Freddie Gibbs "Str8 Killa EP" - recenzja

recenzja
dodano: 2010-08-14 16:00 przez: Mateusz Natali (komentarze: 5)
W wypadku wielu wydawnictw określenie "Straight Killa No Filla" jest tylko czczą przechwałką, bo wypełniaczy mamy mnóstwo a prawdziwych konkretów mało. Debiutujący XXL'owski Freshmen postanowił postarać się, by tym razem tytuł oddawał zawartość.

W ten sposób na "Str8 Killa" mamy 8 kalifornijskich strzałów w klasycznym westcoastowym stylu. Czy Freddie Gibbs trzyma jednak poziom pozostałych Freshmenów?
Jest naprawdę dobrze. Rzadko spotyka się w dzisiejszych latach płytę, która tak dobrze oddaje klimat kalifornijskiego gangsta-rapu. Gdy weterani bawią się w Hyphy lub imitują południe młody zamieszkały w L.A. przybysz z Indiany już okładką wprowadza nas w klimat produkcji z połowy lat 90-tych. Nie gorzej jest po włączeniu "play", czego można było się spodziewać po bardzo udanym "National Anthem (Fuck The World)".

Gibbs dysponuje mocnym, niskim głosem i pewnym flow, w którym nie stroni od zgrabnych przyspieszeń oraz melodyjnych wstawek a nawet podśpiewywanych refrenów. Dobrze dozuje tempo nawijki, mieszcząc się gdzieś pomiędzy... właśnie kalifornijskimi O.G.'s i midwestowymi wariatami. Słychać sporą inspirację Tupakiem, jednak nie jest to tania imitacja jak w wypadku Tha Realesta a bardziej punkt wyjścia do własnego stylu jak miało to miejsce z Z-Ro. Brudne, ciężkie i korzenne bity z przebijającymi się co jakiś czas lżejszymi dźwiękami tworzą Freddiemu dobre tło do pokazania się szerszej publiczności i korzysta on z nich tak, jak powinien. Dobrze koresponduje z tym warstwa tekstowa, opisująca życie na ulicy i ciężką drogę od zera. Natomiast gościnne udziały takich postaci jak Bun B, Jay Rock czy Chip Tha Ripper wprowadzają dodatkowe urozmaicenie.

"Str8 Killa" to obiecujące wprowadzenie do dalszej kariery i udane wejście na oficjalną scenę przez kolejne odkrycie XXL'a i podziemną gwiazdę mixtape'ów. Jeśli na waszej rotacji często można usłyszeć klasyczny gangsta-rap z Kalifornii to sprawdzajcie EP Gibbsa bez wahania. Od nas póki co mocna czwóreczka i zapewnienie, że będziemy mieć tego typa na oku.
RedRose
Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie swoim "The miseducation of Freddie Gibbs" więc cieszy mnie ta recenzja. Sprawdzę ten album bankowo :)
Kadłub
Gibbs to najlepszy typ z calej tej dychy freshmenów XXL'a. Ale jak dla mnie to podklady na tej plycie sa za ''gorace''. Mocna czworka to stanowczo za duzo.
player
zajebisty materiał. Fakt, zdecydowanie jeden z najbardziej obiecujących Freshmenów, o ile nie najbardziej obiecujący. Oby tak dalej, umiejętności ma naprawdę nieprzeciętne.
matess
W tej chwili najlepszy reprezentant zachodu i koło wiz'a najlepszy Freshmen
kodjo
mam wrażenie, że autor recenzji myśli, że Indiana jest gdzieś w Kalifornii... to prawda że Fredie Gibbs robi gangsta rap, mieszka w LA, ale to nie wystarczy żeby mówić o tym "rap z Kaliforni", to rap z Gary, Indiana, koło Chicago, Midwest i brzmienie jest częsciowo wręcz nowojorskie nie żebym się wymądrzał, ale mam nadzieję że wiecie że to nie jest "Kalifornijski rap" ani "rap z Kalifornii"

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>