PRO8L3M odpowiada na zarzuty Super Expressu w swoim oświadczeniu

Ostatnio na łamach Super Expressu pojawił się artykuł, w którym gazeta zarzuciła duetowi brutalne potraktowanie ich fotoreporterów podczas koncertu zespołu w Nowym Jorku w klubie Brooklyn Bazaar. Miało dojść do złamania ręki jednego z nich, a kobiecie, należącej do gazety, wylano butelkę wódki na głowę. Dziś na prośbę redakcji CGM-u, PRO8L3M ustosunkował się do tych zarzutów.

"Osoba, które na łamach czasopisma “Super Express” zrelacjonowała przebieg wydarzeń to mężczyzna, który na koncercie podawał się za przedstawiciela mediów – fotoreportera. Mężczyzna nie posiadał akredytacji fotoreporterskiej, co potwierdza Organizator. Niezależnie od akredytacji, zgodnie z zasadami imprezy i klubu, żadne osoby trzecie, w tym wspomniany mężczyzna oraz wymieniona przez niego w relacji dla “Super Express” kobieta nie mieli pozwolenia na przebywanie na scenie podczas koncertu, ani przygotowań do koncertu. Jest to stosowana przez nas na wszystkich koncertach polityka znana przedstawicielom mediów i powszechnie przyjmowana i szanowana. Zdjęcia na naszych koncertach na scenie realizowane są jedynie przez naszych własnych fotografów.

Niestety, ta decyzja Zespołu oraz Organizatorów nie została uszanowana przez dwójkę uczestników zdarzenia wspomnianą w artykule przez “Super Express”, którzy w czasie koncertu dostali się na scenę. Nieuważne zachowanie tych osób trzecich na scenie spowodowało zrzucenie sprzętu, odłączenie okablowania, wskutek czego doszło do przerwania koncertu. Na scenie oraz pod sceną nie było ochrony. W związku z tym jako artyści, sami byliśmy zmuszeni interweniować i prosić osoby niepowołane o opuszczenie sceny. Mężczyzna – uczestnik zdarzenia odmówił zejścia ze sceny. Agresywnie odpowiadał na kolejne upomnienia z naszej strony. Finalnie mężczyzna opuścił scenę, jednocześnie upuszczając swój aparat.

Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Takie zachowanie jest dla nas bowiem objawem nieposzanowania nie tylko artystów, ale przede wszystkim organizatorów, publiczności i podstawowych zasad bezpieczeństwa. Poza regulaminem koncertu, czy klubu zachowanie się osób podających się za fotografów koncertowo-eventowych powinny mieścić się w przyjętych dla branży standardach. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której osoba bez akredytacji lub z akredytacją, lecz bez pozwolenia organizatora lub artystów, wkracza na scenę podczas koncertu. Co więcej nie opuszcza jej na prośbę wspomnianych po spowodowaniu poważnych problemów technicznych. Stwarzanie zagrożenia, czy kłopotów technicznych na scenie to poważny problem dla twórców, artystów i uczestników koncertu. To nie tylko złamanie zasad, przekroczenie granic, ale także po prostu nieumiejętność zachowania się na wydarzeniu wśród ludzi. Szukanie sensacji poprzez przekazywanie niepełnego obrazu zdarzeń mediom tabloidowym pozwolimy sobie pozostawić bez komentarza. Z poważaniem, Zespół PRO8L3M." - tak brzmi całe oświadczenie.

Tutaj natomiast możecie przeczytać cały artykuł, który ukazał się na stronie Super Expressu.

Tagi: 

Problem to problem
Steez ty jebany hipokryto. Sam wkroczyłeś supportowi na scenę e Edynburghu i odłączyłeś im sprzęt. Przypomnieć mam Ci to zdarzenie uwiecznionym wideo ? Jesteście chujami i koniec, kropka.
Zzi
Dowód albo jesteś frajer
Yo
Koleżko "frajer" to masz wypisane na gębie.
YoCwel
no widać kto ma frajer bez dowodów coś szczekasz
Bunga Style
Autentyczność zeznań imć reportera można ocenić po tym jak rzetelnie przygotował tekst dla SE (myląc pseudonim i ilość wydanych albumów).
Gnur
Co za chamy bez kultury. Płytka "art brut" poleciała przez okno" :)

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>