Ten Typ Mes "Kandydaci Na Szaleńców" - przedpremierowa recenzja nr 1

"Kandydaci na szaleńców w swoich ciasnych klitach, nie chcą orderów i wieńców, pytają gdzie jest popita". Dotychczas każdy materiał autorstwa Mesa wnosił coś nowego, stawiał kolejne cele, wyzwania i próbował uniknąć powtarzania sprawdzonych wzorców.

Dlatego też "Kandydaci na szaleńców" mieli poprzeczkę postawioną naprawdę wysoko, a jak wiadomo im większe oczekiwania tym łatwiej o klapę. Jak spisał się Ten Typ?

Jeśli poprzedni album był Zamachem Na Przeciętność to ten jest wytoczeniem jej prawdziwej wojny. Mamy bowiem do czynienia z kontynuacją poprzedniego solo, ale równiejszą, pewniejszą, jeszcze bardziej bezkompromisową tekstowo i jeszcze mocniej przekraczającą gatunkowe granice. Największą wadą "Zamachu" było klimatyczne rozchwianie i brak spójności. Choćby singlowe genialne "My" w kontekście całości dużo traciło, będąc oderwane od reszty pod względem klimatu. Tutaj tego nie znajdziemy. Zgoda - podróżujemy po całkowicie różnych klimatach muzycznych i tekstowych, jednak płyta brzmi jak spójna zamknięta całość, nawet gdy po dubstepie wjeżdża melorecytacja Pjusa. Tak tak, niech nie dziwią was dwa ostatnie terminy - popękane gatunkowe granice runęły tu na dobre. Produkcje są wysmakowane, wielowymiarowe, łączące różne inspiracje, a klimatyczne, głębokie soulowe pętle mieszają się z niebanalną syntetyką. Wwiercający się w czaszkę dubstepowy bas przeplata się w "Zanim znajdziemy" z miękkim, nastrojowym wokalem i wyrazistą, szybką nawijką. Połamane bębny obok chilloutowych pulsacji, a wszystko zgrabnie się przenikające i pozbawione wahań. Najlepiej wypadł chyba SoDrumatic, ale także reszcie ciężko coś zarzucić.

Jak wypada główny aktor całego przedstawienia? Skubany znów się rozwinął. Wprawdzie nigdzie nie przebija samym flow tego, co zrobił w "Southside Flow" (da się w ogóle?), ale progres jest wyraźnie słyszalny. Mes mniej stawia na skillsowe popisy - czy pod względem składania rymów czy nawijki. Raczej stara się uczynić ze swojego wokalu kolejną drogę przekazywania emocji. Gęsto moduluje głos, sprawnie i niepostrzeżenie przechodzi z rapu w śpiew, także w trakcie zwrotek. Słuchając płyty łapiemy się na tym, że mimo braku częstych przyspieszeń czy flowowych wygibasów wszystko brzmi mocno, świeżo i ciężko się do czegoś przyczepić. Także punkrockowy "Zegar Tyka" z The Lunatics prezentuje się dużo lepiej niż "Oiom", po części może też dlatego, że zamiast w środek wstawiony jest bonusowo na koniec. Dobrze widać, że Mes totalnie olał już wszelkie narzucane ramy, schematy i nie patrzy na to jak powinien brzmieć i co powinien robić na bicie, by trafić w gust standardowego fana. Daje upust licznym swoim zajawkom, jednak w każdym miejscu trzyma poziom.

Jeśli chodzi o treść to jest przede wszystkim refleksyjnie i osobiście.
Sporo wspominkowych elementów, sporo rozważań na przeróżne tematy (od dewaluacji pojęcia miłość po trzymanie się własnego zdania czy walkę żywiołów). Brak raczej lekkich czy imprezowych treści (choć można traktować tak nagrany z przymrużeniem oka numer tytułowy i zgrabnie wplecione autoironie na końcu "Zalewu" i "Mierzymy się wzrokiem"). Jest za to spora dawka ekshibicjonizmu, szczególnie widocznie w pierwszym na płycie "Otwarciu" i ostatnim, w moim odczuciu najlepszym "Zamknięciu". Gorzkie i poważne numery mieszają się z tymi ujmującymi temat "bardziej artystycznie" (świetne, słoneczne i letnie "W deszczu i w upale"), wciąż jednak jest treściwie. Łapię się też na tym, że ciężko podać mi najmocniejsze numery, bo jest naprawdę równo.

Jednym ze słów-kluczy w recenzji tej płyty musi być "odwaga".
Odwagą jest bowiem nawinąć o aborcji w kategorii dobrej decyzji. Odwagą są krytyczne słowa Warszawiaka wobec Powstania czy gorzkie rozliczenie się z własnym ojcem - oba w poruszającym "Zamknięciu". Odwagą jest usunięcie granicy między śpiewem i rapem i mocne przesunięcie punktu ciężkości w kierunku tego pierwszego. Odwagą jest w momencie, gdy najlepiej sprzedają się produkcje brzmiące w klasycznie rapowy sposób, zrobić kolejny punkrockowy numer, a do tego dołączyć jeszcze nawijki pod drum-n-bass i dubstep. Można w ten sposób spektakularnie wygrać lub przegrać - moim zdaniem Mes zdecydowanie trafia do tej pierwszej grupy.

Jak w otoczeniu tak rozwijającego skrzydła gospodarza wypadają goście?
Ciekawie zaprezentował się Zeus, dobrze dopasowując się do leniwego śpiewu Mesa. Mocno i treściwie wypada Wdowa. Recytacja Pjusa intrygująco brzmi jako skit, ale ciężko oceniać ją tak jak normalne rapowane fragmenty. Swoją szansę nie do końca wykorzystał Theodor, bo w zestawieniu z Mesem brak jego zwrotce wyrazistości i czegoś, przez co zapadłaby bardziej w pamięć.

"Kandydaci Na Szaleńców" to kontynuacja "Zamachu Na Przeciętność", jednak mniej chaotyczna, spójniejsza bardziej uporządkowana i dojrzalsza muzycznie. Jeśli poprzednią płytą Mes pokazał, że jest Artystą przez duże A to tutaj owe A musi jeszcze urosnąć. Różnorodność została spięta klamrą tak, że nie rozchodzi się na boki, lecz daje przekrojowy kolaż brzmień i tematów a rap i śpiew czasem ciężko rozgraniczyć. Jedyne czego mi tu brakuje to cięższych i ostrzejszych fragmentów, bo w większości płyta jest "wysmakowana" i mało na niej mocy, brudu i mroku, który oferowało choćby "Jak to?". Chciałoby się też posłuchać więcej soczystej i mocnej nawijki, kosztem delikatności, zwiewności, mieszania rapu ze śpiewem i wtopienia się w całościowy klimat. Takie właśnie refleksje i uwagi snułem po osłuchaniu się z pierwszą, główną płytą, chcąc wystawić jej mocną piątkę. Jednak później sięgnąłem po drugi krążek i...

Wciąż nie mogę zrozumieć jak coś, co miało być tylko bonusem może być... BEZBŁĘDNE. Próbowałem znaleźć jakieś wady drugiego CD, ale naprawdę nie jestem w stanie. Jeżeli czegokolwiek brakowało mi na podstawowej płycie to dostałem to na drugiej. Mamy agresję, jaja i moc na połamanym bicie Bob Aira w "Studio, scena, łóżko", letni luz i żywe instrumenty w "Z tym, co w sobie mam", niesamowity wspominkowy klimat w mocno flexxipowym "Głodzie Zwycięstwa", brudne, mroczne południe i świetnie wyważoną grę flow i głosem w "Białej lasce w kusej sukni z folii", hipnotyczne i porywające "Tam, gdzie chcę", emocjonalne i osobiste, lekko nasączone Kalifornią "Happy home"... Mamy tu praktycznie wszystko a próbując się do czegoś przyczepić jestem bezradny i bonusowemu CD jako odrębnemu dziełu po raz pierwszy w życiu musiałbym wystawić maksymalne 6/6. Dlatego też patrząc na dwupłytowe wydanie jako całość z czystym sumieniem wystawiam 5 z dużym plusem, zaznaczając, że zastanawiałem się nad jeszcze wyższą oceną. Może przy kolejnym solo przyjdzie pora na najwyższy możliwy poziom? A może po jakimś czasie uznam, że jednak byłem zbyt ostrożny i dla odmiany to mi zabrakło odwagi, by wreszcie sięgnąć po max? Czas pokaże, pewne jest na razie, że zabrać Mesowi tytuł płyty roku będzie nie lada wyzwaniem.

PS. Wiem, że sporymi fragmentami ta recenzja (szczególnie uwzględniając przedpremierowość) może wyglądać jak info promocyjne. Jednak za to wińcie Mesa, to samo napisałbym w każdych innych okolicznościach. Ostrzegam, że płyta może się nie podobać, gdy ktoś woli rzeczy stricte rapowe i jeśli nie jaraliście się "Zamachem" to bardzo możliwe, że i tym razem album nie trafi w wasz gust. Ciężko jednak odmówić mu wielkiej klasy, a drugie cd to prawdziwy majstersztyk, któremu nie umiem nic wytknąć. Dodanie go tylko do zamówień w sklepie Alkopoligamii miało być chyba pstryczkiem w nos tych, którzy postanowili nabyć materiał w innych miejscach niż bezpośrednio od chłopaków.

Wygraj płytę w konkursie

Mateusz Natali
hrabia - Co do Ostrego to do tej pory czytałem tylko, że propsujemy go w ciemno i że co by nie zrobił to napiszemy, że płyta roku więc jak widać i tak i tak komuś się coś nie spodoba :) A nie uważam, żeby 4 było niską oceną, choć oczywiście niższą niż 5+ za TDD czy OCB. A co do Braha to powiem więcej - sam zabiegałem o to, żebyśmy koniecznie mieli patronat nad tą płytą, bo jarałem się debiutem i uważam go za jedną z bardziej niedocenionych polskich płyt, więc zależało mi żeby pomóc w lepszej promocji "Chaosu". A jeżeli płyta spełniła moje wysokie oczekiwania to chyba cięzko żebym wbrew sobie zjechał ją w recenzji? Oceny oczywiście, że wydajemy na tle większej całości niż twórczości jednej osoby, ale ciężko identycznie oceniać np. płytę Ostrego i jakiś podziemny debiut, dlatego czasem nieznaczne podwyższenie oceny komuś młodemu pełni funkcję motywacyjnego kopniaka.
Anonim
@Mateusz Natali: Nie powinieneś był wdawać się w tę jałową dyskusję z hrabią. Przykro się to czyta, gdy redaktor naczelny najlepszego w kraju portalu o tej tematyce tłumaczy się ze swoich recenzji dzieciakowi odczuwającemu poczucie niesprawiedliwości z powodu niedocenienia jego idoli.
Anonim
Zapomniałem dodać, że "rzekomego niedocenienia". Zresztą nieważne. Jak wspominałem - jałowa gadka. Popkillerowe recenzje są w porządku.
hrabia
Co do Ostrego to chodziło mi o recke Daniela. Z tym Brahem to rozumiem Cię, dla Ciebie jest kozakiem. Ale czy Hemp Gru też są takimi kozakami według Ciebie? Z tymi młodymi to rozumiem ale przynajmniej byście byli obiektywni do co do legalnych wydawnictw. Bo myślę że nie brakuję Wam wiedzy o rapie żeby rozbić płytę na czynniki pierwsze by potem ją scalić i ocenić. To jest ryzyko recenzentów które trzeba podjąć a Wy tak jak byście się tego bali. Panowie nie pierdolcie się tylko bądźcie konkretni. Podobało mi się dzisiaj że Dymitr nie bał się napisać co myśli na temat klipu Kaszalota i Zawodnika zwłaszcza że miał 100% rację.
Anonim
skończyłeś te wywody?
hrabia
@Mateusz Natali: taki żart: pomyśl co by się stało jak by Flinstone napisał na waszym portalu recenzję Hemp Gru.
Anonim
a żarty skończyłeś?
K.
Krytyczne wersy o powstaniu u dwudziesto kilkuletniego siurka to może być ostateczny strzał w stopę, dodamy odrobinę lamentu, cygaretki i kapelusze i wyjdzie miss Kongo, dekadent dla studentów pierwszego roku, sztuka przez duże "g". Nie zrozummy się źle mes nawija kosmicznie ma wielkie możliwości ale nawija do dzieci które chcą udawać dorosłych i być mądrzejsze od całej reszty, robienie mu lachy za poglądy jest nie na miejscu, starsi raczej się w tym orientują.
Anonim
K. może nie rozumiesz po polsku, że recenzent nie musi się zgadzać z poglądem o niepotrzebności i negatywnym wpływie powstania warszawskiego. przecież napisał o odwadze i tylko za to go spropsował poćwicz czytanie ze zrozumieniem na test gimnazjalny za rok ziomuś
Anonim
@zychu_ - ale kolega przecież nie jedzie recenzenta...
3machy2yamachyatysimson
@hrabia wyp i e r d a l a j do posejdona z tymi swoimi obiekcjami w ogole Ty nie masz co robic tylko sie spinac w zyciu o jakies recenzje ? nie pasi nie czytaj. @jotdoen - right.
Tms
K, więc sugerujesz, że skoro ktoś ma wersy o powstaniu które nie są jednoznacznie dobre i pozytywne to jest gorszy? Przecież każdy może mieć własne, wyrobione na jakiś temat poglądy. W tym wypadku chodzi o powstanie. Chyba, że się mylę? :) To jakby Ciebie ktoś hejtował za to, że lubisz literę K. a nie G.
Anonim
@zychu_ - nie wpierdalam się, ale po co takie zaczepki ? mówisz że nie czyta ze zrozumieniem, a sam nie zrozumiałeś co napisał, nie musisz się z tym zgadzać ale dobrze się wypowiedział. W dodatku szydzisz z kogoś, mówiąc o jakimś teście gimnazjalnym... nie zrozumiem takich ludzi, przez to właśnie robi się tu syf. @3machy2yamachyatysimson - z tego co widzę hrabia zadaje tylko pytania i usiłuje uzyskać na nie konkretną odpowiedź, a inni tylko mydlą oczy, albo łapią za jakieś pojedyncze fragmenty wypowiedzi i się prują. Jakby ktoś normalnie odpowiedział to nie było by żadnego problemu i niepotrzebnego spamowania.
Anonim
Ale przecież Mateusz mówił, że oceny płyt są przydzielane wg możliwości rapera. Dlatego Ostry ma 4, a Brahu 5 (nie wiem jak to jest z ocenami, to taki przykład) Dla jednych sprawiedliwe, dla innych odwrotnie :) Płytkę sprawdzę i jak się zajaram to kupię :)
hrabia
Niuskul: jak zwykle musiał się ktoś wjebać między wódkę a zakąskę:)
Anonim
Będzie grubo:D
omg
póki co przesłuchałem 10 kawałków, jest nieźle. trochę lepiej niż u zeusa
Anonim
Masz już płytę?
Anonim
Mes faktycznie cechuje się niebywałą odwagą, bo robi swoje nie patrząc na schematy i zawsze jest to na conajmniej wysokim poziomie i zawsze coś świeżego. Z pewnością nie można przejść obok jego wydawnictw obojętnie - trzeba zawsze chociaż sprawdzić:) Pozdrawiam
Anonim
2 płyta niszczy system.
teeteeries
Bit do "Studio, scena, łóżko" rozpierdala system.
Anonim
Na razie w mp3, bo plyta jeszcze nie doszla. Spędziłem z tą Muzyką ostatnie dwie godziny. Dla mnie Mega Płyta. Pierwszy raz często bywa złudny, ale nie w tym wypadku. Jarałem się ostatnie kilka dni Otwarciem, Zamkniecie wgniotło mnie w fotel. Taki bit (Sodrumatic rozpierdala) i takie slowa, Piotr S. ekshibicjonista. Nie ma drugiego takiego Artysty. Emocje aż kipia w tej plycie, wylewają się jak z garnka. Zamach dotarł do mnie po jakimś czasie, Kandydaci po pierwszym uderzeniu. Plyta rok? a moze juz dekady :)) P.S. Dobre recenzje chłopaki!
Anonim
świetna płyta, niesamowita, prawie genialna, brakuje tylko hita na miarę "My". nie spodziewałem się tak równego wydawnictwa, mega propsy. bardzo żałuję że nie zamówiłem preordera, bo CD2 jest świetne.
Pruski Żołdak aka proste, że..
W odpowiedzi koledze z drugiej recenzji i z Wami się podzielę. Proszę, moi mili: Mimo, że się trochę najebałem, nie zgadzam się. 1. spójność brzmieniowa: pewnym założeniem tej płyty było to, by było różnorodne. Kurwa, tu jest taka niesamowita rozciągłość brzmienia, że ja pierdolę kurde. Innymi słowy: eklektyczność w tym wypadku wychodzi in plus. I naprawdę śmieszą mnie rozkminy, czy to aby jeszcze rap, czy już nie, i że on śpiewa za dużo, i że na siłę bla bla sru sru. W jakiś dziwny sposób cały ten wachlarz składa się w jedną, wielobarwną całość i ukazuje nie dość, że wyobraźnię Mesa, to i skillsy, które pozwalają mu się odnaleźć na stereotypach jak i na dubstepie czy dnb, jak i kurwa wasza mać na kixie+bobairze, na których widok sra pod siebie nie jeden spoko ziomek i nie ściąga słuchawek. Mnie również wszystkie podkłady nie przypadły do gustu, ale doceniam fach tego człowieka i odwagę w eksperymentach. Nieistotne, czy zacietrzewieni truskule, ulice, zakompleksione pały bez panien (choć chcieliby mieć) czy obeznani słuchacze puszczają w pieluchy, bo Mes nie nagrał drugich Zapisków (bo były fajne). 2. Tematy. Uważam, że ich rozciągłość dorównuje podkładom i pierdolenie, że dziweczki, dupeczki, ruchanie na tapczenie i chlanie ZNOWU ZNOWU, to absurd. Ta płyta jest, w moim odbiorze, podsumowaniem swego życia, swych wyborów, stylu bycia i rozliczenia się z tym wszystkim gorzko czy tam słodko jak wedel. Jeśli Mes nawija o tym samym ZNOWU ZNOWU, to podajcie my ksywy niesamowicie innowacyjnych raperów w tematyce. Peja? Ostr?(muhahaha), Pezet? Brudne Serca? (nawijali non toper w ten sam deseń, a spuszczanko jest ponadczasowe). Nawet jeśli pruszone są tu znane już tematy z jego twórczości, to a) bo tak zyje i chuj Ci do tego. sam byś tak chciał, a nie umiesz. b) są ujęte inaczej/ciekawiej/dosadniej - niepotrzebne skreślić. 3. Uważam, że KNSZ dystansuje ZNP (tak, ten skrót), ponieważ jest to jego rozwinięcie - jeszcze śmialsze brzmieniowo i wokalnie, jeszcze bardziej eksperymentalne i zdecydowanie bardziej osobiste. LVL UP jak Laik na tracku, choć Milczmena ni chuja. Nikt w Polsce nie zrobił czegoś choć w połowie tak elastycznego i złożonego w swoim brzmieniu jak Mes tą płytą. 4. To, że materiał budzi skrajne uczucia jest jasnym znakiem, że nie jest to prosta muzyka i dobrze, bo takie założenie sobie stawiał i stawia Mes z tego, co dobrze rozumiem. Wiem, własne przyrodzenie kilku klientów poświęciłoby, zeby Mes nagrał całą płytę na bitach Kixa (sam bym się na tym zastanowił), ale to ani nie w jego stylu, ani zgodnie z założeniami. Oczekiwania wobec płyty, czytając komentarze na tym portalu, były horrendalne. Ludzie spodziewali się Bóg-wie-czego. Podejrzewam, że ludzie zawiedzeni tą płytą nie osłuchali się z nia na tyle, by wyłapać wszystko to, co w niej najbardziej wartościowe i INNE. Bo ten materiał jest INNY. I naprawdę kuto wbijam i wyjmuje i wbijam i wyjmuje i znow wbijam i zostawiam w rozkminy, czy aby to jest rap, czy to nie pop, co on odjebał, a dlaczego, po co? Kawał dobrej muzyki, głębokiej muzyki jak koleżanki w klubach i kurwa! Nie da się tego nie docenić, bo nikt nie poszedł w podobną stronę jak Mes właśnie. Wszystko jest zrobione profesjonalnie i z wyczuciem. Z tego miejsca pozdrawiam tych, którzy piszą ciekawe opinie, ale mogą czegoś nie kumać, czegoś nie przemyśleć i śmieszą ich ludzie, którzy bronią bezprecedensowej płyty. Szanuję człowieka, który uwielbia wolność i różne poglądy i sam się prężę jak w nicku, by wypowiedzieć swoje zdanie. Spokorniałem w chuj, dużo luzu mam, bo trochę zapiłem pałkę, ale 100% mojego zdania ubrałem w te jakże lotne słowa. 5 dla tych, którzy przeczytali całe to gówno!!
Anonim
^ ziomek załóż swój portal, skoro masz taką wenę jak popijesz ... przeczytałem i nie zgadzam się z większością, bo próbujesz uświadomić ludziom jak to się mylą (gdy mają nie przychylną opinię co do tej płyty). Walisz same pozytywy, a tak samo dużo można znaleźć negatywnych odczuć z tej płyty popartych takimi argumentami. Nie będę tu pisał swojej rozprawki, nawet nie zamierzam, ale ja się zawiodłem tą płytą i jeżeli ktoś ma swoje zdanie to nie zmieni tego przeczytanie czyjegoś komentarza. Liczy się pierwsze odczucie po odsłuchaniu płyty, więc na tą chwilę jest jak jest, no a czas pokaże, może za rok "KNS" już stanie się dla mnie jego najlepszą płytą.
Pruski Żołdak aka proste, że..
Lajtowo, stary, ja album odebrałem właśnie w taki, a nie inny sposób zestawiając z płytą poprzednią i po pierwszym przesłuchaniu moje oczekiwania pokryły się z nawiązką. I fakt, osobista sprawa każdego, czy każdy z tych przykładów odbiera za wadę, czy zaletę. O portalu pomyśle, ale musiałbym więcej pić. To niedobre dla zdrowia, ale cóż począć. Czas zweryfikuje ten album na pewno. 5!
Anonim
Mes rozjebał, muzycznie i lirycznie cały rok. ps. ten hrabia to jakis przygłup
PEIHA CESARZ
MES ROZJEBAŁ 2011 ! NAJLEPSZA PŁYTA 2011 BEZ DWÓCH ZDAŃ

Strony

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>