Yelawolf "Wilk po przejściach" - profil

dodano: 2011-10-23 16:00 przez: Jakub Piękosz (komentarze: 10)


To, że Yelawolf pochodzi z Gadsden, ze stanu Alabama wie każdy, kto choć raz rzucił okiem bądź uchem na przeprowadzony z nim wywiad. Prawdopodobnie wie również, że jest on obecnie związany kontraktem z Shady Records, Interscope i Ghet-O-Vision. 21 listopada na półki sklepów oraz na serwery iTunes trafi jego debiutancki album "Radioactive". Ułamek projektu hula już po różnego rodzaju mediach w ramach promocji tegoż wydawnictwa. "Hard White" z krzykami Lil Jona w ramach gościnnego występu, czyli uliczny singiel "Radioactive" (teledysk zapowiadany już na dniach) i "No Hands", który jest jednocześnie częścią ścieżki dźwiękowej do kolejnej części gry "Driver" robią smaka. Super. Pozostaje tylko czekać całość tego, co przygotował dla nas na jesień podopieczny podopiecznego Dre'a. OK, tak sytuacja wygląda dzisiaj, ale jak było wczoraj, jak było przedwczoraj?

Żeby przedstawić całą znaną społeczeństwu historię Yeli, musiałbym ten artykuł podzielić na kilka odcinków, dlatego ograniczę się jedynie do naszkicowania jego drogi do rapu jedną kreską. Wyrzucony z college'u, włóczący się z przyjaciółmi po kraju skejter, który stara się ze wszystkich sił, aby uczynić ze swojej pasji - deskorolki sposób na życie, kiedy zostaje bez dachu na głową, a kontuzje nie pozwalają mu dalej jeździć, dosłownie wstaje, otrzepuje się i mówi "to koniec". Stawia wszystko na rap.

Wraca do rodzinnego miasta i od razu wchodzi do studia. I tak, pierwsze co pokazuje szerszemu gronu ludzi to projekt pod nazwą "Creek Water" [link do pobrania legalnie za free], na którym nie tylko staje za mikrofonem, ale również przed bitmaszyną, robiąc wszystkie produkcje na materiale. Niemniej jednak, "Creek Water" wpada jak kamień w wodę, bez echa. Nie, nie przez to, że jest słaby, ale być może przez to, że jest to typowo podziemny, nagrany w drodze za głosem serca a nie wytycznych z broszury majorsa materiał, który nie wpisuje się w ówczesne trendy. Zbyt głośno słychać inspiracje pierwszymi albumami Dungeon Family czy UGK, a zbyt cicho zajawkę So So Def czy Bad Boy.

W 2007 roku Yelawolf podpisuje kontrakt z Columbią, czego owocem jest singiel "Kickin'", zapowiadający jego debiut na szerokich wodach. Niestety, jeszcze tego samego roku, po tym jak słynny brodacz Rick Rubin (ten od 99 problemów Jaya) przejmuje stery firmy, kontrakt idzie w diabły, a Yela znów zdany jest jedynie na własny "grind".



Po trzech latach od "Creek Water" przychodzi czas na mixtape. Już w innym stylu, bardziej mainstreamowi, bardziej trendy, bardziej w stylu wspomnianego "Kickin'" niż czegokolwiek z jego niezależnego debiutu. Prawdopodobnie na mixtape'ie ląduje parę numerów z sesji nagraniowych na niedoszły debiut w Columbii, ale to tylko nieoficjalna historia, nigdy nie potwierdzona prze Yellera. "Ball Of Flames: The Ballad Of Slick Rick E. Bobby" [link], bo taki tytuł nosi materiał, ma już produkcje od Jima Jonsina, a pośród gości znajduje się m.in. wtedy jeszcze mało komu znany B.o.B.

W tym samym roku światło dzienne ogląda kolejny mixtape, "Stereo" [link] czyli rapowy tribute dla klasycznego rocka. Ci którzy nie wiedzieli, niech wiedzą, że Yela wychował się na rocku, a rap w jego życie nad dobre wepchnęły najpierw pierwsze taśmy Beastie Boys, a potem skateboarding, dlatego pytany o muzyczne inspiracje na jednym wdechu wymienia obok siebie OutKast, UGK, Wu-Tang oraz Lynyrd Skynyrd, Led Zeppelin czy 10,000 Maniacs. Wracając do mixtape'u, było to naprawdę coś świeżego, coś zrobionego z pomysłem, nie kolejny zlepek utworów. Przesamplowane, zapętlone lub zagrane na nowo klasyczne rockowe numery, zreinterpretowane przez Yelawolfa przysporzyły mu sporej rzeszy słuchaczy, a coraz tęższe muzyczne głowy zaczęły obracać się w jego kierunku.

Idąc za ciosem, Yela razem ze swoim bandem wydają kolejny świetny projekt - "Arena Rap EP". Rap pomieszany z folkiem i południowym rockiem, wszystko zagrane na żywych instrumentach, znowu świeżo, z pomysłem i charakterem. Nie wszyscy jednak dostrzegają poziom tego projektu i potencjał jaki drzemie w Yelawolfie, który zaczyna już wątpić, czy kiedykolwiek uda mu się wydostać z pozycji, w której znajduje się już od kilku lat.

Aż w końcu nadchodzi rok 2010. 1 stycznia Yela z DJem Burn One pokazują światu mixtape "Trunk Muzik" [link] wydany pod skrzydłami Ghet-O-Vision. 12 numerów, w większości wyprodukowanych przez Willa Powera na czele z hitem "Pop The Trunk". Featy od takich legend jak Bun B czy Raekwon zapewniają mu 5 minut w głośnikach wielu, a jego charyzma, flow i treści jakie przekazuje wydłużają te minut w godziny. Yela jeździ z tym materiałem po całym kraju, nie przepuszczając żadnego koncertu, żadnego jamu, udziela wywiadu każdemu, wie, że musi wykorzystać szansę jaką otrzymał. W blogowisku jest go coraz więcej, coraz większe rzesze rapowych głów słuchają go, mówią o nim, polecają go znajomym. Podczas jednego z koncertów, na SXSW zostaje wyłapany z morza raperów przez człowieka z Interscope, co, krótko mówiąc, prowadzi do kontraktu z tą właśnie wytwórnią. Yela bierze połowę numerów z "Trunk Muzik", nagrywa 7 nowych, dodaje do tytułu "0-60" i oficjalnie wypuszcza w świat z błogosławieństwem Jimmiego Iovine'a.



W tym samym roku gościnnie udziela się m.in. u Juelza Santany ("Mixing Up The Medicine"), Big Boia (You Ain't No DJ" z produkcją od Andre 3000), Bizarra ("Dirt Road") i Paula Walla ("Live It"). Występuje też na BET Cypher u boku Raekwona i Wiza, z którym zresztą wspólnie jeździ po Stanach realizując plan "Waken Baken Tour". Pod koniec roku, można go zobaczyć na okładce XXL, w ramach ich sławnej serii XXL Freshman. Miejsce w 11tce, wśród takich postaci jak Big K.R.I.T. (czekajcie na ich wspólny mixtape "Country Cousins"), Kendrick Lamar, Meek Mill czy Mac Miller mówi samo za siebie.

Choć "Trunk Muzik 0-60" nie sprzedało się w ilości milionów sztuk, to zwróciło na niego uwagę większej ilości ludzi niż cokolwiek wcześniej, a podsunięty przez Jima Jonsina Eminemowi tak go zainteresował, że ten wciągnął go do swojego teamu, tuż obok Slaughterhouse.



Teraz Catfresh Billy szykuje się do premiery "Radioactive". Zapowiadany na 27 września, jednak przeniesiony na 21 listopada album, w którym swoje paluchy maczał Eminem, Andre 3000, Travis Barker, Jim Jonsin, Diplo czy Chuck Inglish to musi być coś! Uliczny singiel "Hard White" nie jest może przekotem, ot poprawny numer z krzykami Lil Jona zza pleców i drugi numer, "No Hands", zdecydowanie lepszy zapowiadają pyszne danie o wielu smakach. Yela, jak sam mówi, w części numerów zwolnił ze swoim szalonym flow, tak żeby każdy fan mógł rapować choć część jego linijek równolegle z nim podczas koncertu czy słuchając go z mp3ki w autobusie.

Na debiucie nie zabraknie też historii, bo kto jak kto, ale Yela ma na pewno o czym opowiadać (od pracy jaką mogliście ogladać na "Najniebezpieczniejszy zawód świata" po życie na ulicy), numerów na pokrzepienie, ale również typowych bangerów. Yela chce się przebić ze swoim albumem przez twardą ścianę czołówki raperów i być radio-aktywnym czyli aktywnym w rozgłośniach radiowych, stacjach telewizyjnych i globalnej świadomości słuchaczy. Zobaczymy jak mu to wyjdzie. Ja całym sercem życzę mu powodzenia!




yelafan_
Dzięki za ten profil, Jakub, dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy. Z tego miejsca pragnę podziękować również Słoniowi za to, że uświadomił mi istnienie Yeli w Rapodajni jakiś czas temu. Dzięki wam obu! ;D
Anonim
Mój ulubiony raper z "nowej fali", zdecydowanie. Dobry tekst!
Anonim
Nie czaję tego hype'u na niego. Nic ciekawego sobą nie reprezentuje.
Anonim
A Rapodajnia jeszcze hula czy nie?? Bo wydawało mi się, że usunęli audycję.
Anonim
@yelafan_ też poznałem Yela przez Słonia i mega jaram się albumem "Arena Rap".
Anonim
świetny artykuł, chociaż jaram się Yelą bardzo i nie przeczytałem nic czego bym nie wiedział. niemniej propsy za bycie na czasie z nadchodzącymi premierami, które mogą zmienić rap i układ sił na scenie. czekamy na płytę!
ERROR
chyba catfish a nie catfresh? http://en.wikipedia.org/wiki/Catfish to taka ryba > Sum. Yela tłumaczył w jakimś wywiadzie że ma takie aka i dziare, bo urodził się w szpitalu nad jeziorem w którym łowi się właśnie sumy.
Anonim
Pop The Trunk jakimś hitem specjalnie nie jest, ale spoko ogólnie. Fajnie, że go przybliżyłeś troszkę Zią.
V
Catfish oczywiście jak najbardziej, Catfresh jest po prostu modyfikacją tej ksywy, którą posłużył w kilku wywiadach, więc też ok.
degean
down this road a nie Dirt Road...

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>