
Kali "Gdy Zgaśnie Słońce" - recenzja

Czyżby czekała nas pierwsza od dłuższego czasu hardkorowa uliczna płyta, która będzie zarazem twarda, klasycznie brzmiąca, nie pozbawiona pazura jak i świeża, umiejętnie przyswajająca to, co najciekawsze z obecnych trendów? Single bez wątpienia zrobiły to, co powinny, bo gdy ubiegłoroczne "50/50" przeszło trochę bez echa, to "Gdy Zgaśnie Słońce" zadebiutowało na OLiSie na... miejscu drugim, wyprzedzając mającego premierę w tym samym czasie GrubSona.
I trzeba przyznać, że dostajemy materiał wart uwagi. Jest ciężko, ulicznie, refleksyjnie, ale i z przebłyskami - powiedzmy że tytułowego - słońca. Obok rozkminkowych życiowych historii dostajemy zaskakujące relaksacyjne tracki takie jak nasączona Kalifornią "Pauza" czy wspomniany khalifowy "Haj". Natomiast na całym albumie mimo ulicznego klimatu dominuje jednak dążenie "ku górze" i wskazywanie drogi wyrwania się z szarości - widoczne szczególnie w singlowym "Wybij Się" i nasuwające momentami skojarzenia z "Reedukacją". Choć nie brak też kontrowersyjnych momentów, jak "Koń Trojański" i "Żyję Zamiast Polec" wywołujące burzę dyskusji i stanowiące w dużej mierze zarzewie ostatniego beefu.
Kali okazuje się całkiem utalentowanym storytellerem, zgrabnie opowiadając historie i nierzadko puentujący je w sposób konkretny i przemawiający do odbiorcy. Potrafi porwać, jak gdy rymuje o chorej na raka babci w numerze tytułowym czy przestrzega w "Wybij Się". Nawija w dość prosty, ale bardzo równy i pozbawiony wpadek sposób i zamiast kombinować z formą stawia jednoznacznie na treść. Choć... śpiewane refreny i egzotyczny elementy takie jak "Haj" również pozytywnie zaskakują i wymagają uznania. Podobnie jak beatmakerzy - brak tu raczej ksywek szerzej znanych, ale PSR, MKL, Lanek czy IScream stanęli na wysokości zadania serwując podkłady odpowiednio brudne, miejskie i stanowiące dobre tło dla opowieści wyprowadzających z cienia i strachu "gdy zgaśnie słońce".
Zostawiając w tle konflikt w dawnych obrębach Firmy - "Gdy Zgaśnie Słońce" to drugie w tym roku po "Kraku 4" Bosskiego Romana bardzo pozytywne zaskoczenie jeśli chodzi o polski uliczny rap oraz kandydat do ścisłej tegorocznej czołówki. Jak widać, wbrew narzekaniom sporego procenta słuchaczy, rodzima ulica wciąż ma sporo do pokazania a jej reprezentanci także otwarci są na eksperymenty i muzyczny rozwój. Czwórka z dużym plusem.
Tagi:
























