Erykah Badu "New Amerykah Part Two: Return of the Ankh" - recenzja

recenzja
kategorie: Recenzje, Soul
dodano: 2010-05-22 14:00 przez: Marcin Gontarz (komentarze: 1)
Nowa Amerykah odkryta po raz drugi! Zapraszamy na wycieczkę wgłąb lądu, gdzie poznamy prastare cywilizacje z plemion Soulu, Jazzu i Hip Hopu! Postaramy się także poznać ich zwyczaje i porównać je ze stylem życia prowadzonym na stepach starej Amerykhi.

Naszą przewodniczką wśród dźwięków tej rajskiej wyspy będzie kobieta z największym afro w wiosce, znana z dziwnych muzycznych dewiacji i anielskiego głosu - Erykah Badu.

O ile pierwsza Amerykah była stonowana, momentami ciężka, tajemnicza i nie bała się eksperymentów to najnowsze wydawnictwo jest dokładnie tym czego mogliśmy oczekiwać po Eryce jako neo-soulowej piosenkarce. Na krążku dostajemy soulowe instrumentarium i żywy zespół, parę znanych sampli, a suma sumarum jedenaście utworów pełnych ciepła i bujających głową groove'ów. Choć do obu płyt zostali zaproszeni ci sami producenci(J Dilla, Questlove z The Roots, Madlib, 9th Wonder, Sa-Ra, Georgia Anne Muldrow i Karrim Riggins) to płyty są różnią się jak północ-południe.

Erykah trzyma się sztywno przyjętej na początku koncepcji dzięki czemu płyta jest bardzo spójna co idzie zdecydowanie na plus w ogólnym odbiorze. Tylko trochę żal tego kawałka, który mógłby być trochę inny, wyróżniający się. Dopiero pod sam koniec piosenkarka daje upust swoim twórczym fantazjom częstując słuchacza delikatnie zmodyfikowanym cyfrowo wokalem, luźną perkusją i głębokim pogłosem ("Out My Mind,Just In Time"). Po drodze zaliczamy brzmiące jak modern-jazzowa płyta Michała Urbaniaka (te syntezatory!) "Agitation", "Gone Baby, Don't Be Long" z wybujanym jamajskim rytmem i kilka numerów opartych na samplach: "Umm Hmm", "Love" (gratka dla fanów pączków z dziurką) i"Fall In Love (Your Funeral)" (sampel, który Kanye zdążył pociąć na album 213). Już parę płyt wcześniej Eryka nawinęła, że hip hop to miłość jej życia i świetnie to słychać, bo jej wokal pasuje do bitu bynajmniej nie jak pięść do nosa, a sama Bag Lady nie boi się stosowania hip hopowych zabiegów takich jak zwalnianie wokalu (screw) nawet przy jazzowych aranżacjach.

Niespełna godzina wydaje się krótką chwilą kiedy spędzamy ją z "New Amerykah Pt. II", ale - uwaga! - jest jeden numer, przy którym możecie utknąć na dłużej. Już na czwartym tracku ("Turn Me Away (Get Money)") Badu uwalnia przerażający potencjał sampla z "You Can't Turn Me Away" i udowadnia, że można wycisnąć z niego coś więcej niż popłuczyny po "Getmoney" Junior Mafii. Żywy band zastąpił empecetkę, a Lil Kim zawinęła ogon jak tylko usłyszała soulowy zaśpiew Eryki. Najfajniejsze jest to, że utwór brzmi tak jakby był nagrywany na tzw. "setkę". Piosenkarka spotkała się z muzykami w studio, rozgrzała wokale, perkusista rozstawił swoje zabawki, gitarzysta podłączył kabelki, przyszedł bas i zaczęli grać - na początku trochę sztywno i nieufnie, ale z taktu na takt wszystko zaczęło się coraz bardziej kleić, muzycy złapali klimat i pocisnęli nagranie,które nie wymaga powtórek (chyba, że u Ciebie w playerze).

Kolejną perełką jest "Incense" z przepięknie brzmiącą harfą. Jak wszyscy wiemy jest to instrument o sporych gabarytach i sporych wymaganiach finansowych przez co nie jest zbyt popularny wśród muzyków, a co za tym idzie rzadko wykorzystywany w nagraniach muzyki rozrywkowej dlatego wielki plus za pomysł użycia go w swoim utworze. Perliste dźwięki dryfują zarówno po bicie jak i w solowych partiach i choć jest w tym utworze parę fraz wokalnych to harfistka "zjada" cały numer. Jakby tego było mało wszystko odbywa się na tle wysokich, zakręconych dźwięków wzorowanych na brzmieniu Fal Mertenota (które zresztą towarzyszą nam przez cały album). "Incense" to świetny pokaz wyobraźni muzycznej artystki (i powtórzę jeszcze raz: ta kobieta wie czego chce!)

Nasłodziłem już wystarczająco jednak w końcowym rozrachunku płyta "New Amerykah Part II ..." wypada na trójkę z plusem (spokojnie, poczekajcie jeszcze moment ze złośliwymi komentarzami). Brakuje czegoś bardziej wykręconego (jak "Jump Up In The Air" z Lil Waynem i Bilalem), czegoś bardziej zaskakującego, bo jedyne czym zaskoczyła Eryczka przy okazji premiery tej płyty to rozbierany klip ;) Druga Ameryka jest świetną płytą, ale brzmi trochę zbyt grzecznie, za bardzo tkwi w schemacie. Trochę tak jakby zebrać do kupy wcześniejsze albumy artystki i nagrać ponownie patrząc na nie z dzisiejszej perspektywy. Mimo wszystko regresu zarzucić się nie da. Dostajemy za to esencję nu-soulu dlatego w swojej własnej kategorii Erykah otrzymuje mocne pięć. Piona!

emdozet
mam takie same wrażenie. płyta oczywiście świetna, jak na Erykę przystało, ale brakuje czegoś innego :D dziwna sparawa trochę, ale i tak album jest świetny

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>