Mac Miller "Blue Slide Park" - recenzja nr 2

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-12-14 17:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 12)
Ledwie kilkanaście miesięcy zajęło temu nastolatkowi przejście drogi od totalnego anonima, poprzez "o, zobacz jakie ten 18-latek ma flow", po pozycję wyczekiwanego debiutanta z wielomilionowymi wyświetleniami i dwoma gęsto katowanymi mixtape'ami na koncie.

"Blue Slide Park" niedawno trafiło do sklepów, stając się pierwszym od czasu "Dogg Food" niezależnie wydanym albumem, który osiągnął szczyt Billboardu. Najważniejsze pytanie brzmi jednak - czy młody kocur z Pittsburgha sprostał oczekiwaniom?

Na początek - duży plus za to co Mac zrobił. Amerykański mainstreamowy debiut roku 2011 bez żadnych gości, rapowych czy nierapowych, bez żadnych muzycznych kompromisów, próby dogodzenia wszystkim czy radiowych singli, za to z mocną muzyczną świadomością i dużą dawką nawiązań do korzeni? Myślałem, że się tego nie doczekam. Tymczasem Miller pokazał jaja, pewność siebie i to, że mimo przejścia szczebel wyżej wciąż robi to, czym sam jara się najbardziej. Dlatego dostajemy kolejną porcję undergroundowo-mainstreamowej (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało) jazdy, w której miejsce jest na brudne basy, klasyczne bębny, lekkość i przebojowość w młodzieńczym, ujaranym stylu i dawkę luzu oraz pozytywnego nastawienia do świata.

Jak sam nawija - jest normalnym gościem, bez względu na to, czy jeździ lamborghini czy rowerem. Normalnym gościem robiącym rap dla normalnych gości. Bez sztucznej pozerki, kozaczenia czy silenia się na kogoś, kim nie jest. Nawija więc o dorastaniu w Pennsylvanii, o niekończących się imprezach i marzeniach zamieniających się w rzeczywistość. O koncertowaniu na całym świecie i pięknych kobietach, lgnących do sławy, gdzieniegdzie wplatając głębsze refleksje (spodziewalibyście się, że Mac poruszy na płycie w jakikolwiek sposób wątek Holocaustu?). Jednak nie patrzy z góry, a raczej stawia się na równi ze słuchaczem w opcji "ziom, ogarniasz co się dzieje przez ostatni rok w moim życiu?".

Głównym minusem i zarzutem kierowanym do "Blue Slide Park" będzie pewnie taki, że nie ma tu nic nowego. Zarówno muzycznie jak tekstowo. Mac prawie nie zmienił się od "Best Day Ever" czy "K.I.D.S", jeśli chodzi o zakres tematyczny czy muzyczne zajawki. Gdybyśmy wymieszali zawarte tam i tu numery ze sobą i puścili komuś, kto wcześniej nie miał styczności z Malcolmem to pewnie miałby problemy z odpowiedzią - chyba że akurat trafiłby na bit z "Hip 2 Da Game" czy podobny znany motyw. Jeśli ktoś przekatował oba mixtape'y to tutaj Miller raczej niczym go nie zaskoczy, znika przez to efekt świeżości oficjalnego debiutu. Do tego nie ma sztosów o takiej sile rażenia jak "Spins" czy "Donald Trump" a całość nie robi już aż takiego mocnego wrażenia. Zarazem nie można mu jednak zarzucić, że wyłożył się na oficjalnej płycie jak Yela na "RadioActive" - kompromisów tu nie znajdziemy, jedynie kontynuację muzycznej drogi, rozpoczętej na mixtape'ach.

"Blue Slide Park" z jednej strony nie spełnia całkowicie oczekiwań a z drugiej zasługuje na duże brawa. To wciąż ten sam Mac Miller, co w dobie albumów, na których nie poznajemy wcześniejszych mixtape'owych wymiataczy wymaga jednoznacznego spropsowania. Z drugiej strony - po tym, co słyszeliśmy na "K.I.D.S." i "Best Day Ever" brakuje efektu zaskoczenia lub przeskoczenia poprzedników. Jeśli oczekiwaliście kolejnej porcji wyluzowanej, pozytywnej muzyki w klasycznym stylu to to dostaniecie. Jeśli liczyliście na wejście "level up" - jeszcze nie tym razem. Czwóreczka ze znakiem jakości, ale nic więcej.

Anonim
Mateusz i Daniel- super, czekałem na recenzje tej płyty ;) Pomyślcie o jakiejś recenzji (obiektywnej!) albumu Mediuma, po 1 przesłuchaniu całkiem mi siada ten materiał, w końcu to Wasz wilki ;)
Mateusz Natali
Nie istnieje coś takiego jak obiektywna recenzja, recenzja to gatunek z gruntu subiektywny, można jedynie spróbować patrzeć w zobiektywizowany sposób, co też staramy się robić ;) A recenzja Mediuma będzie niedługo.
Anonim
Właśnie radiowych singli tam pełno:D Warstwa muzyczna sprawia, że co by koleś nie nawinął to i tak brzmi świetnie (nie umniejszając jego stylówce).
Anonim
O dobrze że mi przypomnieliście o tym krązku, całkiem zapomniałem go sprawdzić. Można się spodziewać recenzji Rootsow nowych i Commona?
kameleon
Pierwsze przesłuchanie tego krążka i opinia : nuda, nic nowego, gdzie jest Mac? Teraz: Zajebisty krążek W ten album trzeba wejść i się z nim zapoznać. Na Mixach często wystarczyło kliknąć play i wszystko wchodziło teraz jest to za x razem ale wkręca .
sdvfsd
Kiedy WBW KURWA ? :D
eqw
zajebiste, on jest mistrzem.
tomi
mam oryginał i jestem zawiedziony, miał być prezentem dla dziewczyny ale teraz i jej się znudził po paru przesłuchaniach (KIDS jaraliśmy się oboje i w furze katowaliśmy jakieś pół roku bez przerwy) hmm najbardziej wkurzające jest to, że teraz artyści zamiast na przedpremierowe mixtapy wrzucać odrzuty wrzucają dobre kawałki w tym wypadku w szczególności mam żal o nie zawarciu na LP All This i All That co wg mnie kawałki są dużo lepsze niż jakikolwiek z debiutu, peace wracam do watch the throne :)
erape
no prawda, że nie ma takiej bomby jak "Donald Trump", zresztą mój ulubiony kawalek Maca :) ale płyta jest kozacka, a co do recenzji nr 1 - wcale nie zgadzam się z tym, że "Under The Weather" jest lipne - owszem, inny klimat, ale kawałek fajny i taki trochę na zamułkę :D PA Nights i Frick Park Market - największe propsy za te własnie kawałki!
CBalee
Tomi skąd masz oryginała Maca?
Ziomek
Moim zdaniem nie sprostał wymaganiom, J. Cole wydał milion razy lepszą płytę, jeżeli chodzi o młodziaków.
Anonim
J. Cole nie taki młodziak Ziomeczku już:D

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>