Blitz The Ambassador "Diasporadical" - recenzja

recenzja
kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2017-02-19 17:00 przez: Marcin Natali (komentarze: 2)

W ciągu niespełna trzech lat, jakie minęły od premiery „Afropolitan Dreams”, Blitz The Ambassador spędził mnóstwo czasu podróżując pomiędzy Akrą w Ghanie, Salvador de Bahia w Brazylii i nowojorskim Brooklynem. Podczas tych podróży doświadczał podobieństw wśród różnych odłamów "afrykańskiej diaspory", no i jak na pisarza przystało – przelewał obserwacje na papier. Jego czwarty solowy krążek „Diasporadical” to owoc tych doświadczeń oraz album, który ciężko porównać do jakiegokolwiek innego wydawnictwa zeszłego roku.

United States of Africa – you better check the visa

Jak mówi sam autor, „Diasporadical” to projekt mający udowodnić, że niezależnie, jak rozbita jest diaspora afrykańska, wpływy rytmu i duchowości zawsze odgrywają podobną rolę. Na przestrzeni 13 kawałków, składających się na 3 akty, nie zabrakło linijek rzucających światło na niedolę mieszkańców Czarnego Lądu, ale także tych akcentujących bogatą kulturę, dumę i ukazujących muzykalność Afrykanów. Niezależnie czy wokal Blitza niosą powolne basy z gatunku 808 i punktowe, południowe werble, old schoolowe drum breaki, czy klasyczne perkusje typu djembe i klaskanie, cały czas czujemy, że wszystko należy tu do jednej rodziny.

On the continent where the wars are happening, our government is so irrelevant
272 girls kidnapped from a boarding school somewhere in Nigeria

Często na „Diasporadical” słyszymy nawoływania w stylu When will we learn? Africa must wake up if we’re ever gonna stand a chance czy nawiązania do historii i przesłania afrykańskich bojowników o wolność takich jak Kwame Nkrumah czy Steve Biko, a Blitz ewidentnie stara się być głosem tych, których głos na co dzień nie dociera do naszych uszu. Nie brakuje też nawiązań do współczesnych wydarzeń w niespokojnym regionie Zachodniej Afryki (jak w cytacie powyżej, pochodzącym z „Epilogue”), a gospodarz pretenduje zarazem do bycia kimś, kto stanie się pomostem między cywilizacją Czarnego Lądu, a resztą świata. Podobnie jak na poprzednich płytach, nie stroni też od zaprezentowania swoich skillsów w języku ojczystym, płynnie przeplatając go z angielskim („Ogya”).

This is for Bridgetown, Kingston, Brooklyn
Of course Akkra city and my people our in Brixton

Już na otwarcie płyty dostajemy track, który przypomina pamiętne „Hello Brooklyn” Jay-Z i Lil’ Wayne’a, - „Hello Africa”, a za chwilę wjeżdża prześwietne „Shine” z linijkami typu Pyramids to projects, still rocking the crown. Na przestrzeni tej płyty ukrytych jest zresztą wiele smaczków, a wyłapywanie ich to naprawdę nie lada frajda – weźmy na przykład moment w „Shine”, kiedy Blitz rzuca klasycznym tekstem a’la Rakim Let the rhythm hit ‘em, na który odpowiadają afrykańskie bębny, a w tyle słyszymy okrzyki przypominające nowojorskie imprezy rapowe z lat 80. – coś pięknego.

They bust shots – another innocent victim
From Jo-burg to Ferguson it’s all the same system

W dalszej części płyty słyszymy też m.in. o przemocy ze strony policji na ulicach USA, do złudzenia przypominającej też chociażby sytuacje w Johannesburgu – a perspektywę tę zawdzięczamy z kolei raperowi z RPA o ksywie Tumi, który pojawia się gościnnie w numerze „Heaven”, prezentując wyśmienite skillsy i gierki słowne. Wśród gości wspierających gospodarza na mikrofonie znaleźli się też raperka Akua Naru, rodak Blitza M.anifest, a także mający korzenie w Sierra Leone, a wychowany w Niemczech wokalista Patrice Bart-Williams. Każdy z gości wnosi tu coś ciekawego, dobrze wpisując się w klimat LP.

Muzycznie „Diasporadical” to swobodna kontynuacja „Afropolitan Dreams” i album utrzymany w klimacie, do którego Blitz zdążył nas przyzwyczaić. Nie znajdziemy tu wiele niespodziewanych „zwrotów akcji” ani zaskakujących eksperymentów muzycznych, a zamiast tego do naszych głośników trafia esencja stylu ghańskiego rapera, zgrabnie jak zawsze balansującego pomiędzy światem korzennego rapu, afrobeatem, funkiem i jazzem. Potężne sekcje dęte czy rytmiczne, funkujące gitary to coś, co znamy już dobrze, ale zarazem brzmienie dla rapu unikalne i coś, którego słucha się z niekłamaną przyjemnością. Blitz natomiast potwierdza swoją klasę oraz warsztat, konsekwentnie idąc obraną ścieżką i reprezentując Czarny Ląd najlepiej jak się da. Mocna szkolna czwórka.

Michał
Oddam nerkę za namiary na "double consciousness". Albo nie potrafię szukać, albo go nigdzie nie ma. Album klasyk. Mój mail mirinda1000@interia.pl
aguzikprawda
napisałam maila do Ciebie ;)

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>