haha, akurat wczoraj ok 1-2 w nocy wróciłem do "Desire" po około dwóch latach ;) świetna płyta, różnorodna, Monch ze swoim charyzmatycznym głosem i skomplikowanymi linijkami potrafi zaciekawić i nie pozwala się oderwać. Niezwykle plastyczny raper (potrafi nawet trochę podśpiewywać), odnajduje się właściwie w każdej konwencji, przy okazji potrafi zachwycić gościnnie, jak np u J Dilli w numerze "Love" (ode mne też love za ten kawałek


Skończyliśmy Single Dekady, wracamy więc z Digginem, zaczynając od postaci, która często pojawiała się w rankingach najlepszych płyt ostatniego dziesięciolecia. Jednak nic dziwnego - Monch to raper naprawdę nieprzeciętny.























