Naughty By Nature "19 Naughty III" (Klasyk Na Weekend)

recenzja
dodano: 2011-03-04 19:00 przez: Daniel Wardziński (komentarze: 5)
Naughty By Nature, to zespół, do którego musiałem się przekonywać, choć dziś nie jestem w stanie pojąć tego jak ich olbrzymiego potencjału mogłem nie usłyszeć na samym początku. Na papierze można spokojnie uznać, że to zespół idealny. Wielki szacunek na ulicach New Jersey idzie w parze z mainstreamowym sukcesem i wielkimi nakładami albumów, które schodziły z półek w latach 90. Zaangażowany przekaz pojawia się obok drapieżnego i rewelacyjnie zarapowanego bragga, a muzycznie Kay Gee dba o to, żebyśmy nie przestawali kiwać karkiem.

Najbardziej znanym hitem zespołu z pewnością jest "Hip Hop Hooray" pochodzące z albumu "19 Naughty III". Tak się składa, że obok sztandarowego hitu ekipy album przepełniony jest hip-hopem w najlepszym, eastcoastowym wydaniu.


Drugi (a licząc "Independent Leaders" wydany jako New Style, to trzeci) album zespołu okazał się wielkim sukcesem dla nich samych i dla wydającego materiał Tommy Boy. Płyta pokryła się platyną, a te mistrzowskie numery z Jersey naprawdę były wtedy na topie. Pomimo to ciężko spotkać opinie hip-hopowych głów w jakiś sposób negujące ich zasługi czy sugerujące pójście w komercyjną stronę. Zrozumiecie to słuchając "19 Naughty III". "A pamiętasz jak... 93, 93", kiedy można było zrobić prawdziwy, szczery, a na dodatek dość mocno uliczny album i sprzedać milion egzemplarzy... Za co ludzie płacili tak chętnie?

Za kapitalną formę Kay Gee, który wraz z duetem raperskim (producentami albumu jest całe NBN) stworzył warstwę muzyczną, która jest żywa do dziś. Bardzo dużo energii, funkowe wkrętki, potężne perkusje, które aż proszę o solidnie nawinięte zwrotki... Moc tego albumu jest naprawdę imponująca, a usiedzieć w miejscu, kiedy gra w głośnikach jest strasznie niełatwo. Mamy tutaj zarówno mocno ukorzenione w jamajskich rytmach "Ready To Dem", jak i kapitalne, uliczne "Hood Comes First", potężne "Knock Em Out Da Box" z Rottin Raskalz i cutem ze Slick Ricka czy niesamowicie efektowne "Hot Potato" z Freddie Foxxxem. Muzycznie to esencja roku 1993 i na pewno jedna z najlepszych płyt tego, jakże pięknego dla historii rapu roku.

Rapowo płyta również stoi na najwyższym poziomie. Z Naughty By Nature zawsze było trochę tak, że Treach był na pierwszym planie, a Vin Rock stał dwa kroki za jego plecami. Kiedy jednak dostawał mikrofon i wychodził na pierwszy plan jasne stawało się, że mamy do czynienia z jednym z najsprawniejszych duetów raperskich na scenie. Obydwaj potrafią składać wersy w sposób będący poza zasięgiem nawet dzisiejszej wierchuszki. Jeśli chcą wystrzelają liryczną amunicję z taką prędkością, że szczęka idzie w dół, kiedy tylko chcą bujają karkiem i generują mordercze koncertowe hooki, a i numer dla lasek potrafią zrobić kapitalnie. Naprawdę ciężko mi wyobrazić sobie, żeby świadomie pozbawiać się tak znakomitego albumu. Sprawdzajcie koniecznie, szczególnie, że już niebawem nowy album NBN (ponownie z Kay Gee!) i trzeba odrabiać podstawowe zaległości.


 

Anonim
oh jak miło
Anonim
Ich "Everything's gonna be alright" rozpierdala, za przeproszeniem.
Grady
w koncu, brakowalo mi tego dzialu !
Cyra
T i V klasyk!
adiadis
taka petarda z mojego rocznika heh naughty by nature! co tu więcej gadać ; )

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>