Ostatnio, kiedy słucham diss-tracków, czy to z Polski czy ze Stanów, przeważnie moją reakcją jest "co za bzdura". Rozumiem, że w kulturze hip-hop istnieje coś takiego, jak atak na słabszego MC i nikt przecież nie będzie nikomu zabierał prawa do tego typu akcji, ale
chyba wolałbym, żeby raperzy zaczęli otwarcie mówić "chciałem zwrócić na siebie uwagę" niż wymyślać argumenty tak tępe, że aż krępujące dla odbiorców.2012 ledwie się zaczął, a już mamy poważnego kandydata w kategorii "beka roku".
Co ciekawe jest nim raper, który wydał niedawno bardzo dobry album i wrócił do łask wielu słuchaczy, którzy wcześniej uważali go za... słodziutkiego cukiereczka w sam raz dla młodzieży z suburbii.Ciężko nie darzyć szacunkiem osoby, która jest autorem tak świetnych albumów jak "Resurrection" czy "Like Water For Chocolate".
Ja osobiście darzę go jeszcze większym po "The Dreamer, The Believer", ale to już jest przegięcie. Pamiętam jak dziś, kiedy broniłem Commona po premierze "BE", kiedy wielu słuchaczy mówiło, że to rap dla nastoletnich dziewczynek i grzecznych chłopców.
Dzisiaj to Common stawia dokładnie te same zarzuty przeciwko Drake'owi. Abstrahując od tego czy się z nimi zgadzam, czy nie, z pewnością nie powinien formułować ich Rashid Lynn Jr.Rozumiem, że zbliża się album z Nasem.
Rozumiem, że raper z Chicago, chce trochę zmienić swój wizerunek i przypomnieć, że w wietrznym mieście nie wychowywał się w domku jednorodzinnym w dobrej dzielnicy. Rozumiem, że wielu młodszych słuchaczy nie pamięta beefu z Ice Cube'm i może myśleć, że Common nie jest w stanie wykrzesać z siebie lirycznego mordercy, ale warto wrócić do połowy zeszłej dekady i przypomnieć sobie swoją sytuację. Diss zawarty w remixie Rick Ross'owego "Stay Schemin'" jest jak najbardziej trafny, świetnie zarapowany i efektowny, ale
nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kumaci słuchacze zobaczą w tym przede wszystkim Commona starającego się wybić na beefie z popularnym młodym artystą... Głupio strasznie. Pod spodem możecie pobrać remix Commona i sprawdzić. Ja osobiście nie mam wątpliwości kto w takim beefie byłby górą, ale jego celowość jest co najmniej wątpliwa.
PS: Jeśli kogoś razi zbytnia dosadność tego newsa, przepraszam.
Paradoksalnie to właśnie jest najbardziej obiektywna rzecz jaką napisałem - jestem fanem Commona od wielu lat, a Drake'a nie cierpię. Niekonsekwencja pozostaje niekonsekwencją, nieważne jak wielki artysta jest jest autorem.