Ten Typ Mes "Kandydaci Na Szaleńców" - przedpremierowa recenzja nr 2

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2011-04-14 00:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 27)
"Alkopoligamia: Zapiski Typa" to album, który w 2005 roku był takim solowym wejściem, że znać go po prostu trzeba, a nie znać nie wypada. "Zamach Na Przeciętność" był kolejnym zaskoczeniem, czymś nowym, albumem ukazującym, że możliwości Mesa sięgają daleko poza hip-hopowe standardy. Nie znaczy, że je pominął... Raczej potwierdził w ich ramach przynależność do ścisłej czołówki polskiej sceny.

Fani zapamiętują takie wersy jak otwierające "2010" "Jakże niby kurwa miałbym was zawieść?". No właśnie czy mógł? Pewnie. Na szczęście tego nie zrobił. Dostarczył nam kolejny album w swojej dyskografii, do którego wracać będziemy z masą superlatyw na ustach.

I to chyba jedyny zastój w jego muzyce. Tym razem Mes ponownie robi rzeczy, których pewnie by się po nim nie spodziewano. Nawijanie pod drum'n'bass, punk rock czy dubstep jest na pewno megawyraziste, ale to rapowanie i śpiewanie pod bardziej klasyczne, hip-hopowe podkłady najbardziej rzuca tu na podłogę. Eksperymenty się docenia, niektóre lubi (ja np. jestem pod wielkim wrażeniem podjeżdżającego Wyspami "Zanim Znajdziemy", a i "Zegar Tyka" z garażowym brzmieniem wchodzi mi coraz lepiej), a Mes może sobie dopisać kolejne dokonania do artystycznego CV... Kiedy jednak wychodzi z niego zjadliwy, wredny Mes albo Mes-babiarz okazuje się, że stare pomysły i sposoby na robienie numerów sprawdzają się najlepiej. Kapitalne "Naucz Mnie Czegoś, świetnie ukazujące punkt widzenia na sprawy damsko-męskie "L.O.V.E." czy kwitujący życie autora kawałek tytułowy (w którym Theodor nie wykorzystał pierwszej dużej szansy w należytym stopniu) to rzeczy fantastyczne. Za świetną należy też uznać kooperację dwóch stylów, światopoglądów i światów niesamowicie różnych od siebie, a serwujących nam bardzo ciekawe połączenie w "Mój Świat" z Zeusem.

Dowodem wielkości Mesa jest też drugie CD, bez którego ten album nie miałby może kropki... pod wykrzyknikiem. Słuchajcie go, rozkminiajcie te jego dziwne jazdy i pamiętajcie, że najwyżej ceni sobie indywidualność, a nie swoje światopoglądowe klony na koncertach. Wyrazista postać i wyrazista liryka, bez dyktowania co należy uważać, a czego nie wolno. Z głośnym wyrażaniem własnych poglądów. Flow? Tutaj stawiam największy znak zapytania dotyczący tego albumu. To pierwsza płyta Mesa, w której nie czepiam się do refrenów, ale też mam wrażenie, że sposób w jakim Mes rapuje nie zawsze płynie tak jak na dwóch poprzednich. Nie lepi mu się to wszystko tak pięknie jak dotąd, zwrotki same do głowy nie wchodzą, a wersowych highlightów jakby mniej. Potrafi przepłynąć zwrotkę jak mistrz, ale też zamulić się nad przekombinowanymi rozwiązaniami czy śpiewać w miejscach, w których brzmi to trochę na siłę.

Produkcja... Rewelacja. Elementy układanki składają się tu w tak przedziwną i jedyną w swoim rodzaju mozaikę... To, że znajdziemy tutaj promienie Kalifornii można było zgadnąć, o eksperymentach gatunkowych mówiliśmy, ale... Qciek, Kixnare (choć bardziej w tym surowym, brudnym, niepokojącym stylu z numeru tytułowego), BobAir, SoDrumatic czy... Piotr Szmidt. Każdy z nich zasługuje na wielkie słowa uznania. Donatan robi bangera, Adam Peter świetnie daje Mesowi tło do popisów na bardziej klubowych odjazdach... Bogactwo bez przepychu. Różnorodność bez chaosu. Muzycznie ta płyta to rzecz na poziomie, który w Polsce zdarza się naprawdę nieczęsto. Jeśli coś będzie w stanie zaskoczyć mnie w tym roku na plus bardziej niż strona muzyczna tego albumu... To będzie bardzo gruby rok.

Mes to wciąż Mes. Dobiera sobie tylko nowe extrema i pozwala swojemu życiu pisać scenariusze za niego. Formułuje tutaj furę poglądów z którymi można się nie zgadzać, ale przynajmniej znowu jest z czym... Nadal robi skity dla Bukowskiego i nadal potrafi jednym wersem celnie wypunktować grzecznych chłopców. Tym razem w mojej opinii na mocną piątkę z dużymi możliwościami dalszej działalności na tym, bardzo wysokim poziomie. "Czy w 2011 ktoś mnie rozjebał?". Tak. Mes. To na pewno. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, choć pewnie i każdy będzie miał numery, które pokochać będzie mu ciężko.

Anonim
PIERWSZY Nie będę ukrywał, że mam co do tej płyty wielkie nadzieje, myślę, że gdzieś top5 wyczekiwanych przeze mnie polskich płyt w tym roku. Nie można za wiele się rozpisać, gdy się jeszcze nie słyszało płyty, ale na pewno spodziewałem się, że będą na niej eksperymenty, i obie recenzje potwierdziły moje obawy. Oby wyszło to lepiej niż na "Zamachu", bo np do "OIOMu" nie wracam w ogóle, najchętniej wypieprzyłbym go z płyty. PS. Nie napisaliście nic o storytellingach, Brak ich na płycie?
papcio chmiel
a ocena końcowa? :)
CPS
Podejrzewałem, że to będzie kolejny zamach na przeciętność ;) Czekam na premierę
wwr
Dobra przedpremierowa reklama.
Anonim
@papcio chmiel - mocna piątka - przecież było napisane:P
papcio chmiel
@wujokrzysio rano jest, spac sie chce i oczy nie do konca widza dobrze :P dzieki Płyta rozkurwi :)
Qba
Eksperymenty gwarantują, że jakikolwiek podejmujący je artysta nie ugrzęźnie w swoim własnym stylu. bez względu na to, czy są udane, czy nie. Całe życie słuchałem rocka i metalu, moja przygoda z rapem zaczęła się od 2cztery7 i potem poszło lawinowo, więc dla mnie OIOM jest miłym prezentem. Widać, że Mes żyje muzyką, a nie tylko hip hopem i ma szerokie horyzonty. Za to szanuję go tym bardziej, że nie wstydzi się pokazać, że sam słucha i inspiruje się czymś więcej niż klasykami i nie ma zamiaru pożerać własnego ogona. Preorder zrobiłem i czuję, że się nie rozczaruję. Pozdro dla wszystkich!
Anonim
Ja mam nadzieję że ten punk rock to będzie punk rock, a nie delikatne prawie śpiewanie do ROCKA... Taki byłem napalony na to a tu jakiś Oiom...
Radek
płyta już niestety na necie... rozpierdala!
Anonim
Po tak obiecujących recenzjach podejrzewam, ze album znajdzie się w TOP3 podsumowania roku:) Wprawdzie jeszcze jej nie słyszałem... Pozdrawwiam
rben
Dlaczego nikt nie napisal, ze to juz nie plyt hiphopowa?
Persen
czy ja wiem czy niestety? kto ma kupić i tak ją kupi. Ja właśnie ją ściągam ale i tak ją kupie. 5
ziomek
Mogli chociaż do premiery poczekać, złodzieje,a nie na yt juz wrzucać.
Anonim
@Persen, dlatego "niestety", bo niektórzy już dawno (1.04!) tę płytę zamówili i za nią zapłacili, a ciągle jeszcze nie dotarła - ja jestem takim przypadkiem... i wkurzające jest, że oficjalna premiera dopiero jutro, a ktoś już wrzuca ją do sieci. Nie ogarniam, jak można kupić pre-order, żeby robić coś takiego. Jeśli ktoś jest fanem, to nie pomaga innym ludziom w okradaniu swojego idola.
95wuitojrkfo
jak bardzo trzeba być zaślepionym, żeby jarać się typem, który promuje ćpanie kokainy na swoim albumie
xxx
Żadne okradanie rapera. Kto ma kupić ten kupi przecież. Póki co i tak pierwszy nakład już poszedł w pizdu. Moim zdaniem właśnie dzięki 'spiraceniu' Zamachu na Przeciętność mamy tak wysoką sprzedaż najnowszego albumu. Ludzie przesłuchali, ocenili i docenili. Od dawna wiadomo, że artyści właśnie dzięki piractwu najwięcej zarabiają.
Anonim
^ dość odważne ostatnie zdanie, ale z reszta poniekąd można się zgodzić, tak to mniej więcej funkcjonuje. Mało jest takich odbiorców, którzy kupują płytę z miejsca, ze względu na markę i renomę rapera. Większość przesłuchuje najpierw.
estelis
płyta średnia, za dużo śpiewania-czasami na sile trochę, teksty dość płytkie i wtórne (pare wersow ciekawych) eksperymenty na minus, toedor i pjus na wyrzucenia, wdowa nijaka, zeus dobrze, pih żałośnie. bity bardzo dobre szczególnie bober i kix. Mes zamiast wykorzystywać to co ma najlepszego czyli flow i spostrzeżenia śpiewa i daje miałkie teksty o piciu dupach itp. Z tych dwóch cd można by sklecić jedno ale porządne, które i tak nie przebije zapisków typa
Anonim
Ja tam zawsze ściągam płytę najpierw, no chyba że jestem jakiegoś artysty pewien. Jeżeli jaram się minimum trzema kawałkami z płyty to wtedy ją kupuje. Więc nic nie mam do tych co ściągają żeby sprawdzić materiał tylko do tych, którzy jarają się ściągniętym materiałem a płyt nie kupują. A co do płyty Mesa to się bardzo zawiodłem, lirycznie słabo jak na niego, powielane tematy. Niektóre bity są zajebiste, pare ciekawych tekstów, ale to trochę za mało jak na album 2CD.
proste, że kładę wieko.
"płyta średnia, za dużo śpiewania-czasami na sile trochę, teksty dość płytkie i wtórne (pare wersow ciekawych) eksperymenty na minus, " "Mes zamiast wykorzystywać to co ma najlepszego czyli flow i spostrzeżenia śpiewa i daje miałkie teksty o piciu dupach itp." [*] Sprawdź, czy aby na pewno płytę Mesa odpaliłeś. 5!
Słuchacz z Krakowa
Niestety, póki co mogę dołączyć do grona nieco rozczarowanych. Płyta niestety nie robi na mnie tak dobrego wrażenia, jak "zamach na przeciętność". Od strony muzycznej loteria, część podkładów przyjemna dla ucha, spora jednak część nie trafia w moje gusta. Konkretnych numerów znalazłem na obu płytach łącznie około 5-6. Czy to dużo, czy też nie - kwestia indywidualnej oceny. Jak dla mnie płyta jest dość niespójna, pewne tematy omówione po raz kolejny w mało oryginalny sposób, chwilami zupełnie niezrozumiałe wstawki, które niczemu nie służą. Są też jednak pewne smaczki, których nie sposób nie docenić. Pisząc szczerze - tak, jestem rozczarowany tą płytą. Materiał trzyma poziom, jednak daleko mu do "zamachu na przeciętność". Poprzednia płyta zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko i niestety, ale Mes nie sprostał wyzwaniu. Nie jest w tym odosobniony, PiH również wydał stosunkowo słaby "dowód rzeczowy" po bardzo mocnych "kwiatach zła" (cały czas mam na myśli płyty, które wychodziły bezpośrednio jedna po drugiej, bo gdyby nie postawić takiego zastrzeżenia, to cała twórczość danego rapera byłaby niczym przy jego najlepszej płycie). Materiał budzi skrajne odczucia, od zachwytu aż po głosy, że Mes wydał słaby materiał. Z tym ostatnim się nie zgodzę, choć muszę napisać, że Mes przyzwyczaił mnie do nieco innych wibracji. Słusznie też wskazał ktoś gdzieś w sieci, że zabrakło storytellingów, z których słynie Mes. Tutaj mógłby uratować jeszcze z jeden - dwa kawałki. Dla mnie najlepszym numerem jest "głód zwycięstwa". Z tego miejsca pozdrawiam tych, których aż skręca, gdy ktoś napisze coś niepochlebnego o tej płycie czy Mesie. Jaracie się człowiekiem, który uwielbia wolność i różne poglądy, a sami przy pierwszej lepszej okazji prężycie się jak pruski żołdak do każdego, kto ma inne zdanie. Więcej pokory panowie, troszkę luzu.
Pruski Żołdak aka proste, że..
Mimo, że się trochę najebałem, nie zgadzam się. 1. spójność brzmieniowa: pewnym założeniem tej płyty było to, by było różnorodne. Kurwa, tu jest taka niesamowita rozciągłość brzmienia, że ja pierdolę kurde. Innymi słowy: eklektyczność w tym wypadku wychodzi in plus. I naprawdę śmieszą mnie rozkminy, czy to aby jeszcze rap, czy już nie, i że on śpiewa za dużo, i że na siłę bla bla sru sru. W jakiś dziwny sposób cały ten wachlarz składa się w jedną, wielobarwną całość i ukazuje nie dość, że wyobraźnię Mesa, to i skillsy, które pozwalają mu się odnaleźć na stereotypach jak i na dubstepie czy dnb, jak i kurwa wasza mać na kixie+bobairze, na których widok sra pod siebie nie jeden spoko ziomek i nie ściąga słuchawek. Mnie również wszystkie podkłady nie przypadły do gustu, ale doceniam fach tego człowieka i odwagę w eksperymentach. Nieistotne, czy zacietrzewieni truskule, ulice, zakompleksione pały bez panien (choć chcieliby mieć) czy obeznani słuchacze puszczają w pieluchy, bo Mes nie nagrał drugich Zapisków (bo były fajne). 2. Tematy. Uważam, że ich rozciągłość dorównuje podkładom i pierdolenie, że dziweczki, dupeczki, ruchanie na tapczenie i chlanie ZNOWU ZNOWU, to absurd. Ta płyta jest, w moim odbiorze, podsumowaniem swego życia, swych wyborów, stylu bycia i rozliczenia się z tym wszystkim gorzko czy tam słodko jak wedel. Jeśli Mes nawija o tym samym ZNOWU ZNOWU, to podajcie my ksywy niesamowicie innowacyjnych raperów w tematyce. Peja? Ostr?(muhahaha), Pezet? Brudne Serca? (nawijali non toper w ten sam deseń, a spuszczanko jest ponadczasowe). Nawet jeśli pruszone są tu znane już tematy z jego twórczości, to a) bo tak zyje i chuj Ci do tego. sam byś tak chciał, a nie umiesz. b) są ujęte inaczej/ciekawiej/dosadniej - niepotrzebne skreślić. 3. Uważam, że KNSZ dystansuje ZNP (tak, ten skrót), ponieważ jest to jego rozwinięcie - jeszcze śmialsze brzmieniowo i wokalnie, jeszcze bardziej eksperymentalne i zdecydowanie bardziej osobiste. LVL UP jak Laik na tracku, choć Milczmena ni chuja. Nikt w Polsce nie zrobił czegoś choć w połowie tak elastycznego i złożonego w swoim brzmieniu jak Mes tą płytą. 4. To, że materiał budzi skrajne uczucia jest jasnym znakiem, że nie jest to prosta muzyka i dobrze, bo takie założenie sobie stawiał i stawia Mes z tego, co dobrze rozumiem. Wiem, własne przyrodzenie kilku klientów poświęciłoby, zeby Mes nagrał całą płytę na bitach Kixa (sam bym się na tym zastanowił), ale to ani nie w jego stylu, ani zgodnie z założeniami. Oczekiwania wobec płyty, czytając komentarze na tym portalu, były horrendalne. Ludzie spodziewali się Bóg-wie-czego. Podejrzewam, że ludzie zawiedzeni tą płytą nie osłuchali się z nia na tyle, by wyłapać wszystko to, co w niej najbardziej wartościowe i INNE. Bo ten materiał jest INNY. I naprawdę kuto wbijam i wyjmuje i wbijam i wyjmuje i znow wbijam i zostawiam w rozkminy, czy aby to jest rap, czy to nie pop, co on odjebał, a dlaczego, po co? Kawał dobrej muzyki, głębokiej muzyki jak koleżanki w klubach i kurwa! Nie da się tego nie docenić, bo nikt nie poszedł w podobną stronę jak Mes właśnie. Wszystko jest zrobione profesjonalnie i z wyczuciem. Z tego miejsca pozdrawiam tych, którzy piszą ciekawe opinie, ale mogą czegoś nie kumać, czegoś nie przemyśleć i śmieszą ich ludzie, którzy bronią bezprecedensowej płyty. Szanuję człowieka, który uwielbia wolność i różne poglądy i sam się prężę jak w nicku, by wypowiedzieć swoje zdanie. Spokorniałem w chuj, dużo luzu mam, bo trochę zapiłem pałkę, ale 100% mojego zdania ubrałem w te jakże lotne słowa. 5 dla tych, którzy przeczytali całe to gówno!!
Kraków raz jeszcze
Bardzo dobrze, że tej płyty nie da się zaszufladkować, właśnie o to chodziło Mesowi (co dla nikogo zdaje się nie jest tajemnicą?), zresztą o segregacji pojawia się na płycie parę zdań :) Mnie również cieszy to, że jest to muzyka "z pogranicza" wielu różnych gałęzi, ale... mówiąc o loterii miałem na myśli nie to, że Mes nagrał pod beat dajmy na to "elektroniczny" czy rockowy, tylko że ten czy ten beat (wliczając również "rapowe") po prostu mi nie siada, niezależnie już od tego, czy jest dobry czy nie. Kwestia gustu, to tak jak z pannami - widzisz na ulicy fajną dziewczynę, podoba Ci się, ale jak ją poznasz to wiesz, że nie mógłbyś z nią śmigać za rękę chociaż mówisz, że jest ładna, ale nie w Twoim typie. O to właśnie chodzi. Nikt normalny nie chciałby zdublowanego materiału, kolejnego zamachu, bo wtedy Mes stałby się niewolnikiem jednej, konkretnej cd i zamiast progresu byłby przestój i próba zadowolenia swoich fanów marnym klonem. Wielu ludzi spodziewało się czegoś krztę innego po tej płycie i mieli do tego pełne prawo po wielu szumnych zapowiedziach :) Twoje a i b jest żenujące, jeśli jednak pijesz do mnie to a: nie, nie chciałbym tak żyć, więc i nie silę się, by umieć tak żyć, bo do niczego mi to niepotrzebne. B: są ujęte inaczej, często słabiej, rzadziej mocniej. W moim odczuciu ta płyta miała być rozwinięciem "zamachu", ale dziecko wylało się z kąpielą. Oczywiście że dobrze, że materiał budzi skrajne emocje, świadczy to o charyzmie Mesa i tym, że nikt nie przechodzi obok obojętnie - albo się jara, albo jest zawiedziony, ale nie na zasadzie, że przesłucha raz i ciśnie płytę w kąt bez słowa. Akurat jakimś wielkim fanem Ostrego nie jestem, ale zdarzyło mu się nawijać na wolno pod d'n'b na koncercie w Krakowie, Eldo wydał CKCUA, którego też nie da się jednoznacznie zakwalifikować, więc trochę śmiesznie brzmią te peany na cześć Mesa. Jedyny plus jest taki, że on zebrał te wszystkie klimaty na jednej płycie :) Trzymam kciuki za Mesa cały czas, bo tej scenie brakuje właśnie takich świeżych produkcji. Ta - póki co - nie zadowala mnie w pełni, choć nie nazywam też jej słabą, bo bankowo znajdzie swoich odbiorców. Przesłucham jeszcze parę razy płytę, a gdyby cokolwiek wpłynęło na zmianę stanowiska, wtedy też wrócę tu i napiszę. Piona!
Pruski Żołdak aka proste, że..
Co do Eldo zgadzam się, jednak, tak jak sam napisałeś: Mes zebrał to wszystko na jednej płycie i zrobił z tego naprawdę umiejętny kolaż. Dla mnie jak najbardziej płyta jest rozwinięciem 'Zamachu' pod względem dopracowania brzmienia, wokalu, ujęcia tematów. Peany są uzasadnione tym, że nareszcie wyszło coś, co nie brzmi jak 80% sceny, albo nie podziela tendencji do stania w miejscu. Jest to bardzo profesjonalne, świeże i niepodrabialne - za to bow down. A co do punktów a i b - bynajmniej, mimo, że jestem naprężony, nie piłem do Ciebie, tylko do ogółu ludzi, którzy mają problem o tą samą, ponoć, tematykę. Podobne wątki na kolejnych płytach raperów świadczą o tym, że wiodą takie, a nie inne życie i albo potrafią ciekawiej o tym powiedzieć/ustosunkować się inaczej od płyty poprzedniej, albo nie. Dla mnie Mes ujął tematy inaczej, podszedł do spraw z punktu człowieka, który stał się ateistą i zwątpił również w słuszność swojego dotychczasowego stylu życia. 'Zamach' był przeciwieństwem w tym aspekcie - był niejako ugruntowaniem poglądów. Również trzymam kciuki za Mesa. Podejrzewam, że nowego materiału się nie doczekamy prędko, ale po tej płycie wiem, że nie zawiedzie. Dzięki za polemikę, 5!
Anonim
Nie zawiódł, mes jest jednym z niewielu prawdziwych artystów. Nagrał płyte ktorej sie nie da zaszufladkowac, a to jest wyczyn.
lagilan
Jestem wielką fanką Mesa, ale przy pierwszym przesłuchaniu płyty byłam nieźle rozczarowana. Jednakże puściłam płytkę drugi raz, trzeci raz, czwarty raz i słucham jej non-stop od 12 dni i jestem ZACHWYCONA, polecam, naprawdę warto kupić, bo płyta jest po prostu mistrzowska.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>