę to, że jeszcze nikt was nie wypatrzył i, że wciąż trafiacie w niszę i "kończycie w dupie"? (śmiech)

BISZ: To jest raczej ironia niż gorycz, jesteśmy zahartowani przez lata kiedy mogliśmy liczyć tylko na siebie (choć oczywiście pamiętamy wszystkie dobre słowa i pomocne dłonie z różnych stron, za które wielkie dzięki). Kiedy mamy pretensje to raczej do siebie (w dobie internetu naprawdę dużo jest w rękach samych wykonawców, tylko tę pracę trzeba odwalić ? teledyski, koncerty, bycie widocznym)... Wiesz, mamy świadomość że to nie jest muzyka łatwa i przyjemna, dlatego niekoniecznie dziwi nas fakt że jesteśmy w niszy. To jest muzyka trudna i przyjemna, ale kiedy ktoś złapie nasz klimat to dostrzeże to, że pewnych rzeczy nie dostanie od nikogo oprócz nas ? i to jest chyba nasz największy kapitał i nadzieja na przyszłość.
KAY: Czasem na pewno. Choć nie dajemy się, musimy sobie zdawać sprawę z tego, że najlepiej o siebie zatroszczymy się my sami. Jest wiele ludzi zajmujących się muzyką na wysokim poziomie i niestety niewielu udaje się z tego wyżyć ? stąpamy twardo po ziemi, ale też nie boimy się marzyć.
OER: Ten numer jest jakby podsumowaniem naszej dotychczasowej drogi i zamknięciem kolejnego rozdziału. Można było nagrać ten kawałek do smutnego, bardziej refleksyjnego bitu ale oznaczałoby to wtedy że się poddajemy i zgadzamy z takim stanem rzeczy. Co nie zabije to wzmocni! To jest, zarówno przekaz tego kawałka jak i postawa, którą promujemy. Pchamy ten syf! (śmiech)
PAULO: Nooo! (śmiech) W dupie niekoniecznie, bo pchamy nasz rapowy syf i brniemy w to coraz bardziej, jednak nie da się ukryć, że nasze starania czasem bardzo intensywne trącają o "gorycz". Dla mnie osobiście to że nikt nas nie "wypatrzył", poza kwestią starań na jakie możemy sobie pozwolić, wiąże się z czymś co ja nazywam "przesytem rapowym" - lata 90-te to lata świetności, które są już niestety za nami. Sieć nie była tak powszechna  i w Polsce ludzie dopiero odkrywali kulturę. Teraz częściej zdarza przebić się "popelinie" w szybszym tempie, a prawdziwy rap ma ciężko...

Największym tematycznym zaskoczeniem na "Raporcie" były dla mnie motywy religijne, które pojawiają się tam w stosunkowo sporym natężeniu ("Żegnam Się", "Niosę Krzyż" czy "Sąd"). W takim kraju jak nasz to bardzo ryzykowne posunięcie. Wiecie jak jest... Grząski grunt własnych poglądów i pomysłów może wam zgotować małe piekiełko u odbiorców, co oczywiście jest absurdem, ale jednak tak to działa. Skąd taki pomysł?

BISZ: To wyszło dość samoistnie, po prostu dla mnie Jezus jest jedną z największych bezkompromisowych postaci heroicznych wszechczasów. Jest symbolem życia, które nie uznaje półśrodków, w którym mówi się tylko"tak" lub "nie" i stoi się przy swoich racjach do końca. Poza tym w świecie w którym największą wartością jest hajs, siłą rzeczy człowiek w poszukiwaniu czegoś więcej ze smutkiem, ale i nadzieją spogląda w milczące niebo. Nigdy nie myślałem, że może to budzić jakieś kontrowersje, szczególnie że poruszam w kawałkach czysto ludzkie, a nie dogmatyczne aspekty religii.
KAY: Ciekawe jest to, że tematy tych kawałków wyszły od innych osób, a wpasowały się idealnie w klimat płyty. Dodam tylko, że w przyszłości chciałbym zająć się też współczesnym gospel. Zainteresowanym polecam sprawdzenie moich ulubieńców w tym gatunku: James Fortune & FIYA (np. "Praise Anthem", "I'm Still Here" czy "My Dance"). 

Na "Raporcie" główne role grają Bisz i Oer, natomiast DJ Paulo, a szczególnie Kay zostali sprowadzeni do roli "dodatku". Czy to będzie reguła, czy raczej wynika to z innych czynników? Wiem, że ty Kay mieszkasz za granicą.

OER: To na pewno nie będzie regułą. Muzycznie B.O.K. składa się z 4 podstawowych elementów (Bisz, Oer, Kay, Dj Paulo) tak jak Hip Hop (Grafitti, Rap, B-Boys, Dj-ing) i ma swoją największą moc kiedy te elementy się nawzajem uzupełniają i wspierają. Głównym powodem, małej ilości Kay'owych zwrotek na "Raporcie", jest jego nieobecność w Polsce. W tamtej chwili główna bitwa toczyła się tutaj, w Bydgoszczy, a Kay zapewniał nam posiłki na froncie. Ważną sprawą był fakt, że "Raport" z założenia miał mieć specyficzny surowy klimat. Nie widzieliśmy tu miejsca dla klasycznego r?n?b, dlatego trzeba było wymyślić coś co wpasuje się w taką wojenną koncepcyjną tematykę. Pamiętam jak pewnego wieczora zgadaliśmy się na gg, żeby obgadać kilka wersów i refrenów, które Kay przysłał dzień wcześniej. (min. do "Ronina" i "Sam Jak Palec"). To wszystko brzmiało dobrze, ale cały czas czegoś brakowało. Wtedy Kay zrobił obszerny reasearch na temat Roninów, dawnej kultury wschodu i tradycyjnej pieśni Japońskiej. Następnego dnia, wysłał mi mp3, które narysowało uśmiech na naszych twarzach. Po odsłuchaniu motywu, który Kay śpiewa w mostku między refrenem a drugą zwrotką, nie miałem już wątpliwości, że koncepcja się spełnia, a my idziemy w dobrym kierunku. Paulo z kolei jest człowiekiem bardzo pracowitym i niestety okres nagrywania "Raportu" zbiegł się z okresem największej burzy w jego pozamuzycznej karierze zawodowej. Wspomógł nas na froncie jak tylko mógł i za to mu chwała na wieki (śmiech).


Powiedzcie coś o waszym macierzystym labelu. Kto za nim stoi, jakie są wasze plany, czy ?W Stronę Zmiany? będzie wydane na legalu? Jeśli dostalibyście propozycję od którejś z większych oficyn przyjęlibyście ją, czy raczej chcecie pchać to własnym sumptem pod banderą Everysound?

OER: Twórcą i głównym ogarniaczem labelu (i nie tylko) jest nasz serdeczny przyjaciel Pox (pozdróweczki jeśli to czytasz mordo!). Label z założenia miał promować dobrą muzykę i stara się to robić. Nawet jeśli udałoby się wydać płytkę na legalu to i tak zawsze będziemy związani duchowo i promocyjnie z Everysound?em i z pewnymi ideami, które przyświecają BOKom od początku istnienia formacji.
BISZ: Małpa dał piękny dowód na to, że można to zrobić samemu, tyle że Małpa to fenomen i być może wyjątek potwierdzający regułę. Najchętniej robilibyśmy to sami, ale tutaj najważniejsza jest muzyka i jeśli miałoby to się odbywać ze szkodą dla niej, to dla jej dobra będziemy szukać jak najlepszej możliwości wydania tego w wytwórni.

Oer ostatnio pojawiłeś się z kilkoma bitami na albumie Azji, również wypuszczonym przez Everysound. Gdzie oprócz tego będziemy mogli cię usłyszeć w najbliższej przyszłości?

OER: Na światło dzienne wyjdą niedługo płyty takich ludzi jak CMS  z Bydgoszczy czy Rappaz z Włocławka. Obydwie płyty będą przeze mnie masterowane i znajdzie się na nich kilka moich bitów. Czekam również na płytę bydgoskiego Emblematu, na której znajdą się chyba dwa moje bity. Od jakiegoś czasu zbieram też pomysły na zrobienie swojej drugiej producenckiej płytki. Produkcja oraz rozmowy z gośćmi są w toku.

Biszu, ty z kolei zarapowałeś zajebistą zwrotkę na płycie Poetika. Powiedziałbym nawet, że trochę zepsułeś mu kawałek swoją za wysoką formą (śmiech). Dużo osób zaprasza cię na featuringi? Gdzie ostatnio się dogrywałeś? W jednej z niedawnych notek prasowych coś wspominaliście o twoich "pobocznych projektach". Czyżby kolejna epka z Kosą?

BISZ: Nagrywam naprawdę dużo featów, ale niestety ich ilość odbija się na jakości. Mówię to z niezadowoleniem bo tą są naprawdę ciężkie wybory, kiedy dałem komuś słowo, zbliża się termin a ja mam dobrą zwrotkę, ale jakby czuję że mogłaby być lepsza ? niestety nie mam czasu żeby pisać po parę zwrotek i wybierać najlepszą (co często i tak ma miejsce) więc niedługo chyba mocno ograniczę liczbę featów, aby podnieść ich jakość. W ostatnim czasie pojawiłem się lub pojawię na materiałach takich osób jak Anioł, Młodzi Polscy Zdolni, Spec Grucha, Walkman, Villmar, Cruz, Ejnstejn, czy raperów z mojego regionu DZX, Kroz, Azja, Osa, Rappaz oraz na płycie najbliższej mi ekipy ? CMS (ztj. After Kartel). Co do solowych produkcji zbliża się moja największa zaległość (sorry Pekro, już zaraz to kończymy) czyli epka "Burza i Napór" jeszcze przed "W stronę zmiany". W przyszłym roku jakieś moje solo, mam nadzieję, że z dużą ilością moich bitów. Oprócz tego materiał na southowych i crunkowych bitach (yeah!). No i późnym latem - trzecia część bajki pt. Bisz/Kosa

Paulo? A Ty?  Robisz coś poza B.O.K.?

PAULO: Poza BOKiem muzycznie poruszam się po moim studio z okołorapowymi zadaniami typu turntablizm, dogrywanie się do przeróżnych rap produkcji. Rozpracowuję też różne style muzyczne, które stoją w cieniu rapowej zajawki czyli raggajungle, minimal (na którym notabene się uczyłem mixować, no i oczywiście gram imprezy. Do pewnego czasu organizowałem dla małej grupy ludzi warsztaty DJ?skie co dało mi ogromną satysfakcję jako nauczycielowi. Był to kolejny krok w samorealizacji w sferze muzycznej... A nie bez powodu piszę "do czasu", bo lwią jego część pochłania mi rodzina oraz prowadzenie działalności gospodarczej, co w naszym kraju dla młodych przedsiębiorców jest nie lada zadaniem. Związana z tym samodzielność ułatwia jednak mi i BOKowi samorealizację w tematach rapowo-promocyjnych.

O Tobie Kay z kolei dowiedziałem się, że pod ksywką Kayozz funkcjonujesz również jako producent. Jakie projekty ogarniasz oprócz B.O.K.?

KAY: Kayozz to taka bardzo "pojechana" część mnie ? a może raczej część ograniczona tylko przez moje własne możliwości/umiejętności ? zaciekawionych odsyłam do sprawdzenia mini albumu kayozz'a ? "Kayozz Theory? (sprawdź). Jako Kay udzielam się gościnnie w różnych projektach. Bardzo często dostaję zaproszenia na MyS pace do różnych dogrywek, niestety na bardzo wiele brak mi czasu (w tym miejscu przepraszam tych, dla których nie udało mi się znaleźć chwili). Z nowszych rzeczy, można mnie było/będzie usłyszeć na najnowszych produkcjach Streetworkerz, Młodzi Polscy Zdolni, Smagalaz (wszystkich pozdrawiam) i na wielu innych. Powoli też rzeźbie jakieś pomysły na ?solo?.

Z tego co widzimy na waszych materiałach, koncerty z waszym udziałem są naprawdę żywiołowe i ubolewam, że nie mogłem się o tym przekonać osobiście. Czy po premierze materiału ilość zaproszeń poszła w górę?

BISZ: Jest coraz lepiej, choć cały czas nie mamy jeszcze takiego fame'u żeby organizować poza Bydgoszczą, choćby kameralne, ale własne koncerty. Ludzie muszą nas poznać więc jeździmy gdzie się da za skromne pieniądze czy nawet dopłacając do interesu ale momenty kiedy koncert naprawdę się udaje i ktoś kto pierwszy raz cię widzi przybija ci po nim piątkę są bezcenne i napawają uczuciem że hip-hop żyje. Dobierając bity na "Raport z Walki o Wartość" myślałem też o tym, żeby zrobić trochę materiału który będzie dobrze działał na koncertach ? i udało się to całkiem sympatycznie.
OER: Staramy się traktować każdy koncert tak jakby od niego zależała nasza przyszła "kariera" (bez musztry, na luzie wiadomo). Jak Biszu nawinął "wszystko jest ważne" i bierzemy to pod uwagę mówiąc do ludzi i porywając ich do tańca ze sceny. Choć nie gramy tych koncertów codziennie, to jeśli już robimy imprezę to wygląda to dokładnie tak jak na teledysku. My dajemy z siebie wszystko i ludzie to czują odwzajemniając energie. Kiedyś po koncercie, zamiast zostać na balecie musieliśmy jechać na próbę z żywymi instrumentami, bo mieliśmy grać z nimi następnego dnia. Okazało się że w małej kanciapce nie ma żadnych mikrofonów i nie można było nagłośnić naszych wokali żeby przebiły się przez instrumenty. Myślisz że to był jakiś problem? (śmiech) Jechaliśmy z Jarkiem sety, zdzierając całe gardło jakby to była nasza ostatnia próba. Właśnie taką zajawkę kocham. Czysta energia, która potem ma przełożenie na koncercie.

Oer, mam do Ciebie nietypowe pytanie... Wejście w kawałku "Nigdy" przed perkusyjnym przełamaniem bardzo przypomina jeden z kawałków Noona... Przypadek czy raczej chciałeś sobie zażartować muzyką w taki sposób jak Bisz na projekcie z Kosą rapując wers "Daleko od pop-artu, ale nie porównuj nas do Pezet/Noona"?

OER: (Śmiech) Zupełny przypadek. To jest właśnie Hip Hop. Bierzesz w łapy stary zakurzony winyl, odpalasz gramofon, przesuwasz ramię z igłą na pierwszy kawałek i.. BANG! Włosy stają dęba przy każdej części ciała, a ty czujesz się jak młody Bóg (śmiech). Kiedyś ktoś mi powiedział (zanim wypuściliśmy "Raport") że trochę lipa, że Eldo miał już bit na tym samplu. Wtedy nadal nie wiedziałem o jakim kawałku mówi i zrobiłem swój aranż dodając smyczki, żywy bas i drapieżne synthy. Po wydaniu Raportu miałem okazję przesłuchać ten kawałek i chyba każdy kto go słuchał może powiedzieć że są to dwa totalnie różne od siebie bity.

Żeby nie było za słodko, powiem wam, jakie główne zarzuty słyszałem pod adresem waszej muzyki i poproszę was żebyście się do nich ustosunkowali. Zacznijmy od ciebie Biszu... Jeden z polskich undergroundowców chciał się ze mną zakładać, że nie jesteś w stanie zarapować swoich zwrotek na koncercie, że jest za gęsto i, że się nie pomieścisz w taktach choćbyś miał się udusić. Co ty na to?

BISZ: Czasami faktycznie piszę sobie karkołomne linijki, ale dla mnie koncert to jest właśnie ostateczny sprawdzian i piszę je tak abym mógł je nawinąć. Oczywiście godzina koncertu (często przy wesołym nagłośnieniu, dużym nakładzie energii po podróży i melanżu dzień wcześniej) zabiłaby mnie gdybym miał nawijać wszystko sam i wtedy dla dynamiki występu i dla mojego dobra ładnie rozkładamy zwrotki z Oerem. W każdym razie w studiu nawijam zwrotki na raz więc myślę że w dogodnych warunkach spokojnie nawinąłbym je tak samo na koncercie.

Oer, o tobie jeden z łódzkich producentów powiedział mi, że twoje bity są bardzo dobre, ale że strasznie irytują go źle dobrane synthy. Dodam, że było to po premierze "Ballad", na "Raporcie" synthów jest już chyba znacznie mniej. Co o tym sądzisz?

OER: Ciężko powiedzieć, ponieważ nie wiem na jakiej zasadzie i wedle jakich teorii powinny być (według niego) dobierane synthy. Np. w kawałku "To Jest Dla Ciebie I Przeciwko Tobie"  nie wyobrażam sobie innej piszczałki, która buduje tam 50% nastroju bitu. Tworząc "BHH" miałem dużo mniejszą świadomość tego co robię i jeśli skomentował to profesjonalny muzyk to mógł mieć w tym jakąś rację. Na pewno muszę się jeszcze wiele nauczyć. Kiedyś bagatelizowałem teorię muzyki (zarówno nuty i harmonie jak i umiejscowienie dźwięków na skali częstotliwości), ale dzisiaj wiem, że to sprawa konieczna, żeby przenieść swoje produkcje na kolejny poziom. Cały czas szukam takich rozwiązań, łączenia dźwięków, które od samego początku stworzą bogatą harmonię.

Kay, o tobie mówi się, że twoja barwa głosu i styl zupełnie nie pasują do charakteru muzyki B.O.K. i że takie refreny jak np. w "Skillerze" psują moc kawałków zespołu.

KAY: To jest tak, że takie coś tworzymy jako B.O.K. ? nie można tak łatwo wyłamać jednego ogniwa.  To co słyszysz słuchaczu to jest właśnie nasza wspólna twórczość. Nas to jara i my się pod tym podpisujemy. Rozumiem, że odbiór jest kwestią gustu i może to nie trafiać do ludzi. Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo skrajnie postrzeganym zespołem ? jest wiele osób, którym bardzo podoba się to co robimy i pewnie jeszcze więcej tych co są na "nie". Myślę, że w ogóle, moja osoba w tym zespole jest najbardziej (obok Bisza) "kontrowersyjna", przecież nadal dla  niektórych w hip-hop'ie  nie ma miejsca na, na przykład tematykę "pozauliczną", a co dopiero na śpiew... I to męski (śmiech).

Paulo, o tobie mówi się mało i chyba to właśnie jest problem. Kiedy już pojawiasz się na płycie, skrecze i cuty zawsze brzmią świetnie, ale pojawiasz się niestety stosunkowo rzadko. DJ?e przeważnie psioczą, że są spychani na drugi plan i stają się tylko "przystawką", skądinąd często słusznie. Co ty na to?

PAULO: (Śmiech) Noo... Masz rację! Mało. Przytoczę tutaj słowa ogarniacza Poxa z Everysound, który nadał mi kiedyś przydomek - "DJ Paulo - szara eminencja bydgoskiego rapu", ale do konkretów... Kiedyś dogrywałem się (w podziemiu głębokim) do prawie wszystkiego co popadło. Przez to wypracowałem sobie warsztat z jakiego jestem zadowolony i to co robię w dj'ce, sprawia mi teraz dużą przyjemność, a co jak sam nazwałeś brzmi "świetnie" i takie słowa są megazadośćuczynieniem za moje starania tu czy tam. Co do obecności na produkcjach ?  nie sztuka opracować dj'kę na danej płycie we wszystkich numerach, by było widać za każdym tytułem "feat. DJ Paulo". Moje podejście po kilkunastu latach kręcenia podpowiada mi, żeby wybierać z oferowanych mi kawałków te w jakich  czuje się na 100% dobrę. Wtóruję powiedzonku - "Nie ilość, a jakość". Hmm... Psioczenie dj'skie o spychaniu na drugi plan w moim przypadku nie ma racji bytu, bo chłopaki raczej wyciągają ze mnie tematy, by pokazać dja na scenie, co po części spowodowane jest mym do zrzygania skromnym charakterem. Lubię po prostu przekazywać czyjeś pomysły publice za pomocą gramofonów. Zmienić to jednak mam nadzieję będzie mi dane, kiedy wpadnie opcja pokazania się  coraz szerszej publice głównie na koncertach, które powinny zasługiwać na miano "show", a wtedy już każdy z nas będzie zobligowany dawać z siebie nie mniej jak setkę.

Biszu, słuchając twoich tekstów, zawsze mam wrażenie, że kiedy już mówisz o polskiej scenie, to przeważnie drwiącym tonem. Gdybym zapytał cię o trzech polskich MC, których szanujesz i którzy mieli na ciebie jakiś wpływ? Dodaj oczywiście dlaczego.

BISZ: To nie jest drwiący ton. Być może ciężko to zrozumieć, ale wszystko co nawijam o polskiej scenie, nawijam także o sobie, bo jestem jej częścią. Często może trochę wyolbrzymiam, ale to tylko dlatego, że mam jakąś wizję tego zajebistego, jedynego w swoim rodzaju, jednoczącego ludzi polskiego hip-hopu i nie wiem czemu nie może się ona ziścić (choć nie jest przecież tak źle i wierzę że będzie coraz lepiej). Co do raperów, których cenię ? jest ich wielu, ale chyba największy wpływ mieli na mnie: Pezet kiedy wypuścił "Muzykę Poważną". Poczułem, że to jest to: bity i zwrotki, które już nie muszą naśladować Ameryki, ale robią coś na polskim gruncie czerpiąc z polskiego gruntu. VNM za świeżość i kozackość stylu, którym podniósł poprzeczkę raperom przykładającym wagę do flow i techniki (nawet jeśli często mija się z moim gustem to zawsze jestem pod dużym wrażeniem). PIH ? kiedy wypuścił "Kwiaty Zła", poczułem, że pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy. Długa droga zostaje zwieńczona adekwatnym sukcesem. Cenię go oczywiście za styl i jedyne w swoim rodzaju linijki, często różne od mojego światopoglądu, ale i tak zajebiste.

Teraz zadam pytanie banalne, ale szczerze wam powiem, że szukając odpowiedzi nie znalazłem nic w dostępnych mi materiałach. Oer opowiadał o początkach w wywiadzie dla ś.p. ?Magazynu Hip-Hop?, ale o reszcie nie słyszałem nic. A więc... ?Od czego zaczęła się wasza przygoda z hip-hopem?? (śmiech) Wasze style brzmią jakby miały bardzo, bardzo głębokie korzenie, a drzewko miało więcej kręgów niż dziesięć (śmiech). Mam rację?

BISZ: To trochę ponad dekada. Wychowałem się na pierwszych Onyxach, Wu-Tangach, Xzibicie i Nasie, potem mocno jarałem się ekipą Ruff Ryders. Nie musiałem rozumieć o czym oni nawijają, żeby poczuć tę energię, emocje i świadomość, że mówią o jakichś cholernie ważnych dla nich rzeczach. Muzycznie to była miłość od pierwszego usłyszenia ? dla mnie to było bang! To jest to! A potem? Wiadomo. Pierwsze teksty nagrywane na jamnikach prosto na kasetę itp. itd. i ciągła zajawka.  Z innej beczki ? miło mi, że uważasz że jestem już posiadaczem własnego stylu, ale ja czuję, że to wciąż jeszcze wprawki, że ten styl dopiero się wykrystalizuje w jakąś unikatową jakość, którą styl być powinien
PAULO: Temat rzeka. Jeśli ktotkolwiek pamięta Black Box, Technotronic, Soul 2 Soul, sam zczai z jakiej ery się wywodzę. Potem lata 90-te (1LUV!)... Na początku to graffiti malowałem ? krótko ale intensywniem. W międzyczasie brnąłem już ostro w rap/dj'ing. Przemieliłem stosy prasy hip-hopowej z tematami dj'skimi, kolejne stosy nagranych przez siebie VHSów z dj'skimi akcjami, no i jeszcze więcej rzucałem na ucho mixtapeów by wyłapywać w tym wszystkim skillsy. Trzeba było zarobić kasę na profesjonalny sprzęt i do dzieła. Podziękowania za style dla moich mentorów - Christophera Martina i DJ'a Babu... big up!
KAY: W moim przypadku pewnie więcej niż dwadzieścia. Choć jestem najmłodszym członkiem zespołu, to mam najdłuższy staż jako fan hip-hop'u. Wszystko to zawdzięczam mojej rodzinie, a zwłaszcza wujkowi, który ze Stanów sprowadzał kasety z dobrą "czarną" muzą. Tak właśnie w wieku około 6 lat stałem się posiadaczem mojej pierwszej rapowej kasety ? albumu MC Shan'a. Ciekawe jest to, że dla mnie zawsze częścią szeroko rozumianej muzyki hip-hop'owej były takie gatunki jak R&B czy NeoSoul. Tak samo jak połączenia międzygatunkowe czy wpływy innych gatunków na muzykę. U nas, niestety, cały czas wiele osób tego nie dostrzega. To tak jakby w kulturze hip-hop'owej widzieć tylko rap, a nie widzieć np. graffiti.

Oer, pamiętam, że studiowałeś w Agnlii reżyserię dźwięku, Kay zdaje się też zamieszkuje w UK. Po pierwsze... Jaki wpływ mają studia na Twoją muzykę? Po drugie ? czy pracujecie na odległość, czy zawsze staracie się spotkać w studio w czwórkę?

OER: Studia nie miały bezpośrednio twórczego wpływu na moją muzykę, a szczególnie na Hip Hop, z którym nie miałem tam prawie do czynienia. W sprawach rapowych, jestem typowym samoukiem. Studia poszerzyły moją wiedzę teoretyczną oraz techniczną. Zapoznałem się ze sprzętem i sposobami nagrywania, których się używa w profesjonalnych studiach muzycznych. Właściwie największym plusem pobytu na studiach w UK była lekcja życia, której nie dała by żadna inna szkoła, ani miejsce.
KAY: Idealną sytuacją byłoby spotykać się zawsze w czwórkę, ale ostatnio nie udaje się to często. Praca na odległość zawsze była częścią tego projektu. Dawniej było o tyle łatwiej, że mieszkałem w Anglii razem z Oer'em. Studiowaliśmy bardzo podobne kierunki na tej samej uczelni, a w naszym domu mieliśmy studio. Było to wszystko bardziej wyważone ? pół składu tu ? pół tam. Obecnie ja zostałem tutaj na magisterce, a reszta chłopaków siedzi w Bydgoszczy. Liczymy na to, że uda się zorganizować jakieś wspólne sesje nagraniowe ? to bardzo dużo daje. Co do tego czy studia wpływają na naszą muzykę ? w moim przypadku na pewno ? zwłaszcza ludzie, których poznałem tu na studiach i z którymi miałem przyjemność współtworzyć.

Problemem polskich składów często jest brak asertywności. Sam w recenzji troszkę wytknąłem wam, że czasami w kawałku trafiają się elementy, które brzmią jak wepchnięte na siłę. Przyznajcie się szczerze, kiedy któryś z was wbije się w kawałek ze swoją partią i nie gra wam to w ogóle, jesteście w stanie powiedzieć "nie no stary, to nie pasuje, wyrzucamy to"?

KAY: (Śmiech) Myślę, że u nas to jest właśnie super asertywnie i raczej jaramy się tym co zostało wrzucone na projekt. Zazwyczaj większość decyduje, choć Oer wychodzi z ostatnim zdaniem na temat kawałka. Każdy ma jednak prawo veta.
BISZ: Jesteśmy w stanie nawet mocno się wkurwić i pokłócić co jednak nie musi się zdarzać zbyt często, bo zwykle mamy podobną intuicję (śmiech). Kiedy pracujemy, to najważniejsza jest jakość kawałka i spieramy się tak długo, aż powstanie efekt zadowalający wszystkich. Powiem więcej, często wymagamy od siebie więcej niż możemy dać w danym momencie - to jest trudna, ale dobra metoda, aby cały czas się rozwijać.
OER: Z tymi rzeczami na siłę to ja kiedyś miałem sporą zmorę. Potrafiłem czasem przearanżować kawałek tak, że w sumie brzmiał jak przeładowany śmietnik(śmiech). Tak jak napisał Jarek, w poszukiwaniu złotego środka potrafimy się czasem pokłócić, ale zawsze wychodzi to na dobre dla muzyki. "Resecik" też się czasem przydaje (śmiech). Cieszy mnie również fakt, że mamy do siebie coraz większe zaufanie i myślimy podobnymi kategoriami.

Pytanie nietypowe. Jaracie się sobą nawzajem? Czy jak pierwszy raz słyszycie partię ziomka częściej myślicie "no niesamowity jest ten kot" czy raczej "damn... tak fajnie swoje zrobiłem, a ten tu wbija z czymś takim..." (śmiech)?

KAY: Uwielbiam te momenty gdy słucham skreczy Paula, bitu Oer'a czy wersów Bisza i przechodzą mnie ciary. Fajne jest to, że choć czasem możemy się nie zgadzać, mieć różny gust, to wiem, że na każdym można polegać, że swoją robotę wykona jak najlepiej. Nikt lipy nie zrobi.
BISZ: Oczywiście że jaramy się sobą nawzajem! Inaczej nasza współpraca nie byłaby możliwa. Wiadomo, że jak wszyscy jesteśmy posiadaczami własnych, czasem odmiennych gustów, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy świadomi naszych umiejętności i potencjałów ? i ja za każdym razem kiedy ściągam paczkę od Oera, Kaya czy Paula czuję podjarkę dziecka otwierającego prezent.

Ostatnie pytanie, bo wywiad w końcu będzie musiał pójść w dwudziestu częściach (śmiech). Oer we wspomnianym już przeze mnie wywiadzie powiedziałeś "co prawda żadnej góry jeszcze nie przeniosłem, ale myślę, że to tylko kwestia czasu". Jesteście w stanie obiecać słuchaczom, że się nie złamiecie i będziecie robić tę muzykę dotąd, aż w końcu zrozumieją, że warto jej słuchać i wspierać? W waszej muzyce słyszymy coraz więcej goryczy i wkurwienia na polski rynek. Ciężko nie przyznać wam racji, ale... myślicie, że dacie radę wytrwać i robić polski hip-hop chociaż "wszystko inne robić byłoby mądrzej" (śmiech)?

OER: Zaczynałem albo współpracowałem z wieloma postaciami, które w różnym czasie i z różnych przyczyn przestawały to robić. Myślę że dla wielu z nich wyszło to na dobre, bo na dzień dzisiejszy mają "normalną" pracę, stały zarobek i zakładają już rodziny. Czy chciałbym tego? Pewnie że bym chciał, ale póki co, droga jaką wybrałem, to droga wielu poświęceń i niepewnych decyzji. Może i jesteśmy szaleni, ale szukaliśmy siebie przez prawie 10 lat... W końcu mam ze sobą ludzi, którzy wierzą w to, że może się nam udać żyć normalnie z muzyką i z muzyki. Gorycz i rozczarowanie to naturalne objawy takie jak deszcz czy burza ? przychodzą, wkurwiają, odchodzą i żyje się dalej. Pracujemy cały czas nad sobą, nad muzyką i nad rynkiem muzycznym, a Ci którzy w nas wierzą na pewno się nie zawiodą.
BISZ: W moich tekstach będzie słychać coraz mniej goryczy i wkurwienia na polski rynek. Dziwnie długo zajęło mi zrozumienie... Fakt, że mało kto mnie nie zna i niewielu chce kupić moją płytę, to głównie moja wina, a nie złej sceny i złych słuchaczy. Wiesz, ja nie oczekuję wsparcia, ja chcę robić taką muzykę, która dla ludzi będzie bardziej wartościowa niż 25 złotych, dlatego będą je na nią wymieniać (śmiech). Zrobienie takiego materiału zależy tylko od nas (i ta wartość to nasza praca i trud, bezkompromisowość a nie proste dawanie słuchaczowi tego co chciałby usłyszeć, czy żerowanie na jego najniższych instynktach). Wydaje mi się, że zostaniemy przy tym. Ja osobiście musiałem stworzyć sobie taki stan umysłu - to jest mój zawód, do którego długo dążyłem i powinienem po prostu pracować jak najlepiej i być z tego dumny. Inaczej nie zniósłbym tych wszystkich małych upokorzeń i ciągłego braku hajsu. I wiesz co, jest naprawdę dobrze, bez względu na to jak moje życie wygląda, moje marzenie się spełniło - żyję muzyką.
KAY: Hip-hop siedzi w nas od zawsze, a muzyka to jest nieuleczalna choroba, dlatego chcąc nie chcąc będziemy "pchali ten syf" czy będzie to nasze główne źródło dochodu, czy tylko hobby w chwilach wolnych od pracy i obowiązków rodzinnych.
PAULO: Nie upadniemy na kolana póki do pokonania będzie kolejna ściana!

Dziękuję wam serdecznie. Macie teraz swoje miejsce, żeby pozdrowić ludzi, którzy na to zasługują, przekazać słuchaczom co uważacie za słusznie i powiedzieć, że Popkiller jest najlepszym portalem na Świcie (śmiech). No i przepraszam, że was tak wymęczyłem (śmiech).

KAY: Ja chcę tylko podziękować tym otwartym baniom, które nas wspierają! Pozdrawiamy czytelników Popkiller'a.
BISZ: Pozdrawiam ludzi którym podoba się nasza muzyka, którzy czują co chcemy nią przekazać i przez to są świadomi jej wartości ? zrobimy wszystko aby Was nie zawieść (tutaj szczególne dzięki dla Poxa, naszego natural born menadżera). Pozdrawiam też ludzi, od których dostajemy konstruktywną krytykę ? bo jesteśmy na nią otwarci i np. ja dzięki temu powoli zaczynam pracować nad swoją dykcją. Pozdrawiam również etatowych hejterów (choć nie wiem skąd się biorą ci ludzie, znam naprawdę dużo typów osobowościowych, często nawet ciężkich, ale z takimi postawami spotykam się tylko w necie), którzy dostarczają nam dużo uśmiechu i są dowodem, że są rzeczy o których nie śniło się filozofom. Na koniec dzięki dla wszystkich ludzi dobrej woli, w tym Popkillera, którzy z zajawki i miłości dla hip hopu pchają i pomagają nam pchać ten syf. Pokój!
PAULO: Pozdro dla wszystkich wspierających dobry rap, dla rodziny i wszystkich przyjaciół.
OER: Cieszę się że istnieją takie miejsca jak Popkiller, bo z tego co widzę pracuje w nim sztab otwartych głów. Chciałbym, żeby samodzielne myślenie u ludzi stało się epidemią jak ptasia grypa. Przykre jest to że wiele osób zamyka się w schematach, dzieli rap na uliczny, lajtowy, poetycki, ironiczny, oldskulowy, newskulowy czy Bóg wie jaki jeszcze... Ehhh... Muzyka to muzyka, jeśli jest dobra i prawdziwa to obroni się sama i nie trzeba przyczepiać jej żadnych etykiet. Pozdrawiam bliskich i myślących.

Tagi: 

miód i cukier
Płytke już zakupiłem, good job chłopaki.
Daniel Wardziński
miód i cukier: stary, czy mnie oczy nie mylą?:D na pewno nikt się nie podszywa pod Twój nick?;) Piszcie jak wrażenia z wywiadu, bo jestem ciekaw czy wam odpowiada taka długa forma, czy wolicie dotychczasowe, zwięźlejsze rozmowy. One!
Kaszu
Jakbym mial boga, to bym sie do niego modlil, zeby Wam sie udalo.
player
pewnie, że taka forma odpowiada. Lepiej wrzucic wywiad w całości niż dzielic go na części. Przynajmniej ja tak myśle:) a swoją drogą dobry wywiad. Pchajmy ten syf!
oes:)
miod i cukier normalnie przywrociles mi definicje cudu:):)
hoollas
tak powinno być "dobra muzyka broni się sama", ale póki co to my musimy wspierać dobrą muzykę, dlatego "pchajmy ten syf" wspólnie, i podajmy dalej dobrą nowinę :) jestem ogromnie zbudowany tym wywiadem, wielkie 5!
Krasow
Mi to pasuje, czytać potrafię a był całkiem ciekawy, choć wiadomo, że najlepsze są videowywiady ;)
miód i cukier
kurwa [*]
miód i cukier
aha, bardzo czesto sie pode mnie poszywa, ale to olewam. nie obawiajcie sie, ja nigdy nie napisze nic 'pozytywnego'.
miód i cukier
pierdole was !!! nienawidze ! !
pwk
Dobry wywiad. Proste, że taka długa forma jest lepsza, bo można się więcej dowiedzieć, a kto będzie zainteresowany wywiadem to i tak go przeczyta, najwyżej rozbije sobie na części.
ŻuR
Dobry wywiad, a forma mi odpowiada. Najbardziej zryło mi łeb to, że w kawałku "ronin" dograł wokal Kay. Ja myślałem, że to sampel. Szacunek za fachowe podejście do sprawy.
ja
Z tego co się domyślam to on dogrywał wszędzie gdzie są jakiekolwiek przejawy wokalu np. w "Sam Jak Palec", "Mamy Cel", czy "Zegnam Się".
ŻuR
No tak tylko, ze w "roninie" kompletnie mi to nie pasowało na wokal kaya

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>