Quebonafide "Egzotyka" - recenzja pół roku później

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2017-12-27 15:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 8)

Gorączka wokół tego albumu była taka, jakbyśmy wszyscy wraz z Quebo przenieśli się do Afryki Równikowej. Spójrzmy prawdzie w oczy - jeśli wcześniej Kuba miał hype to ciężko określić to co działo się tuż przed wakacjami, gdy do słuchaczy trafiły "Zorza" czy "C'est La Vie" a cała machina nabrała maksymalnego tempa.

Dlatego też postanowiliśmy w tym wypadku zagrać trochę niestandardowo - poczekać, aż szaleństwo premierowe trochę opadnie i dopiero wtedy, na chłodno, podjąć się recenzji "Egzotyki". Albumu, którego nie sposób w tym roku pominąć i który jest - nie bez powodu - pierwszą recenzowaną przeze mnie polską płytą od 3,5 roku.

Mówiąc krótko - "Egzotyka" to idealny przykład terminu "Hip-Hop 2.0". Nie pod kątem brzmienia i rozwiązań muzycznych - ale pod kątem wykorzystania możliwości dawanych przez dzisiejszy świat i pędzącą technologię do tego by nadać swojej muzyce kolejne wymiary. To przeskok w podejściu i spojrzeniu podobny jak filmy wkraczające w erę VR. Przez 2 lata wraz z Quebo i Wesołą Ekipą ("Przygody Wesołego Hypemana"!) tysiące osób zwiedzały świat, poznawały kulturowe kontrasty, skakały po sinusoidzie emocji niczym w dobrym serialu.

Sam Quebo natomiast w podjętym wyzwaniu sprawdził się wręcz wzorowo. Łatwo było popaść tu w klisze, gładkie stereotypy i w oparciu o garść słownych gierek stworzyć postfristajlowy kalendarz biura podróży. Tymczasem otrzymaliśmy żywy i barwny reporterski zapis dwuletnich wojaży, w których równie dobrze poznajemy przybliżane kraje jak samego gospodarza, jego psychikę i to jakie piętno odbijały na nim kolejne podróże i jak zmieniały wstępny światopogląd. Już zwinną, ale powierzchowną relację z "Oh My Buddha" od następnego w kolejce "Quebahombre" dzieli kilka poziomów, a wewnętrzne konflikty i natłok kontrastowych bodźców są tu jednym z elementów, który intryguje i wciąga najmocniej. Ja sam dobrze wiem jak inspirujący i otwierający głowę był kilkutygodniowy wypad do Stanów - mogę więc tylko domyślać się jakie tsunami kulturowego misz-maszu musiał przyjąć na klatę Que. Ale dzięki "Egzotyce" mogłem dostać w twarz chociaż bryzą.

Przy okazji niektórych numerów widziałem komentarze o tym, że wcale nie ma tu dogłębnej analizy danego miejsca, a jedynie turystyczne refleksje i że taki „Madagaskar” czy „Bumerang” poza punktem wyjścia mówią bardziej o Quebo niż samej lokacji i tak naprawdę mogłyby powstać gdziekolwiek. Wydaje mi się to jednak mijać z kluczowym elementem - „Egzotyka” to nie podręcznik podróżniczo-kulturowy i nie album o świecie a właśnie album o Quebo w kontekście tegoż świata. O młodym chłopaku z Ciechanowa zapędzającym się w najdalsze zakątki globu i nadającym praktycznie na żywo na temat tego, jakie wrażenia robią na nim kulturowe różnice i jak kształtują jego samego - przywołując wspomnienia, nasuwając refleksje a wielokrotnie wywracając dotychczasowe poglądy na drugą stronę i wymęczając tak, że po powrocie "śpi przez trzy stulecia". Album z gatunku 'real time adventure', gdzie nawet słabsze momenty ("Arabska noc" czy "Bumerang") wkalkulowane są w ryzyko, tak jak wielki trip marzeń, który raz okazuje się ich spełnieniem a raz rozczarowaniem, bo rzeczywistość odbiega od ułożonej w głowie wizji, pogoda nie taka jak trzeba, a do tego doskwiera ból głowy i jetlag.

Pod tym kątem to album wyjątkowy, pionierski i jeden z największych projektów w 25-letniej historii polskiego rapu. I całkiem szczerze - to album, do którego przez ów rozmach po prostu nie potrafię się przyczepić, bo w kontekście całości słabsze poszczególne momenty takie jak "Arabska Noc" schodzą na dalszy plan. Celowo czekałem z recenzją kilka miesięcy, by nie poddać się szalonej fali hype’u, której kumulacja spadła na nas tuż przed wakacjami. Jednak mimo upływu czasu zdania nadal nie zmieniam i patrząc na samą warstwę muzyczną wystawić muszę szkolne 5, a patrząc na „Egzotykę” jak na holistyczny koncept, 5 z plusem. Trochę zapasu do oceny maksymalnej dobrze się przyda - szczególnie, że gdy czytam o tym, iż Kuba nie napisał jeszcze tekstu z którego byłby zadowolony to wiem, że egzotycznym projektem nie ma zamiaru stawiać kropki nad i, a raczej zwieńczyć uwerturę i rozpocząć kolejny rozdział. Chapeau bas herr Quebahombre.

Anon876
Chuj z nim jebać łaka !!!
Ablazir
Wypowiedź na poziomie zawsze mile widziana.
JERGOLICHO DRON
Witam serdecznie. Jestem dronem, także latam tu i ówdzie. Mateusz Natali się myli - albowiem bowiem "Bumerang" jest jednym z lepszych utworów na płycie!!! Co do Arapskiej Nocsss się zgodzę, słabiej, słabiacko, słabiszyn. Ej, znałem kiedyś takiego Józefa Słabiszyna, był stolarzem i kiedyś rzekł, że Mateuszowi Natali na 37. urodziny wystruga długopis, który będzie pisał tylko prawdę. Prawdziwie pozdrawiam, Jergolicho Dron (dron policyjny)
polski rap gówno
"Chapeau bas herr Quebahombre" co kurwa?
Emenems
"Szacunek Panie Quebo" napisane z użyciem słów z trzech różnych krajów, co stanowi zapewne nawiązanie do Egzotyki.
hahha
co za debil..
niewiemjakinick
Przesłuchałem kilka razy, było fajnie, ale płytka leży sobie już 4 miesiące na półce i jakoś nie chce mi się do niej wracać :-/
Cryptoland.pl
Najsłabsza jest Arabska noc?? Chyba Cie wygrzalo koles i to konkretnie... Najslabszy i jedyny bezsensowny kawalek jest z Rio. Pozdrawiam

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>