LL Cool J "Mr. Smith" (Klasyk Na Weekend)

recenzja
dodano: 2012-05-25 19:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 17)
Przez wiele lat uważałem LL Cool J'a za nasmarowanego oliwką i oblizującego wargi w klipach gościa, który zyskał popularność dzięki laskom z całego Świata, które bardzo chciały się przytulić do sexownego Murzyna. Ignorancja bywa czasem silniejsza niż ciekawość. Dziś, kiedy pomyślę sobie, że kiedy ukazywał się "Mr. Smith", a był to rok 1995, gość był dziesięć lat (!) po oficjalnym debiucie nie chce mi się wierzyć. Pierwszy raper ze złotą płytą, ikona najlepszych lat Def Jamu, właściciel jednego z najbardziej niesamowitych flow ever.

"Mr. Smith" to album, który rozszedł się w nakładzie przekraczającym dwa miliony egzemplarzy. Nic dziwnego, bo to płyta, której praktycznie nie da się stawiać zarzutów, a jeśli już to mogą one wynikać tylko z subiektywnych preferencji. Jeśli ktoś lubi rap, którym rządzi perkusja i flow, które jest wyjątkowe nie poprzez maksymalne nagromadzanie rymów, ale przez tonację głosu, impet wersów i charakterystyczne podejście do rytmiki, na bank pokocha ten album.
Jeśli miałbym wskazać MC, który najbardziej pchnął hip-hop do przodu w aspekcie komercyjnym, bez wątpienia wybrałbym Todda Smitha. Praktycznie każdy album był dużym krokiem naprzód. Najpierw pierwsze złoto, potem wielokrotnie platyna, a np. w przypadku tej płyty pierwszy teledysk rapowy, który znalazł się na rotacji w telewizji VH1. Był to nagrodzony potem Grammy kawałek "Hey Lover", który w mojej opinii jest jednym z najlepszych rapowych lovesongów w historii gatunku. Przymiotnik "najlepszy" można tutaj używać zresztą do wielu numerów. Kiedy puszczam sobie ostatni na albumie remix "I Shot Ya" (znajdziecie go pod spodem) to myślę sobie, że nie ma wiele tak dobrych posse-cutów w rapie. Keith Murray, Prodigy, Foxxy Brown i Fat Joe wjeżdżają tutaj tak, że szczęka nieuchronnie opada w kierunku podłogi.

Muzyka na tym albumie to kwintesencja tego, co nazywano mainstreamem w połowie lat 90. Jeśli komuś główny nurt kojarzy się źle, to ja go rozumiem, ale w odniesieniu do tamtego okresu... Chciałbym, żeby najpopularniejsze rapowe numery tak brzmiały do dziś. Duet Poke & Tone znany lepiej jako Trackmasters wraz ze swoim wszechobecnym ogarniaczem Stevem Stoutem nie byli najbardziej kochanymi ludźmi i wiele dissów na przestrzeni dziejów im się zebrało, ale ich muzyka mówi sama za siebie. Smyczkowy sampel z "I Shot Ya" w połączeniu z tą perkusją tworzy jeden z najmocniejszych instrumentali jakie znam. A Cool James na takich bitach jest kurewsko niebezpieczny i potwierdza to każdym wersem. Moim faworytem z albumu jest "Life As..." numer, który ma w sobie moc hitu najwyższego kalibru, a sposób w jaki Uncle L wpasował się w aranż na refrenie powinien stanowić wzór dla początkujących raperów jak niszczyć takie bity.

Choć najbardziej w pamięć zapadają bardzo mocne i trochę cięższe kawałki, to płyta w gruncie rzeczy jest bardzo zrównoważona. Mega relaksujący "Mr. Smith", pościelowe "Doin' It", największy komercyjny hit z albumu - "Loungin" i nieco uptempowe przez co miażdżące w kwestii flow "Get Da Drop On Em". Przekrój jest naprawdę olbrzymi, a  mimo to płytę łyka się na raz. A właściwie na setki razy. Kiedy pierwszy raz usłyszałem "Mr. Smith", w przeciągu tygodnia miałem już własny egzemplarz, bo wiedziałem, że to rzecz niesamowita. Absolutnie klasyczna lektura obowiązkowa. Pod spodem mała próbka tego co na niej znajdziecie.

 

yomen
jak mozna bylo nie znac mr smith? mozna:)
Anonim
dla mnie klasyk - uwielbiam "Doin' It" i ten świetny teledysk - kto się nie jarał tym kociakiem na białym dywanie w 95-96:)
piotrek258823
Na 100% pewny nie jestem, ale czy czasem pierwszym raperem który dostał złotą płytę nie był Fresh Prince za płytę z Jazzy Jeff'em?
Daniel Wardziński
piotrek: Zdaje się, że Fresh Prince dostał pierwszą złotą płytę za album, a LL miał pierwszy złoty singiel, ale też nie jestem na 100% pewien.
snoopx360
Bardzo ciekawy artykuł, album sam w sobie zajebisty
kurtis
Piękna płyta. Co do złota to chyba jednak LL bo dostał je po 5 miesiącach od premiery czyli jeszcze w 86. A co do klasyków to nie dałoby się zorganizować czegoś w stylu propozycji od czytelników na klasyk, wybieralibyście najstosowniejszy dla was o którym by ktoś mógł coś napisać, aby nie wychodziło wszystko od was ;p
Anonim
@kurtis - Zawsze każdy może napisać swoją propozycję w komentarzu, jak widzisz czytamy odpowiedzi ludzi ;) Podaj kilka płyt, których jeszcze nie było w cyklu i które zasługują na miano klasyka i zobaczymy co da się zrobić. ;) Pozdr
Dawid
Może coś... hmmm... coś znad Sekwany?? Iam-L`ecole du micro d`argent, Supreme NTM... Możecie zrecenzować Kool G Rap`a-4,5,6, albo jakieś jego wcześniejsze dokonania z DJ`em Polo. Pozdrawiam
Anonim
Southernplayalisticadillacmuzik
varroz
Głos na OutKast! Co do Mr. Smith, niewątpliwie plasuje się w top 3 albumów w obszernej dyskografii LL'a. W sumie to chyba moja ulubiona płyta od Cool J'a - mega klimatyczna, moi faworyci to "Hey Lover" i "Loungin", ale nie ma tu przecież słabych punktów. Artykuł przyjemnie się czytało, dzięki. Pozdro
kurtis
No jeśli tak to ja proponowałbym jakiś podziemny g-funk, wyszło naprawdę wiele mało znanych g-funkowych płyt które zasługują na miano klasyka, a poza tym jest pora roku w której takie produkcje mocno wchodzą ;)
Anonim
Dzięki za sugestie, OutKast jak najbardziej by się nadawał, postaram się napisać jak znajdę wolną chwilę ;) @kurtis - Zgadzam się, że idealna muzyka na lato. Wyszło tego mnóstwo rzeczywiście. Polecam Fo' Clips Eclipse płyta "Just Be Thankful" podziemny G-Funk pierwsza klasa jak nie znasz to sprawdzaj koniecznie. Pozdr http://www.popkiller.pl/2011-12-15,fo_clips_eclipse_just_be_thankful_dig...
Wu
Spoko artykuł. LL zawsze na propsie szczególnie ta płytka 'life as' miażdży, w sumie każdy kawałek miażdży ;]. Co do propozycji to zgadzam się z OutKast ale brakuje jeszcze sporo klasyków (ale to chyba oczywiste). Osobiście chciałbym poczytać (może dowiedzieć się czegoś nowego) o Brand Nubian 'Foundation' albo 'Everything is everything'. Może kogoś z Wu Tangu ? GZA 'liquid swords' ? Peace
kurtis
Znam, znam i sampel z utworu Williama DeVaughna wykorzystany właśnie w tytułowym kawałku przepiękna sprawa.
Anonim
illuminati want my mind soul and my body. klasyk
Anonim
Too $hort - Life is Too $hort A tak poza tym nowy klip YouTube.com/watch?v=rfaDKV4Jy2U
Anonim
Podbijam równiez Outkast, sam osobiście chętnie skrobnął bym artykuł. Pozdrawiam!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>