5 powodów by sprawdzić "Kid Yakuza" duetu DJ BRK i Miodu

recenzja
dodano: 2022-07-12 15:30 przez: Bartłomiej Woynicz (komentarze: 9)

Ta płyta przeszła w czasie niedawnej premiery trochę bez echa, a zdecydowanie nie powinna, bo to jeden z lepszych longplay'ów tego roku.

Wspólny album Dj-a BRK i Mioda (lidera pamiętnego zespołu Jamal) to pozycja o wysokich walorach artystycznych, pełna świetnie zapodanych treści, ale też o silnie oddziaływującej formie. W założeniu miała być to jednorazowa kooperacja, a finałem jest aż siedemnaście numerów zmieszczonych w prawie godzinę materiału. Sprawdźcie pięć wniosków po naszym bliższym zapoznaniu się z tym krążkiem.

Po pierwsze wokal?

Wiadomo, że Miodu jest przede wszystkim kojarzony z reggae'ującym wokalem, dość przypomnieć kultowego "Policemana", ale też rewelacyjne "DEFTO" czy "Peron" macierzystego Jamala lub niezliczone gościnne refreny u raperów m.in. DGE, Ero czy Piha. Na "Kid Yakuza" najpełniej swoje umiejętności wokalne Tomasz Mioduszewski prezentuje w drugim singlu pt. „Nie dotykaj”. Podszyta subtelnym groovem ballada urzeka melancholijnym i niespiesznym refrenem - ma to spory popowy potencjał, zwłaszcza gdy dodać, że nie powoduje tak częstego w podobnych przypadkach poczucia zażenowania. Wokale Mioda ubarwiają album mniej lub bardziej w zasadzie w trybie ciągłym, czy to w postaci refrenu ("Bąbel", "Lovers"), czy jedynie bridge'u ("Amy Winehouse").

Wsparcie z zewnątrz

Tam gdzie DJ BRK, tam z pewnością również jego opolski kamrat. Faktycznie Jarecki pojawia się tu gościnnie pięciokrotnie serwujac zarówno wsparcie wokalne jak i raperskie. Poza tym pośród featów uwagę zwraca przyzwoita zwrotka młodej raperki Vajany, o której póki co mało można się dowiedzieć, podobnie zresztą jak o wokalistce Udoo, którą słyszymy w "Mniej więcej". Ciekawostką jest też, że w trzech numerach współtwórcę Grubego Brzucha wsparł produkcyjnie A.W.G.S z duetu Miętha. Ja akurat bym słyszał jego wpływy w zupełnie innych kawałkach niż to faktycznie ma miejsce...

Te tematy, tematy, tematy

Przekrój poruszanych tematów jest spory. Mamy tu typowo miłosne opowieści, ale też przewózki w stylu bragga. Jest sporo błyskotliwych punchline'ów, trochę follow'upów, ale nade wszystko przebija tu antyestablishmentowy przekaz. Pośród poważniejszych treści znajdziemy chwile oddechu, chociażby w postaci mocno anegdotycznych "Dwóch Psów", odnoszących się do ciągle panującej idiotycznej penalizacji posiadania siedmiolistnej rośliny. Tematy zielarskie są tu zresztą jednymi z częściej się przewijających.

ZPT, czy zajęcia praktyczno-techniczne

Miodu to nie tylko świetny wokalista, ale też bardzo sprawny raper. Swoje techniczne skille pokazuje na tym krążku kilkakrotnie, np. już na drugim z kolei "Resecie", gdzie w drugiej zwrotce najpierw sieka wersy z regularnym podziałem i wyszukanymi rymami (Pablo/dziwadło/imadło/światło/banknot), by w drugiej części włączyć wyższy bieg i jeszcze przyspieszyć już bez oddechowego dzielenia wersów. Podobne umiejętności szybkiego i plastycznego nawijania spotkamy w zamykającym "Bąku". Jako doświadczony wokalista Miodu wybornie panuje nad flow również w bardziej melodyjnych odsłonach ("Lovers"), także w jakże ciągle modnych Auto-tune'owych ("Mniej więcej'), nie zamyka się też na inspirowane drillem sylabizowanie ("Foyer", "Ye Ye").

Gdzie trap się spotyka z dancehallem

Kręgosłupem albumu są różne, raczej niesztampowe rozwiązania trapowe. Aranże są zbudowane z dużym wyważeniem, nie ma tu przesady w mnogości dźwiękowych bajek. BRK potrafi skupić uwagę na wiodącej melodii syntezatora czy intrygującej pętli perkusji, okalając je skrzętnie poupychanymi ozdobami, które dopełniają całe dźwiękowe pasmo, ale nie rozpraszają całości. Nawet gdy zwrotka wyda się być skonstruowana na klasycznych cykaczach, w refrenie wjeżdżają brzmienia z "Baśni 1000 i 1 nocy" jak w "Trocinie". Pod naskórkiem muzycznym "Kid Yakuzy" pulsuje jednakże najczęściej Jamajka i dancehallowy vibe. Są też numery gdzie ten karaibski puls przejmuje stery bardziej zdecydowanie jak np. w "Bąblu" czy "Żniwiarzu".

"Kid Yakuza" pomimo swojej długości to bardzo równy materiał, niekiedy zadaje ciosy energetycznym bangerem, by zaraz ukoić spokojniejszą balladą. Potrafi balansować pomiędzy powagą, a żartem, a przede wszystkim płynnie przelewa się z numeru na numer nie wywołując chęci skipowania. To duża zaleta w dobie faworyzowania singli. 

DJ BRK x Miodu - Żniwiarz [Official Audio]

XD
czyli reasumując przedstawione 5 punktów: totalnie niewarto tego sprawdzać a wypociliście to bo to wasi znajomi albo to płatny news xD
po co
dokładnie też mam takie wrażenie. ten art. powstał po znajomosci albo komus za to zapłacili. ale stawiam na to pierwsze. po znajomości. przeszła bez echa i tyle. to jeden z lepszych longplay'ów tego roku ? niby czemu. wokal nie taki ok bo gdyby ktoś inny to zrobil było by lepiej o wiele. jedyne co to BRK bardzo ok.zresztą to jak miodu zachowywał się na koncertach wyszlo
Zak
Mocna odklejka w komentarzach - piszą o fejmach źle, piszą o ŚWIETNEJ i przegapionej płycie też źle. Jeśli ktoś faktycznie słuchał tego co robi tu Miodu i uważa że propsy są po znajomości to znaczy że w uchu zagnieździło mu się coś długiego i nabrzmiałego.
Xddd
Świetna? Nie każdemu musi sie podobać. Kiepskie teksty i dukanie. BRK mógł zrobic sam wokalnie.brawo tylko brk za produkcję i wokal
beb
To świetny album, uniwersalny, a sam Miodu zrobił genialną robotę i pokazał się znów z nowej strony. Bardzo dobry wokalista, solidny raper, o czym świadczą choćby featuringi u czołówki rapowej sceny, nie tylko "do refrenu". Coś czuję, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nie raz uda się mu oczarować, zaciekawić słuchacza. Mioda, jak np Mroza, należy szanować w środowisku hiphopowym, jak jasna cholera! Szanować i nie rozliczać z dawnych numerów, które śmigały w esce 15 lat temu ;)
Pop
Chyba sam miodu to pisał :)
beb
Przyznaję, jestem jego fanem. Takie postaci są potrzebne w tej kulturze, a album z BRK ...cóż, "dziadki" zrobiły nowy hip-hop o wiele lepiej, niż te wszystkie frajerskie dzieciaki. O czym to świadczy? To proste, jeśli dzieciaki są takie mocne w trapach, to niby ich muzyka, a tu Miodu wchodzi i zjada ich totalnie, w nie byle jakiej asyście, bo Jarecki też odwalił kawał genialnej roboty, ale to właściwie zawsze gość od tej czarnej roboty, no to raczej źle świadczy o tych właśnie dzieciakach. I o stanie całej tej kultury. Cóż, Nas miał rację, hip-hop nie żyje. Tzn żyje, ale dogorywa już, a nie widać wśród młodych raperów tego, na czym ta muzyka została zbudowana, na czym powinna się opierać. Zawsze niestety uważałem, że będzie zupełnie jak z punkiem i do tego zmierzamy :(
Szymon
Wcale nie o wiele lepiej i wcale nie zjada
beb
Zdecydowanie lepiej i zdecydowanie zjada. Nawet jak na tak uniwersalnego zawodnika, patrząc na jego wcześniejsze projekty i gościnne zwrotki :)

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>