Havoc "13" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-06-03 18:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 8)

Nie ukrywam, że sprawa beefu i jego zażegnania w Mobb Deep jest dla mnie co najmniej niesmaczna. Havoc cisnący Prodigy'ego na Twitterze od więziennych cwelów, negujący to potem twierdząc, że kto zwinął jego telefon na meczu NBA, by w końcu potwierdzić, że sam to napisał. "Separated" - diss na Prodigy'ego, zobrazowany teledyskiem miał być jednym z singli promujących trzeci solowy krążek Havoca. Ostatecznie zniknął z tracklisty, kiedy pojawiła się szansa zagrania rocznicowej trasy przy 20 urodzinach "Juvenile Hell". Na chwilę jednak zapomnijmy o konflikcie i przyjrzyjmy się albumowi, który ukazał się 7 maja.

Single wskazywały na to, że ta połówka Mobb Deep jest na tyle ogarnięta, żeby przygotować sobie album idealnie skrojony na miarę aktualnej dyspozycji. Nie zgodzę się nigdy z twierdzącymi, że Hav to drewniany raper, ale nie ukrywajmy, że pod kątem progresu techniki składania rymów świat wyprzedził go o kilka długości. Mimo to jeden z producentów, którzy tworzyli charakter brzmienia Nowego Jorku potrafił przygotować zaskakująco wręcz dobry materiał.

Warstwa muzyczna "13" to robota naprawdę wysokiej klasy. Havoc pokazuje tutaj, że jeśli brać z nowych trendów, to tylko do własnych potrzeb, a jak produkować to nie inaczej jak w swoim stylu. Rzecz jasna podkłady nie brzmią jak z "Infamous", są zrealizowane na nowym sprzęcie, brzmią jak 2013, ale przede wszystkim brzmią jak Havoc. Już niebawem ten gość będzie miał czwórkę na przedzie, a mimo to jego perkusje mają tę samą moc, którą podziwiało się na klasycznych nagraniach Mobb Deep. Zmieniło się sporo, ale nie zaczepny, drastycznie wyrazisty wydźwięk tych produkcji. To są bardzo "mobbdeepowe" bity, nawet kiedy stosują rozwiązania nietypowe dla zespołu. Na szczęście nie brakuje też tych zupełnie klasycznych i kojarzonych z nowojorskim duetem - wśród nich kryją się naprawdę wyjątkowe perełki.

"Favorite Rap Stars" początkowo wydaje się być kolejnym bitem w podobnym klimacie, było ich ostatnio sporo, ale kiedy wjeżdża druga część pętli wszystko staje się jasne - Havoc jest w formie. "Life We Choose"? Banger z perkusjami, które robią z tego tracka singiel na miarę albumu. "Colder Days" to typowe, chodnikowe Mobb Deep - surowizna, świdrujący dźwięk i jedyne w swoim rodzaju bębny. Poszarpany wybrzmiewający motyw gitary, który porwany przez imponujące sekcje perkusji i bardzo niskiego basu niesie się aż miło. Każdy kolejny numer jest jakimś zaskoczeniem, każdy muzycznie robi dobre wrażenie i nie zostawia z mieszanym uczuciem w stylu "i po co ci to było?", które przecież jest częstym towarzyszem przy słuchaniu gwiazd z przeszłości. Ja może trochę się skrzywiłem słysząc dobór sampla w "Heart Dat". Wydaje mi się, że nie da się na tym zrobić lepszego numeru niż zrobił to O.C., ale koniec końców Havoc ciekawie to poodwracał.

Rapowo Havoc jest sobą. Nie sili się na coś w czym nie czuje się dobrze, nie buduje góry porównań i punchline'ów, nie zaczyna szarżować na bicie co by mu na dobre nie wyszło. Potrafi nawijać w swojej konwencji więcej niż dobrze, a kiedy np. leci przez superdynamiczny bit "Get Busy" naprawdę zdumiewa. Jego wokal świetnie brzmi na takich rzeczach jak epicki instrumental "Gettin' Mines". Havoc zdawał sobie sprawę, że na takich podkładach potrzebuje też innego rodzaju zwrotek, morderczych wjazdów, które jakoś wcale nie spychają gospodarza na drugi plan, chociaż np. Twista daje tutaj jedną z najlepszych zwrotek w ostatnim czasie, a Royce włącza tryb "mogę wszystko". Na miejscu Lloyda Banksa wolałbym usłyszeć np. Mysonne'a, ale numer ze Stylesem i Raekwonem to kawał dobrego rapu. Materiał jest spójny, dosyć krótki, ale mimo to w trakcie 43 minut nieraz zaskakuje. Dla przykładu w połowie albumu wjeżdża "Already Tommorow" oparte o kompletnie szokującym w pierwszej chwili syntetycznym akordzie. Pokombinowana, zupełnie nienowojorska perka jakoś w ogóle nie "odkleja" się od albumu. Naprawdę dużo tu sztosu, jest bardzo dobrze. Jeszcze ze dwa takie numery jak "Gettin Mines", "Life We Chose" czy "Get Busy" i byłoby świetnie. Sprawdzić jednak trzeba, Havoc ma się dobrze.

 

Jupi
No hurrrwa proste-lepiej wyjdzie na pogodzeniu sie z Prodigym niz na beefie proste...kasa. A jak dla Mnie moga sie nawet strzelac...True Life zjadł ich i wysrał.
kurtis
Ja również mile zaskoczony albumem, naprawdę dobra robota. "Life We Chose" banger?
Andre giant
havoc zawsze na propsie dobra płytka
joey starr
bardzo dobra płyta dobrze że Hav i P się pogodzili
Fermono
Mobb Deep czyli najwięksi fake gangsta w historii rapu, bardziej nawet niż NWA (gangsterami z kastingu).
NołnejmX
Ani mnie chłodzi ani ziębi, czy się Hav z P pogodzili, tym bardziej, że po Murda Muzik Prodigy nagrał może z 5 dobrych zwrotek :/ a Havoc zawsze na propsie :D
ere
podjebal tytul od waldemara kasty
Kamil1989
do Fermnon Skąd niby o tym wiesz? Co jak co ale eazy był dobrym wariatem a co do ice cuba i dre nie jestem pewny a co do płyty to nawet dobra ale bez szału. Dziwne, że tak się kłucą Ciekaw jestem o co?

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>