Wiz Khalifa - miłość od drugiego wejrzenia (Świeża Krew #7)



Pierwsze wrażenie często wyraźnie rzutuje na dalszy stosunek do danego artysty. Rzadko zdarza się bym z miejsca nastawiał się do kogoś negatywnie - jeśli miałbym wymienić ksywki tych, przy których byłem na "nie" od razu po zapoznaniu się z jednym czy dwoma numerami to nie byłoby ich wiele a w tym momencie przypominam sobie tylko trzy - Soulja Boy, Wacka Flocka Flame i Wiz Khalifa. Ostatni z nich swoim asłuchalnym i opartym na nijakiej nawijce na okropnym techniawkowym bicie numerem "Say Yeah" sprawił, że na ok. 2 lata stał się dla mnie synonimem tego, gdzie nie powinien zmierzać hip-hop.

Niedawno natknąłem się na single z ostatniego mixtape'u "Kush & O.J" oraz ubiegłorocznej debiutanckiej płyty "Deal Or No Deal"... i tak samo z miejsca zajarałem się tym, co obecnie robi Wiz a kolejne numery tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że mimo "Say Yeah" mamy do czynienia z nie lada talentem.

W Polsce "Deal Or No Deal" przeszło całkowicie bez echa i liczba dyskusji o tym albumie jest naprawdę znikoma. Możliwe, że swoje robi tu właśnie "syndrom Say Yeah". Tymczasem na trwającej obecnie trasie po Stanach Wiz wyprzedał przed rozpoczęciem 54 z 57 koncertów! Przestaje to dziwić, gdy odpalimy singlowe "This Plane" i pooglądamy sceny z trasy. Nie wiem jak was, ale mnie flow w tym tracku rozkłada na łopatki. Khalifa leci niesamowicie, bawiąc się bitem i śmigając między werblami w tak piękny i melodyjny sposób, że naprawdę budzi duży szacunek. Podobnie wtedy, gdy śpiewa bardzo udany i wpadający w ucho refren. Robi to w ten sposób, że potrafiłem słuchać go na repeacie z dobrą godzinę... Cała płyta prezentuje się zresztą podobnie - to wpadający w ucho mainstream z doskonałym flow i świeżym podejściem, pozwalający zajarać się od razu, już przy pierwszym odsłuchu.

Gdy ten chudy, niepozorny i wytatuowany na całym ciele 23-latek z Pittsburgh debiutował w 2006 roku niezależnym i dostrzeżonym przez Rolling Stone "Show And Prove" pokazał za to, że potrafi sprawdzić się też na innym polu - tamten materiał to w dużej mierze klasyczne samplowane bity i pewna, wyrazista nawijka, która jednak w zestawieniu z rapem ad 2009 ukazuje jak szybki i ogromny progres miał tu miejsce. A "Pittsburgh Sound", które Daniel opisywał wczoraj w Diggin In The Videos jest doskonałym przykładem na to, że i w kategorii street-singli reprezentant Taylor Gangu trzyma wiele w zanadrzu. Aż dziw bierze, że to numer jeszcze starszy od feralnego "Say Yeah"...

Jeszcze inną twarz Wiz pokazuje na najnowszym mixtape'ie (a tak naprawdę street albumie, bo dostajemy same premierowe numery) "Kush & Orange Juice", który już okładką nawiązuje do klasycznego albumu Davida Ruffina - a właściwie tylko delikatnie ją przerabia. Mamy tu więcej śpiewu i nieszablonowych luźnych jazd, które każą nam umieścić Wiza gdzieś pomiędzy Kid Cudim i B.o.B. a Andre 3000 i Snoop Doggiem, jednak z dopiskiem 'brak jakiegokolwiek xera'. To doprawdy niesamowite, żeby w ciągu paru dni ktoś kogo miałem za przykład na upadek dzisiejszego rapu wskoczył do dziesiątki moich obecnych ulubieńców, ale chyba jest tylko dowodem na ogromny potencjał, charyzmę i stylowość tego kota. Przypuszczam, że niebawem wzniesie się swoim singlowym samolotem naprawdę wysoko i aż boję się co rozwijając się w takim tempie będzie pokazywał za rok-dwa.

Ściągnij "Kush & O.J."



MatMar
Przesłuchałem całą jego dyskografię i nie żałuję. Kawał dobrego rapu.
Daniel Wardziński
Dodam od siebie, że Wiz choć nie sprzedaje dużo płyt (jeszcze?), bardzo dobrze radzi sobie na iTunes. Nie zgodzę się natomiast z tym, że "Show And Prove" to w dużej mierze samplowane bity. Więcej tam połamańców, ale to zupełnie nie przeszkadza w słuchaniu tego kąśliwego typka;) "You're going for yours/ Fuck it I'll tell 'em of course".
BABA
słodziusi :*
sa
wiz khalifa daje rady ;)

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>