Splash Festival "Europejska Inwazja" - relacja z 1 dnia

kategorie: Hip-Hop/Rap, Relacje
dodano: 2010-07-27 23:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 3)


Splash Festival już za nami, niebawem zaczniecie otrzymywać pierwsze materiały video oraz zdjęcia, póki co jednak postaramy się wam pokrótce nakreślić przebieg zdarzeń, które miały miejsce w obfity dla nas miniony weekend. Nie skończyliśmy jeszcze odsypiać eskapady do Ferropolis... Ale zacznijmy od początku.

Splash rozpoczynał się naprawdę mocno. Pierwszego dnia zaplanowano takie koncerty jak Nas i Damian Marley, Raekwon czy najbardziej przeze mnie oczekiwany - Tech N9ne. Jako że zrobienie wywiadu z Aaronem Yatesem było dla mnie celem numer jeden to zawitaliśmy na teren dobre dwie godziny przed jego koncertem. Czekając w namiocie prasowym spotkaliśmy coraz popularniejszego Brytyjczyka Professora Greena, z którym ucięliśmy krótką, ale interesującą pogawędkę. Ledwo skończyliśmy rozmawiać a wybiła godzina koncertu Techa z Krizzem Kaliko. Gdy dobiegaliśmy pod scenę słyszeć już można było dźwięki otwierającego "Like Yeah", po którym duet zagrał "Einstein Tech Nine". Tecca z tradycyjnie wymalowaną twarzą oraz jego wszechstronny podopieczny skakali po scenie, popisując się zgraniem oraz energią. Szkoda, że nie udało wpaść im się całą strangemusicową ekipą, bo gdyby na scenie była obecna przykładowo piątka szaleńców z Kansas to naprawdę roznieśliby teren festiwalu. Emocji jednak nie zabrakło a 45 minut zleciało błyskawicznie. Trochę niedosytu zostawiła selekcja materiału, bo nie usłyszeliśmy ani "Leave Me Alone", ani "Here Comes Tecca Nina", ani najlepszych numerów z "Sickology". Była jednak stylowa midwestowa jazda w oparciu o takie numery jak "Psycho Bitch" czy "I'm A Playa". Sam Tech narzekał zresztą, że normalnie ich koncerty trwają o godzinę dłużej więc mieli z tym spory problem, a swoją drogą przy takim ogromie materiału ciężko wszystkim w pełni dogodzić. Może przy okazji kolejnej wizyty nieopodal uda mi się trafić na resztę oczekiwanych numerów? Zaraz po występie przeprowadziliśmy piętnastominutową rozmowę z reprezentantami Strange Music, w której przyznali, że europejską inwazję można uznać za otwartą. Czekamy więc na show w Polsce.

W trakcie wywiadu nieopodal nas pojawił się przygotowujący się już do występu Raekwon, znaczyło to, że kolejny gorący koncert zbliżał się wielkimi krokami. Autor jednej z najlepszych płyt ubiegłego roku zagrał w typowy dla siebie sposób, brudno i nowojorsko, odpowiednio przygotowując teren pod mający nastąpić dzień później atak całego Wu. Jednak tego wieczoru czekał nas jeszcze jeden mocny strzał, od pewnych dalekich krewnych... Nas i Damian Marley wyszli na scenę z żywym bandem oraz dwiema wokalistkami i powiewającą etiopską flagą, tworząc świetny afrykański klimat. Nie zabrakło numerów z płyty duetu oraz solowych strzałów, ze strony Nasa szczególnie dobrze wypadło wsparte wokalnie "If I Ruled The World", ale i tak esencją było zakończenie. Po "As We Enter" otrzymaliśmy pięknie zagrane oraz pełne emocji "Africa Must Wake Up", zakończone gitarową solówką. Idealny klimat, by na chwilę się zatrzymać i poddać refleksjom. Przestał nam nawet przeszkadzać tradycyjny splashowy deszcz, który rozpadał się tuż przed koncertem duetu. Razem z Afryką rozbudzony na dobre został też Splash...

fan rapu
no to narobiliście apetytu, teraz czekam na filmiki i wywiady ;)
vnm
mam nadzieję, że będzie videorelacja z koncertu Wu-tang'ów !

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>