Głos na Niedzielę #1: "Digital Download Cards"

kategorie: Audio, Felietony, Hip-Hop/Rap
dodano: 2016-09-25 20:30 przez: Piotr Sosienko (komentarze: 2)

Kupujemy płytę winylową. Zamówiliśmy ją w pre-orderze i długo na nią czekaliśmy. Wreszcie ją mamy. Kurier puka do drzwi, otwieramy pudełko po pizzy, wyjmujemy opakowanie, zdzieramy folię i czym prędzej wyciągamy wosk. W międzyczasie przeglądamy kopertę. Odpalamy swój gramofon, stroimy dźwięk i wygodnie siadamy na sofie z opakowaniem po płycie czytając w między czasie "creditsy" - Nagle, prawie niezauważalnie wysuwa się karta z cyfrowym hasłem do ściągnięcia naszej muzyki, którą aktualnie słuchamy na wosku.

Na pewno wiele razy podczas zamawiania całkowicie przypadkiem zauważyliśmy, że obok tytułu płyty jest dopisek "digital download card". Nie mówię, że zawsze tak jest, ale bardzo często zapominamy o tej karcie. Również nie każda wytwórnia dodaje takie "udogodnienia" do swoich płyt, ale jest to zjawisko coraz częstsze. Czy ta karta rzeczywiście jest dla nas tak ważna i przede wszystkim, czy jest ona opłacalna wytwórniom płytowym?

W dobie cyfryzacji wielu z nas chce mieć swoją ulubioną muzykę nie tylko na nośnikach, ale również na swoim odtwarzaczu mp3 i to w jak najlepszej jakości. Takie karty dają nam taką możliwość, dzięki niej możemy robić niejako backup swojej muzyki na wypadek, gdyby coś się stało z woskiem. Jednak, czy kupując płytę winylową myślimy o tym, żeby tej muzyki też słuchać na swoim telefonie? Czy rzeczywiście doceniamy fakt, że wytwórnie niejako nas rozpieszczają taką kartą? Przecież jest to darmowa muzyka, nie trzeba za nią płacić, jak na iStore. Czy aby na pewno? Jaki jest w tym momencie sens kupowania płyty? W moim wypadku, takie karty lądują z powrotem do koperty.

A ceny i opłacalność? Wydawałoby się, że gdy wielu z nas korzysta z Spotify i Apple Music Store nie ma większego sensu wprowadzania takich kart. Zwykle ludzie dzielą się na tych, co kupują muzykę w formie cyfrowej i fizycznej - oczywiście nie jest to reguła, choć u nas coraz częstsza. Kiedyś czytając wywiad z jednym z właścicieli "Fat Possum Records", Patrick Addison, odpowiedział, że koszt wytworzenia takiej pojedynczej karty mieści się w granicach 20-30 centów. Jest to koszt, w który wliczamy drukowanie oraz hostowanie muzyki na serwerze. Czy artysta na tym zarabia? Odpowiedź jest oczywista - tak. Wydawca często niezauważalnie zwiększa koszt kupienia płyty. Niby ta karta jest darmowa, a jednak wartość płyty wzrasta nawet do jednego dolara za sztukę. 

Czy trend dodawania kart się utrzyma? Myślę, że tak. Czy nadal będą one "darmowe"? Myślę, że nie. Coraz częściej słyszymy glosy, że twórcy walczą o każdy grosz, co rusz organizowane są jakieś akcje społeczne mające na celu uświadomienie słuchacza, że tworzenie muzyki, to żmudna i czasochłonna praca, za którą należy się zapłata. 

Co wy robicie z tymi kartami? Używacie ich?

nero

Popkilerze, podwyższ poziom swoich artykułów. Od narcystycznych tekstów bez puenty mamy Facebooka.

nero

No dobra przesadzam, artykuły są spoko. Po prostu takie kwiatki budzą ukrytego malkontenta.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>