Da Mafia 6ix "Watch What U Wish" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2015-03-17 17:00 przez: Łukasz Rawski (komentarze: 2)

23 maja minie dokładnie 20 lat od premiery płyty, która dla przedmiotu mojej dzisiejszej recenzji miała być czymś w rodzaju odniesienia. DJ Paul zapewniał, że pierwszy i jak się zapowiada jedyny album grupy Da Mafia 6ix będzie jeszcze ostrzejszy i mroczniejszy niż kultowe w wielu kręgach "Mystic Stylez". Three 6 Mafia to marka sama w sobie, legendarna grupa którą wśród swoich inspiracji wymienia wielu czołowych obecnie raperów. Zapowiadało się, że po wydaniu "6ix Commandments" istnienie Da Mafia 6ix jest pierwszym i najważniejszym krokiem ku "zjednoczeniu" całego obozu ponownie. 20 grudnia 2013 roku rozpoczął się jednak powolny proces, który powoli wbijał kolejne gwoździe do trumny. Wraz z odejściem Lorda Infamousa nic już nie było takie, jak się na to zapowiadało...

"6ix Commandments", czyli mixtape który miał być czymś w rodzaju zapowiedzi tego, co zaserwuje nam Mafia na pierwszym, pełnoprawnym albumie był świetnym przypomnieniem się i odświeżeniem swojej marki, nie tylko wśród długoletnich fanów. Mimo, że Paul prosił by nie nazywać tego reaktywacją pierwotnej Three 6 Mafii, takie głosy się pojawiały. Powodowało to, że wielu podłapało temat i z zainteresowaniem obserwowano to, jak poczynają sobie postacie już teraz legendarne. Nie dziwi więc, że "Watch What U Wish" zostało postawione przed trudnym zadaniem - sprostać oczekiwaniom nie tylko ludzi, którzy z HCP są na dobre i na złe, ale również o oczekiwaniami ludzi, którzy przypomnieli sobie o spadkobiercach ogromnego dziedzictwa Hypnotize Minds. I tu zaczęły się schody.

Śmierć Lorda Infamousa, konflikt z Gangsta Boo, która w konsekwencji odeszła z grupy. Pierwotnie pięcioosobowy skład stał się nagle trzyosobowy. Na polu bitwy pozostali tylko DJ Paul, Koopsta Knicca oraz Chrunchy Black, a cała otoczka i proces promocji sugerował raczej, że "Watch What U Wish" to solowy album DJ'a Paula. Już sama okładka, gdzie jedyną ujawnioną twarzą jest Paul sugeruje kto gra tutaj pierwsze skrzypce. Fani Mafii przyzwyczaili się do tego, że Beauregard jest człowiekiem-orkiestrą, ale wydaje się, że tym razem to nie wypaliło. Niemal każdy refren jest jego, co trzeci utwór rozpoczyna się jego zwrotką. Bity to także jego robota, chociaż akurat w tym przypadku ciężko się do tego przyczepić. Paul to prekursor, człowiek który do perfekcji opanował TR-808. Wszystkiego jest jednak za dużo, przytłacza i zlewa się w całość. Ciężko tu odnaleźć różnorodność, skoro album brzmi niczym kontynuacja "A Person of Interest". Już przy pierwszym odsłuchu "dusiłem" się tym krążkiem. Męczył mnie, kiedy nawet nie byłem w jego połowie. "Watch What U Wish" przed premierą miał, wydawało się, szerokie pole do popisu. "6ix Commandments" świetnie przygotowało podłoże pod kontynuowanie tego na legalnym longplayu. Wewnętrzne konflikty i zawirowania związane ze śmiercią nieodżałowanego Lorda spowodowały jednak, że wszystko rozpłynęło się w moment, a Paul starając się zbierać te resztki stworzył album byle jaki, miałki, bez konkretnej treści.

Celowo piszę tutaj tylko o Paulu. Zarówno Koop (który w moim mniemaniu na mixtape był najlepszy, na równi z Lordem) jak i Chrunchy (to akurat nie dziwi) są tylko tłem, którzy w trakcie odsłuchu wydają się gośćmi na tym albumie. Wtapiają się w całą resztę zaproszonych, z La Chat na czele. To niedobrze. Nie czuć siły grupy, ta płyta to walka ego Paula z resztą. Wszystko odbija się na ogólnym odbiorze płyty. Kwestie wykorzystania zwrotek Lorda przemilczę. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, z których wynikało że Lord przed śmiercią nagrał normalnie cały album z grupą, na płycie pojawiło się tylko 7 jego zwrotek. Jest to zresztą spore naciągnięcie, bo kilka z nich to po prostu odświeżone zwrotki Ricky'ego Dunigana prosto z jego demówek, nagranych wspólnie z bratem na początku lat 90-tych. Cios poniżej pasa, zamiast nagrać solidny album zawierający 13, 14 numerów dostajemy średniaka, numery które brzmią jak odrzuty, na szybko zakończone sesje, które nie powinny opuścić dysku realizatora. Po za pojedynczymi strzałami ("Gimmie Back My Dope", "Forever Get High", czy "Do Dabs") ta płyta to zbiór tak samo brzmiących, agresywnych produkcji z jednakowymi refrenami, gdzie wokal DJ'a Paula gra tu główną rolę.

Wraz z końcem ubiegłego roku wymieniałem ten album jak ten, od którego oczekuję najwięcej i w ciemno stawiam do miana albumu roku. Rzeczywistość zweryfikowała jak bardzo się na tym przejechałem. "Watch What U Wish" może definitywnie zamknąć działalności Da Mafia 6ix. I chyba dobrze. Nie ma co się łudzić, że Three 6 Mafia kiedykolwiek wróci w takim składzie, jak się zaczęła. Lord nie żyje, Boo jest obrażona, Chrunchy jest słaby tak samo jak był zawsze, Koop jest cieniem samego siebie, a biedny Paul stara się lepić to by miało to jakikolwiek kształt. Na ten moment to moje największe tegoroczne rozczarowanie, płyta po prostu słaba, o czym mówię z ciężkim sercem. 2+

kurtis
Ja jako fan Mafii też jestem rozczarowany, płytka raczej słaba, nic specjalnego. "6ix Commandments" pozytywnie mnie zaskoczyło, było powrotem do ich klasycznego brzmienia, wyszło im to całkiem nieźle i mixtape był dobry, na pewno już częściej będę o niego wracał niż do "WWUW" po którym się spodziewałem czegoś więcej...
Big Bartolo
Jedna z lepszych produkcji w ostatnich czasach od 3 6 Mafia. Muzycznie super i wcale nie tak monotonnie, bliżej Scale-a-ton, niż A person of interests. Najmniej pasuje mi tutaj Fiend...bardziej nadaje się do Produkcji Mastera P i Beats By the Pound. Brakuje oczywiście najlepszego ze wszystkich Juicy J i przydałoby się więcej Lorda. La Chat robi dobrą robotę, a Crunchy wcale nigdy nie był taki słaby...daje radę. Najsłabszy Koopsta Knicca...trochę się męczy na swoich zwrotkach. DJ Paul jak zawsze krzyczy, ale music zrobił bardzo dobrą. Przesłuchajcie sobie na spokojnie cały album...jeden raz nie wystarczy...brzmiący jak posse song Dat ain't in ya; ciężkie 50 bands i gimmi back my dope; śpiewane Why must i sweat da track; mroczne Forever get high; jakby za czasów Last 2 Walk Hundid Thou wow; przebasowane No good deed; melodyjne jak za czasów Most known unknown By myself; mroczne Come get sum; fałszowane We be goin' on; Scale-ton-owskie You can't; minus intro i outro..daje 11 naprawdę dobrych kawałków na 17.... Nie spodziewałem się niczego więcej, bo dla każdej jednej produkcji od całej da mafia six warto nie być głuchym....Pozdro

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>