Hard Maniac to młody beatboxer z Gorzowa Wielkopolskiego, a jednocześnie mistrz tegorocznego WBW Beatbox Battle. W oczekiwaniu na materiały z wczorajszego WBW Freestyle Battle sprawdźcie krótką rozmowę przeprowadzoną zaraz po ogłoszeniu zwycięskiego werdyktu.
O pierwszych wrażeniach po imprezie, inspiracjach i planach na najbliższą przyszłość opowiedział specjalnie dla nas!
Na początku przyjmij gratulacje od ekipy Popkillera. Powiedz, jak się czuje świeżo upieczony mistrz WBW Beatbox Battle?
Czuję
się świetnie, trudno, żeby było inaczej (śmiech). Wiesz, nigdy nie
traktowałem beatboxu jako coś poważnego, to była raczej taka zajawka,
którą starałem się wykonywać z pasją i weną. Szedłem gdzieś i pykałem,
pykałem, pykałem. Dopiero tak na dwa miesiące przed WBW wziąłem się za
solidny trening, wcześniej miałem sporą przerwę. Dlatego bardzo się
cieszę, że udało się wygrać.
Ktoś dzisiaj powiedział, że moje bity były
czyste. Postaram się, żeby były jeszcze czystsze. Mam nadzieję, że do
Mistrzostw Świata uda mi się wspiąć na następny, wyższy poziom.
Prezentowałeś dzisiaj beatbox nieco inny niż reszta.
No tak, słychać w nim duże naleciałości hardstyle'owe. Inspiruję się takimi wykonawcami jak Showtek, Brennan Heart czy Deepack.
Najtrudniejsza walka: chyba z Majkelem?
Zgadza
się. Ale wiesz, przed żadnym starciem nie czułem presji. Czujesz presję
- jesteś słabszy. Ona jest dobra, ale wtedy, kiedy ją przekujesz na
motywację. Trzeba mieć pewność siebie. Ja ją dzisiaj miałem i w dużym
stopniu to ona przyczyniła się do triumfu.
Ktoś jeszcze zrobił na tobie większe wrażenie?
Wiesz
co, sporo było dobrych chłopaków, fajne sample mieli ogólnie. Nie
ukrywam, że dali mi pozytywnego kopa. Każde nowe doświadczenia wzbogaca,
i w tym przypadku też się trochę nauczyłem. Myślę, że moje podejście do
beatboxu stanie się przez to bardziej profesjonalne.
Zastanawiałem
się, czy nie obawiałeś się, że kiedy twoim przeciwnikom zabraknie już
argumentów, to będą próbowali w jakiś sposób drwić. z twojej fryzury
(tak jak to zrobił Majkel)?
Absolutnie nie. Wiesz,
jeżeliby tak robili, to wynikałoby to z ich niedoskonałości, więc czym
miałbym się przejmować? Oczywiście nikt nie jest doskonały, ja również
nie jestem nieomylny, ale dążę ku temu. Spójrzmy na beatbox, jaki
prezentują najlepsi zawodnicy w Europie, to jest dopiero jakość!
Mieliśmy dzisiaj na scenie zarówno nastolatków, starych wyjadaczy jak Sot czy pana Wiesława Iwasyszyna. Beatbox łączy?
Jasne. Beatbox to pasja, a każda pasja łączy.
To twoje czwarte WBW, występowałeś gdzieś poza tym na jakichś bitwach?
Tak,
czwarte WBW, z tym że w dwóch pierwszych nic się nie udało osiągnąć, za
trzecim podejściem przegrałem w eliminacjach z Majkelem, więc mam
podwójną satysfakcję z pokonania go w dzisiejszym finale. Oprócz tego
jeszcze bitwa o Fort Mokotów, ale raczej nie warto się rozwodzić na ten
temat.
Studyjnie też coś nagrywasz?
Nie,
jak wspominałem, traktowałem to dotychczas wyłącznie amatorsko. Mamy w
Gorzowie taki klub muzyczny "Mana Mana", tam często można mnie spotkać.
Niesamowity klimat.
CD-Romek: Potwierdzam.
Wiesz, chcesz zagrać na gitarze, to bierzesz gitarę i grasz. Za chwilę
podbija perkusista, jakiś gość na klawiszach. Świetna opcja.
Swoją drogą, to właśnie CD-Romek nauczył mnie cztery lata temu podstawowych dźwięków: hi-hatu, stopy i werbla.
W jaki sposób zamierzasz się przygotować do zbliżających się Mistrzostw Świata?
Trening, trening i jeszcze raz trening. Jedzie samochód, wydaje fajny dźwięk - staram się go naśladować. Wiesz, o co chodzi.
Ok, dzięki za rozmowę. Słowo końcowe należy do ciebie.
To
może uderzę w lekko mentorską nutę (śmiech). Czas, jaki jest nam w życiu
dany, możemy wykorzystać albo nie. Dlatego tak ważne jest, abyśmy
odkryli, do czego mamy potencjał i go wykorzystywali, możliwie jak
najszybciej, nie ma na co czekać. Dzięki.