Na początek nieco prywaty. Kiedy przeprowadziłem się do Białegostoku dobrych kilka lat temu, przekopywałem tamtejszą scenę w poszukiwaniu raperów mających aspirację do bycia "innym niż wszyscy" zarówno pod kątem warsztatu technicznego, jak i wypluwanych słów. I trafiłem na głównego bohatera recenzji, nomen omen mojego rówieśnika. Twórczość MAXIMa śledzę już od jakiegoś czas, bowiem on sam wydawniczo nie próżnował. Solowe "Maxymalnie", a następnie nagrane w duecie z Blaze'em "Reszty Nie Trzeba", obiły się szeroko nie tylko w samym Białymstoku, ale i szerzej, dając możliwość odbiorcom poznać energię, jaką wręcz kipi Piotrek na koncertach. Uwierzcie mi, zarówno jako hypeman Bezczela, a przede wszystkim dając popis umiejętności na żywo z własnym materiałem, MAXIM to iście sceniczny wulkan, a słuchając jego najnowszego krążka "Maximus" miałem nieodparte wrażenie, że repertuar ognia wylewającego się z głośników znajdzie się zdecydowanie poza skalą. Dlaczego?
Maximus
Maximus
recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2016-05-26 18:00
przez: Maciej Sulima
(komentarze: 1)