"Sztajer Selekta" to wydawnictwo niełatwe, ale smaczne i bardzo korzenne. Z Igorem Seiderem i Kolsem, którzy zjednoczyli swoje siły pod szyldem Syropu, by dostarczyć nam rap przesiąknięty jazzem, soulem i funkiem rozmawialiśmy o wspólnym projekcie i niedawnym albumie, który trafił do nas nakładem Alohy. O idealnej recepturze, muzycznych eksperymentach, opóźnieniach w pracy, czy kontrowersyjnym wyborze singla przeczytacie poniżej.
Jaka jest idealna receptura muzycznego Syropu?Potrzebna jest duża porcja tłustego basu, sample, których data ważności skończyła się w
latach siedemdziesiątych no i oczywiście dwóch korzennych kucharzy <śmiech>.
Skąd pomysł na odłożenie na bok macierzystych projektów Dwóch Warszawiaków i Mama
Selita i nagranie płyty jako Syrop? Czy "Sztajer Selekta" miał czerpać to, co najlepsze z
waszych wcześniejszych nagrywek czy raczej być czymś całkiem nowym i czerpać inspiracje
z innych źródeł?O żadnym odkładaniu nie było nigdy mowy. Pracowaliśmy nad naszym wspólnym
materiałem równolegle z działalnością w innych projektach. Nagrywanie płyty Syropu miało
raczej formę fristajlowych sesji, niż produkcji standardowego albumu. Doświadczenie, które
zbieraliśmy w Dwóch Warszawiakach i Mama Selita okazało się bardzo pomocne, ale Syrop
ma w sobie dużo z muzycznego eksperymentu, na który nie zawsze możemy sobie pozwolić
w zespołach, w których na co dzień występujemy. Na "Sztajer Selekta" słychać czystą radość
tworzenia i brak jakiejkolwiek napinki.
Siły zjednoczyliście z bardzo dobrym skutkiem już przy okazji festiwalu Hip Hop Praga
parę lat temu. Dlaczego więc pełnowymiarowy materiał postanowiliście zrobić dopiero teraz?Musieliśmy znaleźć odpowiednią formułę na brzmienie, dokonać selekcji materiału, a poza
tym, jak wszyscy mamy na głowie do ogarnięcia szereg różnych spraw ogólnożyciowych,
włączając w nie również nasze inne projekty. Cieszymy się, że "Sztajer Selekta" w końcu
ujrzał światło dzienne. Cytując klasyka: "lepiej późno, niż później".
Dlaczego na pierwszy singiel wybraliście akurat "Młynek"? Wiele osób uważa go za mało
reprezentacyjny dla płyty i najtrudniej przyswajalny dla osób nie wkręconych w wasz klimat.Zdecydowaliśmy się na "Młynek" trochę przekornie, wiedząc że nie jest to granie, do
którego przywykli słuchacze w Polsce. Ale uznaliśmy, że ten numer ma bardzo fajną energię
i potencjał na stworzenie do niego obrazu. Wszystkich kręcących nosem malkontentów
zapewniamy, że kolejny singiel, który planujemy wypuścić już niedługo, wyrzuci ich z kapci.
W każdym razie, obyśmy się nie mylili.
A jak jest z odbiorem płyty - jesteście z niego zadowoleni?Ciężko pracowaliśmy na to, by info o płycie dotarło do jak największej liczby słuchaczy.
Reakcje, z którymi spotkaliśmy się do tej pory, między innymi na koncercie premierowym,
były bardzo entuzjastyczne. Mamy więc nadzieję, że płyta trafi do jak najszerszego grona
odbiorców i będzie obowiązkową pozycją na półce każdego smakosza wytrawnego rapu.
"Sztajer Selekta" to płyta przesiąknięta klimatem starej Warszawy. Takie mieliście
założenie?Trudno powiedzieć, że nasza płyta jest przesiąknięta klimatem starej Warszawy.
Rzeczywiście w kilku utworach odnosimy się do miejsc, ludzi czy zdarzeń, które mogą być
bliskie mieszkańcom stolicy. Ale raczej tej współczesnej. Klimat Warszawy to niekończące
się źródło inspiracji, a my bardzo lubimy z niego czerpać.
Dzięki za wywiad. Na koniec powiedzcie, jak zachęcilibyście słuchaczy do konsumpcji
swojego świeżutkiego muzycznego trunku.Nasza płyta jest propozycją dla słuchaczy szukających świeżych pomysłów, bujających
kompozycji i pozytywnego przekazu. Z konsumpcją jest jednak tak, że najlepiej ugryźć
kawałek, by przekonać się, czy zjemy danie do końca. Zachęcamy do spróbowania
syropowych smakołyków na myspace.com/syropy lub
tutaj. Nie będziemy mieli nic przeciwko, jeśli będziecie
chcieli potem dokładki <śmiech>.
Dzięki za rozmowę i do zobaczenia na koncertach.